Śmieję się zawsze, gdy obmierzli gapie
We mnie wlepiają oczy swe baranie,
Śmieję się z lisów, kiedy patrzę na nie,
Jak to złośliwie węszy mnie i sapie.
Śmieję się, kiedy w wyuczonej szkapie
Budzi się dumne sędziów powołanie,
Śmieję się z tchórza, kiedy zdała stanie,
Grożąc mi nożem, który kryje w łapie.
Bo kiedy szczęścia miłych darów trzech
Los nas pozbawia w życiu bardzo wcześnie
I ledwie szczątki ich do stóp nam ciska,
I kiedy serce nam się w piersi ściska
I ściska się i ciąży tak boleśnie —
Jednak zostaje piękny, głośny śmiech.
Źródło: Sygnały, r. 1937, nr 35.