Jako gdy trąba porwie warstwę lata
I rzuci w północ gestem osobliwym,
I jakby nie był tylko sprawiedliwym
Twórca przyrody, lecz i ojcem świata,
I sprawy czynił wyjątkowej treści,
A meteory grały mu chóralnie,
Śnieg rozpłakiwał się i czuł boleści
Ludzi okutych, co w nim brodzą walnie.
Jako — (pobrzmiewam Kochanowskich lutnią) —
Sierotka męża wielkiego, lubo ją
Upogardliwią, lubo uwierutnią,
Skazuje w przyszłość drobną rączką swoją
I własnej zda się rokować piastunce —
A ludzie, czując, co jest nadczłowiecze,
Szepcą, iż anioł przez niemowlę rzecze...
— Tak... w owej «Tunce»!...