Potok płynie doliną,
Nad potokiem jawory,
Tam ja z tobą, Justyno,
Słodkie pędził wieczory.
Noc się krótka zdawała,
Zegnamy się z świtaniem;
Miłość sen nam zabrała,
Miłość żyje niespaniem.
Nikt nie widział, nie szydził,
Niebo świadek jedyny!
Jam się nieba nie wstydził:
Miłość była bez winy.
Raz się chmura zebrała,
Piorun skruszył dębinę,
Tyś mię drżąca ściskała,
Mówiąc: "Sama nie zginę!"
Oto przy tym strumieniu,
Oto przy tej jabłoni,
Wieleż razy w pragnieniu
Wodę piłem z jej dłoni?
Dziś, kiedy nas w swym gniewie
Los rozdzielił opaczny,
Znaki nasze po drzewie
Popsuł pasterz niebaczny.
I ślady się zmazały!
Las zarasta krzewina;
Potok, drzewa zostały,
Ciebie nie masz, Justyno!