Idąc we świat, gdym kochane
Dziewczę me żegnał,
Ciesząc smutne, zapłakane,
Srebrnym pierścień dał.
Mówiąc: „Nie płacz moja droga,
Otrzyj drogie łzy,
Ja przysięgam wobec Boga,
Jednaś dla mnie ty.
Miłość czystą, nieskalaną,
Zawsze w sercu noś,
Bądź mi wierną ukochaną,
Boga za mną proś.
Ja powrócę, moja droga,
Otrzyj drogie łzy,
I już zawsze, wobec Boga,
Będziem ja i ty!“
Rzekła: „Kocham! wiernam tobie,
Świadkiem Bóg, te łzy,
Czekać będę cię w żałobie,
Aż powrócisz ty.
Na mym palcu srebrny pierścień,
Zawsze będzie lśnić,
Póki życia mego, cierpień
Snuć się będzie nić.“
Pożegnałem, zapłakałem,
Idąc w świata dal
Bo kochałem, och kochałem...
Serce ścisnął żal.
Tam wśród świata, przez trzy lata,
Smutno było mi,
Żal, tęsknota je przeplata,
Do powrotu dni.
Powróciłem, wierny byłem,
Gdym ją witać miał,
Na jej ręce, zobaczyłem,
Złoty pierścień lśniał...
Zapomniała, zapomniała
O mnie, przez trzy lat,
Srebrny pierścień zapodziała,
Jam się wrócił w świat...