Adam Bahdaj jest autorem powieści młodzieżowej zatytułowanej „Kapelusz za sto tysięcy”, którą po raz pierwszy wydano w roku 1966. Opowiada ona o wakacyjnych przygodach dwunastoletniej Krysi Cuchowskiej, szefowej młodzieżowego gangu z Saskiej Kępy. W czasie pobytu nad morzem dziewczynka angażuje się w sprawę zaginionego kapelusza i prowadzi w związku z tym własne śledztwo. Pomaga jej w tym przyjaciel, ornitolog o imieniu Maciek. Okazuje się, że kapelusz w wyniku pewnych działań naprawdę jest wart sto tysięcy złotych i wszystkim bardzo zależy na jego odnalezieniu. Powieść przedstawia zatem ciekawą zagadkę detektywistyczną, którą podano w formie ciekawej i atrakcyjnej dla młodego czytelnika, który może się też utożsamiać z postaciami Krysi oraz Maćka.
Spis treści
„Kapelusz za sto tysięcy” Adama Bahdaja to powieść młodzieżowa o zagadce detektywistycznej. Główna bohaterka to dwunastoletnia Krysia, czyli szefowa gangu młodzieżowego na Saskiej Kępie. Dziewczynka spędza wspólne wakacje z rodzicami i bratem w Nieborzu, nad morzem. Tam Krysia poznaje Maćka, czyli ornitologa, wraz z którym prowadzi śledztwo dotyczące zamiany kapeluszy w kawiarni Jantar. W międzyczasie zaprzyjaźnia się z nim oraz poznaje jego babcię. Dziewczynka widzi, jak dochodzi do zamiany kapeluszy i w związku z tym chce pomóc wiolonczeliście, czyli panu Kolanko. On zaś twierdzi, że jego kapelusz ma ogromną wartość, ale nie wyjaśnia dokładnie jaką wartość ma na myśli. Zamieszkuje starą i zabytkową basztę. Pojawia się tam też nieprzyjemny staruszek, udający, że musi poruszać się na wózku. Krysia zaczyna śledzić swojego głównego podejrzanego, czyli eleganckiego mężczyznę, którego nazywa Gogusiem. To on zamienił kapelusze w kawiarni, ale cały czas wypiera się tego, jak i faktu, że kojarzy Krysię. Nagle zaczyna też interesować się drewnianym domem w lesie, w którym mieszka brodacz, właściciel ważnej, niebieskiej teczki, którą wiele osób chce stamtąd ukraść. Podejrzanymi w sprawie są też takie osoby jak kaleka, czy pani Monika, udająca, że jest aktorką z Rzeszowa. Goguś za wszelką cenę próbuje się z nią umówić, wykorzystując do tego Krysię.
Śledztwo wykazuje, że wszyscy podejrzani okazują się oszustami, a do przestępstwa wykorzystano dwóch Gogusiów, sobowtórów. Chcą wykraść badania profesora i przekazać je Szwedowi. Teczkę chcę też zdobyć kaleka, który okazuje się sprawnym chemikiem we współpracy z Moniką. Okazuje się, że w grze są aż cztery kapelusze, ale ostatecznie wiolonczelista odnajduje swój, w którym ukrył zwycięski los na loterii. Oszuści zostają złapani, a wiolonczelista z tej okazji wyprawia przyjęcie dla profesora oraz dzieci, które mu pomogły.
Byłam szefem gangu. Pewnej soboty padał deszcz, a główna bohaterka powieści i narratorka, czyli dwunastoletnia Krysia Cuchowska, wyjechała wraz z rodzicami i bratem na wakacje nad morze, do Nieborza. Krysia sądziła, że powinna być chłopcem, bo Warszawie przewodziła młodzieżowemu gangowi na Saskiej Kępie, gdzie zwano ją Dziewiątką. Udało jej się zdobyć tę pozycję, ponieważ chodziła na treningi judo. Krysia w Nieborzu zwróciła uwagę na dziwne nazwy ulic, które brzmiały jak wymyślone dla żartu. Nad morzem w czasie pogody wszyscy razem chodzą na plażę, a gdy pogody nie ma, udają się na taras hotelu Pod Trzema Żaglami. Wiele osób cierpiało z powodu poparzeń słonecznych, przez co Nieborze sprawia wrażenie wioski indiańskiej. Krysia na wakacjach marzyła o przeżyciu przygody.
Spotkanie z ornitologiem. Minęły dwa upalne dni nad morzem i nagle zaczął padać deszcz, zatem tata i Jacek poszli na ryby, a mama oddała się grze w brydża. Krysia miała z nią zbierać bursztyny, ale ostatecznie poszła sama. Wyobrażała sobie, że są one kawałkami złota, gdy jakiś chłopak chciał zabrać jeden z jej bursztynów. Już po chwili chłopak wylądował na ziemi, a Krysia ostrzegła go, że jest szefową gangu. Powiedziała mu też, by z nią nie zadzierał. Chłopiec z kolei poinformował ją, że jest ornitologiem i już chwilę później dzieci prowadziły ze sobą zwyczajną rozmowę, ponieważ Krysię ciekawiły gniazda ptaków, o których opowiedział jej Maciek. Okazało się, że mieszka on w Willi Marysieńce przy ulicy Słowiczej. Dzieci postanowiły się jeszcze spotkać.
To nie mój kapelusz. Krysia uzbierała pełen słoiczek bursztynów i w trakcie powrotu z plaży postanowiła wejść jeszcze do kawiarni Jantar, by zjeść rurkę z kremem. W środku było mnóstwo ludzi, a dziewczynka powiesiła swoje mokre okrycie obok dwóch identycznych kapeluszy z beżowej popeliny. Następnie w trakcie spożywania rurki z kremem dziewczynka zauważyła bardzo eleganckiego mężczyznę z fajeczką, który wziął jeden z tych kapeluszy i opuścił lokal. Bohaterka w myślach nazwała go Gogusiem. Następnie do wieszaka po kapelusz podszedł nieco zaniedbany, łysy mężczyzna, który zorientował się, że zabrano jego kapelusz. Krysia powiedziała mu, że widziała, kto zabrał jego nakrycie głowy i może pomóc w jego poszukiwaniach. Mężczyzna się na to zgodził, ale Gogusia nigdzie nie było. Krysia zatem wróciła do mężczyzny i mu się przedstawiła, a on cieszył się z pomocy w sprawie kapelusza. Krysia nie do końca rozumiała, czemu mężczyźnie tak na tym zależy, skoro oba kapelusze były takie same. Mężczyzna poprosił jeszcze dziewczynkę o przekazanie Gogusiowi informacji na temat wymiany nakryć głowy w Jantarze.
Może pana duch był w Jantarze? Następnie Krysia udała się na spacer ulicami Nieborza i nagle dojrzała Gogusia. Podeszła zatem do niego i poinformowała go o pomyłce z kapeluszami. Mężczyzna zaprzeczył jej słowom i oznajmił, że nie odwiedzał dziś kawiarni. Dziewczynka zwróciła uwagę na to, że nieznajomy trzyma bez sensu w ustach fajeczkę, która nie jest nabita. Guguś wciąż udowadniał jej, że zaszła pomyłka i pokazał swoje inicjały WK wyszyte na wkładce kapelusza. Następnie się zniecierpliwił i odszedł, a Krysia zaczęła go śledzić. Stała się kimś w rodzaju detektywa.
Przepraszam, jak się pan nazywa? Krysia w czasie popołudniowego spaceru spotkała łysego mężczyznę z kawiarni i wciąż próbowała rozwiązać zagadkę kapelusza. Okazało się, że mężczyzna kierował się właśnie do kawiarni, by sprawdzić, czy ktoś nie oddał jego zguby. Dziewczyna poszła razem z nim i wyznała, że spotkała Gogusia oraz zaczęła zadawać wiele pytań, by dalej prowadzić śledztwo. Okazało się, że na zaginionym kapeluszu nie było monogramu, za to pod wkładką znajdował się kawałek gazety. Dowiedziała się też, że kapelusz ten już niedługo miał stać się wart sto tysięcy, ale rozmówca nie chciał wyjaśnić jej dlaczego. Nieznajomy nazywał się Walery Kolanko i z zawodu był wiolonczelistą. Po obejrzeniu kapelusza zostawionego w kawiarni okazało się, że tam też są inicjały WK, ale wiolonczelista wciąż twierdził, że to nie jego kapelusz.
Ptaszek na siedem liter. Krysia rozmyślała nad wszystkimi zdobytymi informacjami. Nie rozumiała, czemu monogramy są na obu kapeluszach, ale żaden nie należy do wiolonczelisty. Nie wiedziała też, czemu Goguś zaprzecza, że był w kawiarni. Dziewczynka śledziła więc wiolonczelistę, który dość szybko zgubił dziewczynkę. Wtedy zatrzymał ją starszy pan na wózku. Zapytał, co ona robi na terenie prywatnym, na co dziewczynka odparła, że szuka ptaków. Wtedy staruszek zapytał, czy pomoże mu ona w odgadnięciu nazwy ptaka na siedem liter, ale ona niestety nie ma pojęcia, o jaki gatunek chodzi.
Goguś odbiera depeszę. Krysia przemierzała miasteczko, wciąż analizując zdobyte informacje. Gdy dotarła pod hotel Pod Trzema Żaglami, znowu trafiła na Gogusia i zaczęła za nim podążać. Kiedy mężczyzna ją minął, udał, że jej nie rozpoznaje. Krysia poszła za nim na pocztę, gdzie Goguś odebrał depeszę z Warszawy. Przeczytał ją po wyjściu z urzędu, a potem podarł i wyrzucił. Krysia pozbierała zniszczony papier, aby odtworzyć wiadomość.
Kapelusz pełen deszczu. Następnie Krysia pobiegła do Marysieńki, gdzie mieszkał Maciek, gdzie poznała babcię chłopca. Kobieta uwielbiała czytać kryminały, zatem postanowiła pomóc dzieciom w zagadce i poskładaniu depeszy w całość. W międzyczasie dziewczynka opowiedziała im wszystko o zaginionym kapeluszu. W trakcie składania depeszy okazało się, że brakuje kilka kawałków, przez co nie można zrozumieć całości. Udało im się tylko poskładać zdanie „Kapelusz pełen nieba Marabut” i kawałek adresu. Babcia stwierdział, że to tytuł sztuki teatralnej, a Maciek dorzucił, że marabut to egzotyczny ptak. Było to też hasło w krzyżówce starszego pana na wózku. Babcia poradziła, by zajrzała do kawiarni.
Kwiaty dla pani Moniki. Z powodu kiepskiej pogody tata znowu szykował się z Jackiem na ryby, a mama grała w brydża. Krysia wciąż zastanawiała się nad zagadką i gromadziła kolejne ważne pytania. Zjadła śniadanie i znowu spotkała Gogusia pod hotelem. Mężczyzna miał na sobie strój sportowy, ale w ustach wciąż miał swoją dziwną fajeczkę. nagle Goguś poprosił ją o to, by zaniosła kwiaty do domu Moniki Płoszańskiej w jego imieniu. Krysia ponownie zapytała go, czemu wyparł się wizyty w kawiarni, a wtedy mężczyzna udał, że widzi dziewczynkę pierwszy raz w życiu. Krysia mimo to podejmuje się dostarczenia kwiatów. Liczy bowiem na zdobycie nowych informacji.
Goguś dostaje kosza. Krysia zaniosła kwiaty do pokoju 23, gdzie spotyka piękną i młodą kobietę ubraną w płaszcz kąpielowych. Dziewczynka opisała jej absztyfikanta jako podejrzaną osobę wiecznie z fają w ustach. Kobieta nie przyjęła kwiatów, ale Krysia namówiła ją do przeczytania liściku, który został przez Płoszańską kpiąco skomentowany. W liściku zawarto bowiem zaproszenie do kawiarni Jantar, a adorator przyznał, że jest zafascynowany urodą kobiety. Ta dała Krysi dwadzieścia złotych i kazała jej odnieść kwiaty. Dziewczynka sądziła, że jest ona księżną Monako, ale Płoszańska powiedziała jej, że jest aktorką z Rzeszowa i dała dziewczynce małpkę ze szmatek.
Uwaga, zły pies! Kiedy Krysia wyszła z hotelu, Goguś zdążył sobie pójść, zatem ona sama udała się do kawiarni, by sprawdzić, czy ktoś odniósł kapelusz. Przed wejściem na słupie wisiało ogłoszenie Kolonki z wezwaniem do zwrotu kapelusza. Krysia odwiedziła więc Maćka, by mu wszystko opowiedzieć. Babcia w tym czasie poszła kąpać się w morzu. Maciek i krysia postanowili odszukać Gogusia i iść pod dom ogrodnika. Na ogrodzeniu powieszono napis „Zły pies”. Krysia zawołała, że chce oddać kwiaty, ale spotkali tylko oschłą kobietę. Zdradziła ona, że w domu mieszka ogrodnik, który poszedł z żoną do kościoła. Okazało się zatem, że to nie dom Gogusia.
Wilk morski. Jednak przy furtce z innej strony zjawił się Goguś z fajeczką. Miał na sobie strój rybaka. Krysia próbowała oddać mu kwiaty, ale mężczyzna znowu udawał, że nie ma pojęcia, o co jej chodzi.
Smok, nie węgorz, mój panie! Z tego wszystkiego Maciek zaczął wątpić, czy historia dwóch kapeluszy faktycznie się wydarzyła. Krysia znowu zaczęła śledzić Gogusia. Maciek poszedł plażą, Krysia natomiast wysokim brzegiem i tak doszli do starego, drewnianego domu. Tam Goguś pukał do drzwi, łapał za klamkę i szukał klucza pod wycieraczką. Potem na ścieżce zjawił się rosły brodacz, czyli mieszkaniec domu. Goguś chciał go wciągnąć w rozmowę, ale mu się to nie udało. Nieznajomy jedynie mówił coś o jakimś złowionym węgorzu.
Kto zdmuchnął drugi kapelusz? Krysia chciała jeszcze zajrzeć do drewnianego domku, ale zamiast tego ruszyła za Gogusiem. Ten z kolei wrócił do domu ogrodnika, gdzie okazało się, że są aż trzy furtki. Potem dziewczynka spotkała także wiolonczelistę, który szedł do ogrodnika po kalafiory. Dziewczynka uznała jednak, że Kolonko chce spotkać się z Gogusiem.
Sensacja za sensacją. Wrócił Maciej, który zgubił Gogusia, ale znalazł gniazdo rybołowa i dwie sójki. W czasie dyskusji Krysi i chłopca z ogrodu razem wyszli Kolonko i Goguś, wyglądali na dobrych znajomych. Maciek zaczął śledzić wiolonczelistę, a Krysia Gogusia. Ubrany elegancko mężczyzna ruszył w stronę hotelu, niestety z budynku wyprosił Krysię portier, który nie słuchał jej tłumaczeń, że przyszła do autorki. Dziewczynka spotkała kalekę i podała mu hasło do krzyżówki.
Tajemnicza baszta. Krysia zaczęła szukać Maćka, który siedział na drzewie i stamtąd obserwował, jak Kolonko w mieszkaniu w zabytkowej baszcie obiera kalafiory. Widział też, jak wchodziła tam ładna kobieta, zatem Krysia domyśliła się, że to aktorka Monika Płoszańska. Nadeszła pora obiadu, zatem dzieci umówiły się na późniejsze spotkanie.
To dopiero heca! W czasie obiadu członkowie rodziny dogadywali sobie nawzajem. Mama dostała zaproszenie na brydża w hotelu, zatem Krysia chciała z nią iść. Musiała w tym celu ubrać spódniczkę i bluzeczkę. Na miejscu mama oddała się grze i nie interesowała się tym, co robi jej córka. Nagle w sali pojawiła się aktorka i wszyscy się do niej odwrócili. Krysia wtedy domyśliła się, że Monika Płoszańska jest naprawdę kimś innym, niż osobą, za jaką się podaje.
Wyprawa na trzecie piętro. Krysia znudziła się przy stoliku do gry, zatem udała się na spacer. W holu trafiła na Gogusia z bukietem róż, który przekazał portierowi. Na drugim piętrze Krysia ujrzała, jak aktorka odrzuca kwiaty. Krysia postanowiła iść na trzecie piętro, udając córkę doktorowej.
Kapelusz w szafie. Pokojówka na trzecim piętrze zdradziła dziewczyna, że Goguś jest inżynierem z Warszawy i zajmuje pokój 39. Dodała też, że ma dużo pracy w związku z przyjazdem wycieczki ze Szwecji siódmego, co Krysia skojarzyła z datą z depeszy. Zapytała zatem kobietę o kapelusz, a ta odparła, że inżynier ma taki w szafie i chciała go jej pokazać. Jednak nagle zjawił się Goguś i chciał wiedzieć, czemu Krysia za nim chodzi. Gdy sobie poszedł, Krysia mogła dokładnie sprawdzić kapelusz w jego pokoju. On też miał monogram WK.
Ratuj, Dziewiątko! W holu Krysia ujrzała, jak Goguś i Monika rozmawiają ze sobą, a dziewczynka zastanowiła się nad charakterem tej dyskusji. Para poszła do cocktail-baru, gdzie dzieci nie mogły wchodzić. Krysia poszła zatem do Maćka. Grał z babcią w ping-ponga, a ona opowiedziała im o wszystkim, czego się dowiedziała. Każdy miał swoją teorię, a babcia uznała, że gdzieś musi być trzeci kapelusz. Dzieci poszły do kawiarni na rurki z kremem, gdzie spotkały wiolonczelistę. Robił on kelnerce wyrzuty z powodu kapelusza, a Krysia obiecała mu, że go znajdzie.
Zaraz się przekonamy… Niedziela upłynęła bez żadnych sukcesów, ale w poniedziałek Krysia i Kolanko spotkali się pod Ustroniem. Dziewczynka była na niego zła za spotkanie z Gogusiem, ale okazało się, że się nie znają. Mężczyzna prawie wyjaśnił, skąd taka wysoka wartość kapelusza, ale w ostatniej chwili stwierdził, że może o tym mówić dopiero siódmego, w środę. To przypomniało Krysi o depeszy i przyjeździe wycieczki ze Szwecji. Krysia zabrała Kolanka do hotelu.
Nie rób z tata wariata. Krysia i wiolonczelista w hotelu poszli do pokoju Gogusia. Ten otworzył im drzwi w trakcie golenia i kazał im zejść na dół, by tam się spotkać. Wiolonczelista jednak od razu zapytał o kapelusz, jednak Goguś wyparł się wszystkiego, oskarżając Krysię o zmyślanie. Kolanko zdawał mu się wierzyć, co tak zdenerwowało dziewczynkę, że uciekła.
Ruda foka w kapeluszu. Oburzona Krysia postanowiła mieć całą tę sprawę w nosie i zastanawiała się nad odpowiednią zemstą. Na spacerze zbierała bursztyny i na plaży zobaczyła brodacza, który kąpał się w zimnej wodzie. Po wyjściu z morza ubrał się i założył kapelusz niemal identyczny, jak ten, który zaginął. Krysia zaczęła go śledzić.
Kto kogo śledzi. Krysia szła przez zarośla, kiedy nagle kaleka ją złapał i zaczął pytać, czemu śledzi brodacza. Dziewczynka nie miała zamiaru się tłumaczyć, a mężczyzna poradził jej, by nie wtrącała się w sprawy, które jej nie dotyczą. Dziewczynka nie wiedziała, w jaki sposób człowiek na wózku dotarł w to samo miejsce, co ona.
Maciek przychodzi z nowymi sensacjami. Przy domu brodacza Krysia spotkała Maćka. Uświadomiła mu, że wiolonczelista dostrzegł go na drzewie. Maciek przyznał się jeszcze, że zauważyła go też udawana aktorka, która przyszła do baszty. Zabrała stamtąd mężczyznę na wózku, a wtedy Maciek kichnął i zdradził swoją obecność. Na szczęście sprawiał wrażenie, jakby szukał gniazd. Krysia postanowiła sprawdzić kapelusz brodacza. Nagle mężczyzna pojawił się i zapytał dzieci o pogodę następnego dnia i dał im cukierki. Krysia zapytała o kapelusz, ale brodacz zażartował i sobie poszedł.
Co widać z dębu. Krysia wdrapała się na dąb, by obserwować okolice domu brodacza i ujrzała kalekę, który wstał z wózka i próbował dostać się do budynku. Potem znowu usiadł i okrył się pledem, a na ścieżce pojawili się Goguś i Monika. Minęli wózek i poszli dalej. Aktorka udawała, że nie zna starszego mężczyzny, a jej towarzysz zachwycał się domem. Brodacz wrócił, a Krysia z drzewa podziękowała za cukierki. Brodacz zaprosił ją do domu na poziomki ze śmietaną.
Mam kapelusz! Dom brodacza wyglądał jak leśniczówka, a Krysia szukała w nim kapelusza wzrokiem. Wreszcie powiedziała brodaczowi, że coś mu grozi z tego powodu. Na początku nie uwierzył, a potem skojarzył ze sobą kilka faktów. Brodacz postanowił zgłosić to milicji, a Krysia wreszcie obejrzała jego kapelusz, jednak w środku nie było gazety wiolonczelisty. Była tam tylko wszywka producenta. Krysia pożyczyła kapelusz, a wiatr zdmuchnął z biurka kartki ze wzorami chemicznymi, wyniki wieloletnich badań brodacza. Pożegnali się ze sobą.
Nie powiem panu. Po drodze Krysia spotkała Gogusia, który na nią czekał i zaczął wypytywać o brodacza. Dziewczynka nie chciała z nim rozmawiać, więc zaczął temat interesującego ją kapelusza. Dał jej swoją wizytówkę z podpisem, że nazywa się Wiesław Kardasiewicz i jest inżynierem. Krysia powiedziała, że oba kapelusze mają takie monogramy, a na kapeluszu Kolanki nie powinno ich być. Goguś chciał zdradzić tajemnicę kapeluszy, ale Krysia wolała odkryć ją sama. Goguś zaczął za to wypytywać o niebieską teczkę z domu brodacza, na co usłyszał ostrzeżenie przed milicją. Goguś wyrwał Krysi kapelusz i sprawdził go, a potem oddał. Krysia uciekła.
Maciek odkrywa Amerykę. Maciek i Krysia spotykają się w barze mlecznym, gdzie chłopak siedzi z kalafiorami. Okazało się, że był u ogrodnika po informacje i kupił warzywa w ramach przykrywki. Spotkał tam brodacza, ale nie słyszał jego rozmowy z ogrodnikiem. Okazało się, że syn ogrodnika nie przeszedł do następnej klasy, a Goguś garażuje u niego auto, mercedesa 220 S. Krysia pokazała kapelusz i opowiedziała o niebieskiej teczce. Padło podejrzenie, że w kapeluszu może skrywać się formuła chemiczna, zatem postanowili pokazać go wiolonczeliście.
Co jest w tym pudle? Maciek uznał, że nie mogą iść do Kolanka, bo przecież nie powinni wiedzieć, gdzie mieszka. wymyślili, że zapytają go o to, jak się gotuje kalafiory. Nagle dojrzeli mężczyznę, który wyszedł z baszty z czarnym pudełkiem, zatem zaczęli go śledzić. Poszedł on do brodacza, którego chyba dobrze znał. W pudle z kolei skrywała się wiolonczela, a Kolanko zaczął na niej grać. Brodacz dołączył na skrzypcach. Maciek został, a Krysia pobiegła do hotelu.
Czwarty do brydża. W międzyczasie Krysia przebrała się w sukienkę i tak poszła do hotelu, gdzie jej mama grała w brydża. W holu spotkała kalekę i spytała go o dzisiejszy spacer, ale rozzłoszczony starzec nie chciał z nią rozmawiać. W sali klubowej Krysia zobaczyła, jak jej mama gra z Gogusiem. Chwilę porozmawiali, po czym zaczęła go obserwować z fotela, czekając na rozwój wypadków.
Teczka w futerale. W holu pojawił się Maciek i powiedział, że kiedy mężczyźni skończyli grać, ukryli w futerale na wiolonczelę niebieską teczkę. Kolanko zabrał tą potem do baszty, gdzie postanowili mu jeszcze zanieść kapelusz.
Taki dzień, można zwariować! Dzieci ucharakteryzowały się na Indian, by wystarczyć wiolonczelistę, który zaprosił ich na bób. Krysia wręczyła mu kapelusz, ale to nie był ten właściwy. Nagle przybył brodaty profesor i zawołał Kolanka, który do niego pobiegł. W tym czasie Krysia zajrzała do teczki i ujrzała napis z depeszy, czyli „Kapelusz pełen deszczu”. Były tam wzory chemiczne, a Krysia wszystko schowała, zanim wrócił Kolanko, który musiał gdzieś się pilnie udać.
Co za kompromitacja! Maciek usłyszał rozmowę profesora i wiolonczelisty na temat tego, że chcą iść na milicję, zatem dzieci udały się ich śladem. Po wizycie na posterunku poszli do hotelu, gdzie pytali o inżyniera, który wciąż grał w brydża z mamą Krysi. Milicjant, Walery i brodacz poszli prosto do niego i profesor wyjaśnił, że widział Gogusia uciekającego oknem z jego domu. Inżynier miał jednak alibi, czyli grę w brydża przy świadkach. Krysia powiedziała, że widziała, jak zmienia kapelusze w kawiarni, ale tamten się wyparł. Mama zabrała Krysię z hotelu.
Na plaży. Dzięki poprawie pogody cała rodzina poszła na plażę, a podczas kąpieli Krysia spotkała wiolonczelistę. Skarżył się na zachowanie Gogusia i przeprosił dziewczynkę, że wcześniej jej nie wierzył. Okazało się, że w kawiarni inżynier zabrał dwa kapelusze, w którym ukrył bilet tramwajowy, a potem zobaczył go w kapeluszu z hotelu. Krysia przypomniała sobie o niebieskiej teczce.
Proszę nie załamywać się. Tata nakazał rodzinie relaks na plaży i wdychanie jodu, ale Krysia za płotem dojrzała głowę wiolonczelisty. Chciał zapytać, co się stało z trzecim kapeluszem. Krysia sądziła, że zostawiła go w baszcie, ale podobno brodacz znalazł go na plaży i wyrzucił z niego gazetę, zatem był to faktyczny kapelusz wiolonczelisty. Zabrakło jednak ważnej kartki, a Krysia zaczęła podejrzewać Monikę o kradzież kapelusza z baszty. Kazała zatem wiolonczeliście kupić trzy róże i przybyć pod hotel.
List do pani Moniki. Tata wymyślił, by wszyscy razem poszli do latarni morskiej, ale Krysię uratował przed tym Maciej. Poszli spotkać się z Kolankiem. Podyktowali mu miłosny list, który przypięli do kwiatów i Krysia pobiegła z nim do pokoju pani Moniki, by jej dać bukiet i zobaczyć, czy nie ma tam kapelusza. Kobiety tam nie było, ale Krysia dojrzała depeszę o kapeluszu. Monika zobaczyła, co dziewczynka czyta i wyrzuciła ją z pokoju razem w różami.
Kto zamieszkuje ruiny. Maciek, Kolanko i Krysia spotkali się i dowiedzieli, że Krysia nie znalazła kapelusza, przemilczała też ona tekst depeszy, dopiero później mówiąc o tym Maćkowi. Razem postanowili odszukać kapelusz w baszcie kaleki i przebrać się w tym celu za duchy.
Duch w wyprasowanych spodniach. Krysia była duchem księżniczki, a Maciek rycerza. Założyli płaszcz kąpielowy i prześcieradło. Wzięli klucz do baszty spod wycieraczki i poszli do mieszkania starca. Tam Maciek został na czatach, a Krysia przeszukała wnętrze. Odkryła jedynie wzory chemiczne, ale nie kapelusz. Nagle zjawił się Goguś i dziewczynka musiała ukryć się pod łóżkiem.
Narada u kaleki. Maciek nie zauważył Gogusia, bo znalazł gniazdo kawek. Dzieci wyszły z baszty i zobaczyły, jak Monika, Goguś i kaleka idą razem do mieszkania. Krysia chciała ich podsłuchać, ale mało zrozumiała. Monika zastanawiała się, czy powinni działać z inżynierem. Maciek jednak krzyknął z zachwytu na widok sójki i zakończył tę rozmowę.
Kim jest Goguś? Krysię złościł Maciek i sądziła, że kapelusz musi być w domu ogrodnika. Zostawiła Maćka na czatach pod basztą, a sama tam ruszyła. W ogrodzie zobaczyła szopę z mercedesem Gogusia. Drzwi do mieszkania nagle otworzył jej inżynier, który przedstawił jej się jako inżynier śledczy, mimo iż jeszcze chwilę temu siedział na tarasie hotelowym. Wypytał krysię o teczkę i nakazał trzymanie sprawy w sekrecie. Obiecał też rurki z kremem.
Najazd szwedów. Krysia myślała o oficerze, a wtedy przypłynął statek z wycieczką Szwedów. Maciek wypytywał Krysię o poprzedni dzień, ale ta nie chciała mu nic zdradzić. On sam opowiedział o spotkaniu Kolanki z Moniką i kaleką, gdzie pojawił się również Goguś.
Przypalona kalarepka. Wycieczka Szwedów zjawiła się w hotelu, a Krysia spotkała oficera. Ten poprosił ją o pójście do Kolanki i powiedzenie mu, by na prośbę agenta zaniósł do profesora teczkę. Dziewczynka szybko spełniła do polecenie, a wiolonczelista poprosił, by to ona pobiegła do baszty z wiadomością. Przełożyli teczkę do innej i Krysia z nią ruszyła do domu brodacza.
Tego tylko brakowało. Po drodze Krysia dała teczkę agentowi, ponieważ powiedział, że profesora nie ma w domu. Miał wieczorem wszystko wyjaśnić. Potem Krysia spotkała Maćka, który cały czas patrzył na Gogusia w hotelu. Krysia powiedziała, że rozmawiała z nim przed chwilą, ale chłopak uznał, że to niemożliwe, bo inżynier rozmawiał ze Szwedem i podał mu hasło „marabut”. Wtedy Krysia doznała olśnienia i zrozumiała, że musi być dwóch Gogusiów, co wiele tłumaczyło. Krysia pobiegła do ogrodnika, gdzie faktycznie przy aucie stało dwóch mężczyzn. Przekazali sobie teczkę, a potem trafiła ona do Szweda czekającego na skwerze przy plaży. Nagle pojawił się kaleka i rzucił się na Gogusia. Maciej śledził Szweda, a Krysia poszła na milicję.
Co ty pleciesz, Dziewiątko? Milicjanci nie wierzyli Krysi, ale pojawił się agent, który jej wysłuchał. Udali się do ogrodnika, by złapać Gogusiów, ale nikogo już tam nie było. Został tylko kapelusz w szafie, a w nim gazeta. Krysia pobiegła z tym do wiolonczelisty.
Kapelusz za pół miliona. Maciek i Krysia spotykają się pod basztą, a chłopak informuje ją, że Szwed już został złapany, podczas gdy on sam śledzi panią Monikę. Krysia pokazała mu kapelusz i pobiegła do jego właściciela. Kolanko miał zły humor i oznajmił, że teraz już nie potrzebuje kapelusza. Krysia nie przyznała się do przekazania teczki oszustowi. Kolanko zdradził wreszcie, że w swoim kapeluszu schował zwycięski kupon na loterii, a tego dnia upływał termin nagrody. Wtedy jednak z kapelusza wypadła karteczka, która okazała się zaginionym kuponem Toto-Lotka.
Przyjęcie u pana Kolanki. Minęło kilka dni i wiolonczelista zaprosił detektywów, czyli Krysię i Maćka, na przyjęcie pożegnalne. Przygotował z tej okazji wiele wspaniałych smakołyków, a dzieci koniecznie chciały wiedzieć, jak ostatecznie rozwiązało się śledztwo.
Pan Kolanko wnioskuje. W czasie śledztwa wywnioskowano, że pierwszy Goguś, który mieszkał w hotelu, niechcący zamienił kapelusze w kawiarni Jantar, natomiast drugi Goguś, który zamieszkał u ogrodnika, kierował tym pierwszym. To właśnie oni ukradli też drugi kapelusz z kawiarni i w ten sposób mieli ich trzy egzemplarze, czyli dwa swoje i jeden należący do wiolonczelisty. Czwarty kapelusz należał do profesora, który wołał za oknem.
Opowiadanie profesora Barabasza. Z kolei profesor opowiedział o niebieskiej teczce, która zawierała wyniki jego prowadzonych przez lata badań, opatrzonych kryptonimem „Kapelusz pełen nieba”. Dotyczyły one bardzo wytrzymałej masy plastycznej, którą udało mu się uzyskać. Jednak pracownik instytutu, Gabrysiak, wymyślił plan kradzieży wyników badań dzięki parze sobowtórów. Mieli oni występować jako inżynier Kardasiewicz i niemiecki oszust pochodzący ze Szwecji. Wyniki badań chcieli sprzedać za granicą. Oszuści posługiwali się hasłem „marabut”, który jakimś cudem pojawił się też w krzyżówce kaleki - chemika współpracującego z Moniką, którzy także chcieli zdobyć teczkę. Potem zorientowali się, że inżynier ma taki sam cel. Profesor przyznał, że na początku nie wierzył Krysi, ale potem jednak ukrył teczkę u wiolonczelisty, a następnie zawiadomił milicję. Szwed i Gogusiowie zostali aresztowani i osadzeni w więzieniu.
Aktualizacja: 2024-12-19 11:20:26.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.