Noc była cichą, głucho w ulicach,
Tutaj stał domek kochanki mojej,
Dawno już, dawno go opuściła,
Ale ów domek wciąż jeszcze stoi...
Przed owym domkiem stanął wędrowiec,
Z rozpaczą w oku, z wychudłem ciałem,
Gdy księżyc błysnął, przeszło mnie mrowie,
Bo w owym człeku — siebie poznałem...
Ach sobowtórze, wędrowcze blady!...
Czemu w rozpaczy rwiesz sobie szaty?
Czyliż przedrzeźniasz moje cierpienia,
Którem tu znosił dawnymi laty?