Wciel się w Magnusa i napisz dziennik z trzech dni pobytu w Troi

Autorka opracowania: Marta Grandke. Redakcja: Aleksandra Sędłakowska.
Autor Inny

Dzień pierwszy 

Trzeba przyznać, że pierwszy dzień w przeszłości od razu dał nam popalić, nie oszczędzał nas. Udało nam się dotrzeć z Lilly do Troi, ale od razu musieliśmy uciekać przed żołnierzami. Pewnie by się to źle dla nas skończyło, gdyby nie jeden pastuszek o imieniu Costa. Ukryliśmy się między jego owcami, a on wtedy jeszcze na dodatek zmylił trop naszej pogoni. Fajny ten chłopak, chociaż Lilly na niego narzeka, bo w jego przekonaniu (myślę, że dość staroświeckim) jako dziewczyna za dużo mówi. Głupio mi, że przedstawiłem nas jako rodzeństwo, w dodatku z rodziny kupców, ale nie miałem wyjścia. Kto niby by nam uwierzył tutaj w to, jak jest naprawdę? Zresztą musimy się tutaj bardzo pilnować, bo Costa zapowiedział, że żołnierze są zdolni do wyrządzenia nam krzywdy, ale on zaprowadzi nas za mury Troi. Bardzo też miło z jego strony, że zabrał nas do swojego domu, gdzie jego mama nas tam ugościła. Nie takiego miłego przyjęcia się spodziewałem, była to fajna niespodzienka. I jeszcze ten Odyseusz! To wszystko naprawdę jest niezwykłe, mam wrażenie, że mi się to śni! Szkoda tylko, że kazał nam jutro zostać w domu ze względu na walki, a my się musimy dostać do miasta.

Dzień drugi

Odyseusz nie kłamał, toteż dziś naprawdę rozgorzała bitwa, co zdaje się z mojej perspektywy trochę (bardzo) przerażające. Costa zapowiedział, że na pewno tego dnia nie znajdziemy naszych krewnych, których według niego szukamy w mieście. Postanowiliśmy jednak nie marnować czasu, za to pokazaliśmy chłopcu, jak się gra w piłkę nożną. Lilly poprosiła mnie, bym przygotował piłkę, co udało mi się z łatwością, a to dzięki kawałkom skóry i powrozu. Początkowo jednak nie do końca wierzyłem, że uda mi się to zrobić. Wydaje mi się, że jak na te warunki to całkiem niezłe osiągnięcie! Nawet Lilly się zdziwiła i mnie pochwaliła, aż zrobiło mi się miło. Coście na początku gra nie szła za dobrze, ale uczył się bardzo szybko i łapał wszystko, co mu pokazywaliśmy. Wieczorem poszliśmy razem z nim do obozu Greków, gdzie wszyscy pracowali nad jakimś kawałkiem drewna. Mam co do tego bardzo dziwne przeczucia, co też oni tam robili… To nie może być przypadek, że Odyseusz tak bardzo się z tego cieszył.

Dzień trzeci

Kolejnego dnia wcześnie wstaliśmy, aby ruszyć wreszcie w drogę do Troi, które to miasto było przecież głównym celem naszej podróży. Weszliśmy przez bramę dla praczek, dzięki czemu nie przyciągnęliśmy uwagi żołnierzy, co oczywiście wymyślił Costa. On to doskonale wie, jak się tutaj poruszać! Dla zwiększenia naszej wiarygodności pokazałem mu szybko jakiś zrujnowany dom, mówiąc też, że to właśnie tutaj mieszkali nasi krewni. Biedaczek, jeszcze nas pocieszał, że pewnie jest szansa na to, że przeżyli. Próbowaliśmy go też wypytać, czy istnieje szansa na dostanie się do pałacu królewskiego lub ogrodów. Nie wiedział tego, ale spróbowaliśmy wspiąć się na wzgórze. Początkowo myśleliśmy, że tam wejdziemy, ale ostatecznie przegonił nas jeden ze strażników. Okazało się, że miały tamtędy jechać wozy bojowe. Nie zostało nam już nic oprócz snucia się po mieście, gdzie nie było żadnego muzeum! Jak tam się w ogóle traktowało turystów?! A potem okazało się, że Grecy odeszli…


Przeczytaj także: Opisz jedną wybraną przygodę z lektury Skarb Troi

Aktualizacja: 2025-03-20 21:10:43.

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.