Z iskrzącej nieb wysokości
Gwiazdeczka drobna upada...
Ach! Jest to gwiazda miłości,
Tak niegdyś świetna — dziś blada...
Na bujnej kwieciem jabłoni
Listek po listku umiera...
Za niemi wietrzyk wciąż goni,
Ostatnie krasy z nich ściera.
Żegluje łabędź zraniony,
Lecz płynie dalej i dalej...
Żałosne wydaje tony
I ginie w pienistej fali...
Cisza i ciemność w naturze...
Powiędły liście i krzewy...
Gwiazda rozprysła się w górze...
I zmilkły łabędzie śpiewy...