W oddali na widnokręgu,
Jakby z za mglistej obsłony,
Powstaje gród z wieżyczkami,
Mrokiem wieczoru przyćmiony...
Wilgotne wichrów powiewy,
Grom wróżą, wespół z powodzią,
Ponurym taktem kieruje,
Sternik żałobną swą łodzią.
Słońce wyjrzało z za chmury,
Promień rzucając daleki...
I wtedym ujrzał ów domek,
Gdziem stracił lubę na wieki...