Wiosenną porą, po zielonej łące,
Na której kwiatów kwitnęło tysiące,
W promieniach słońca motyle bujały —
Z wielką powagą chodził bocian biały.
A chodząc wśród tej kwiecistej oazy,
Pożerał brzydkie gady, żaby, płazy,
Uwagi jego wcale nie zwracały,
Stubarwne kwiaty, co wonią dyszały.
Wieleż to ludzi na tym Bożym świecie,
Tak zaślepionych, jak bocian, znajdziecie,
Którzy wzgardzili wonnych cnót kwiatami,
Plugawych grzechów karmią się płazami.