I
Długo, patrzyli ludzie prostej wiary
Na dziwowiska oświaty zachodniej,
I myśleć śmieli: że to do pochodni
Skradziony ogień Bogu — bez ofiary!...
II
Myśléć i szemrać: że Lucifer stary
Podchwyci święte wzajemności ludów;
Nie, heroizmu i miłości — cudów
Używszy — ale, wyzysku i pary...
III
Lecz TEMU, który jest wszystko, jest wszędzie,
Nim, wszystkim wszędzie oprzeć się poważą;
Boga pierw zranią i krzyż znowu będzie
Drugi a ten sam, bo z ludzką twarzą.
IV
Tak, Epopeję gdy machina zgniotła
Zgorzałych mozgów i serc objął krater;
Potrzebaż było by nie jak bohater,
Zacny, Gojewski Jan, zginął od kotła!...
V
Lecz nie!... śmierć jego nie była dla zysku —
Ciał różnych, ciało, z jedném legło licem;
Na ziemi obcéj, wyrobnik z szlachcicem,
Z Ofiary-synem, Synowie-ucisku...
VI
Braterstwa-sztandar, i tu jeszcze buja
Żywot, ze skonań tu jeszcze korzysta;
Jak gdy wygnaniec JAN EWANGELISTA
Śpiewał, z wrzącego kotła: ALLELUJA!...