Serce me, serce jest smutne,
Lecz Maja dni zajaśniały...
Stoję o jodłę oparty,
Na baszcie wzgórza zmurszałej...
W dole błękitne mkną fale,
A chłopiec płynie przez rzeczkę,
Śmiało swą łódką kieruje,
Świszcząc przez zęby piosneczkę...
Opodal domki się wznoszą,
I słychać ludzkie hałasy,
Widać ogrody kwieciste,
Łąki i pola i lasy...
Dziewczęta piorą bieliznę,
Po trawce skaczą z pustoty,
Tam koła młyńskie pył niecą,
Słyszę ich głuche łoskoty...
Przy starej, czarnej wieżycy,
Strażnica czujnym lśni okiem,
Szyldwach czerwono odziany,
Miarowym stąpa tam krokiem.
Bawi się lśniącą fuzyjką,
Kurek jej żartem odwodzi,
I w błękit niebios celuje...
Ach! Czemuż w pierś mą nie godzi!