Ostatni akord

Ko­wa­łem ser­ce w stal
I ser­cem chcia­łem gryźć!
Da­rem­ny trud.
Od­ta­jał uczuć lód
I zo­stał jeno żal,
Że czu­ję się jak liść
Wi­chu­rą gna­ny w dal,
Jako je­sien­ny liść...

Zgry­zo­ty du­szę żrą,
Więc ten prze­kli­nam dzień,
Gdy mię­dzy du­szą twą
A moją sta­nął cień
I zbu­rzył cud­ny gmach,
Ma­rzo­ny w na­szych snach.
O! jak nie­do­bry dzień!

Strasz­na do­ko­ła noc
Bez koń­ca i bez dna
Aż po ist­nie­nia kres.
Gdzie moja daw­na moc?
Coś w du­szy mo­jej łka,
Coś wyje niby pies.

Spoj­rze­nie da­ruj mi!
Skur­czem tę­sk­nią­cych rąk
Chwy­tam się two­ich szat.
Sa­me­mu so­bie kat
Wy­my­ślam ty­siąc mąk.
W ser­ca bi­ją­cy dzwon
Za­ta­piam ostry szpon
I szar­pię aż do krwi.

Na ból i męki me
Pa­trzą jak żywy szyd
Twe oczy zim­ne, złe,
Wiecz­ne nie­sy­te prób!
Z trza­skiem ka­mien­nych płyt
Za­mknął się za mną grób.
O! oczy, oczy złe!

Czy­taj da­lej: Chciałbym mieć mały sklepik z zabawkami – Henryk Zbierzchowski

Źró­dło: Ero­ty­ki, Hen­ryk Zbierz­chow­ski, 1923.