Gdy Cię przymuszam, nie chciej mię. Panie,
Nie chciej mię karać z mych złości,
Bo pod ciężarem któż nie ustanie
Gniewu Twojego wielkości?
Już strzały Twoje utknęły we mnie,
Twa ręka głębiej je wraża!
Zdrowia w mym ciele szukam daremnie,
Gniew Twój mą słabość pomnaża.
Ból mój do samych przenika kości,
Grzech mój jest moim zniszczeniem.
Wzniosły się nad mą głowę me złości
I swym mię gniotą brzemieniem.
Głupim ja, kiedy moje się rany
Ledwie zgoiły połową,
Nie dbałem; a tak jad zaniedbany
Otworzył rany na nowo.
Nędzny ja, chodzę skurczony cały,
Cały dzień w smutku boleję!
Urąga ze mnie wróg mój zuchwały,
Straciłem zdrowia nadzieję.
Cierpię, losowi memu nie taję
I w pokorze go przyjmuję;
Z szlochaniem ryczę, czym się wydaje,
Jaki me serce ból czuje.
Czego ja żądam, Ty widzisz. Panie!
Ty patrzysz na me jęczenie,
Serce mi cierpi, sił mi nie stanie,
Zgasły mych oczu promienie.
Co przyjaciółmi moimi byli,
Co za mym stołem siedzieli,
Dzisiaj dalecy! Na mnie godzili,
Dziś przeciwko mię stanęli.
A insi na mnie gwałtem napadli,
Co duszy mojej szukali!
Myśląc mi zdrady, potwarze kładli,
W sprawach się moich badali.
Ja zaś jak niemy, jak niesłyszący,
W sobie te wzgardy ich tłumię,
Stałem się niby człek nieczujący,
Co odpowiedzieć nie umie...
Bom w Tobie, Boże, złożył ufanie,
Twojej wyglądam pomocy,
Ty mię wysłuchasz, losów mych Panie!
Wesprzesz mię w mojej niemocy.
Bom Ciebie prosił, żeby mię wżarcie
Nie szczypał wróg mój zuchwały.
Żeby nie gadał: "Otóż mu wsparcie,
Jak mu się nogi zachwiały!"
Ja gotów cierpieć, co mi się przyda,
Ból mój przed mcmi oczami;
Przez mnie samego grzech się mój wyda,
Myślę nad mymi winami.
A mimo tego nieprzyjaciele
Ciężcy mi każdej godziny!
I jeszcze ich się przyczynia wiele,
Nienawidząc mię bez winy.
Ci, co za dobre złością oddają,
Nie mogąc mię w czym obwinić,
To mi jako grzech jaki zadają,
Że lubię dobrze uczynić.
Nie odstępujże. Boże i Panie,
Sługi Twojego Imienia.
Zechcesz, złego mi nic się nie stanie,
Boże mojego zbawienia!