Krzyżacy – streszczenie

Autorka streszczenia: Adrianna Strużyńska. Redakcja: Aleksandra Sędłakowska.

„Krzyżacy” to powieść historyczna autorstwa Henryka Sienkiewicza, która ukazywała się w odcinkach w latach 1897–1900 na łamach „Tygodnika Illustrowanego” i została opublikowana w całości w 1900 roku w edycji jubileuszowej. W czasie jej publikacji stanowiła formę oporu wobec germanizacji narzucanej przez władze zaboru pruskiego. Sienkiewicz, tworząc tę powieść, odwołał się do czasów świetności Polski, skupiając się na opisaniu zwycięstwa nad zakonem krzyżackim. Inspiracją dla autora była powieść „Krzyżacy 1410” autorstwa Józefa Ignacego Kraszewskiego, wydana w 1874 roku.

Spis treści

Krzyżacy – streszczenie krótkie

„Krzyżacy” to powieść historyczna Henryka Sienkiewicza osadzona w czasach konfliktu między Polską a zakonem krzyżackim, rozgrywająca się na przełomie XIV i XV wieku. Jej centralnym wydarzeniem jest bitwa pod Grunwaldem z 1410 roku

Głównym bohaterem jest Zbyszko z Bogdańca, młody rycerz, wracający do Polski wraz ze stryjem Maćkiem. Podczas podróży spotyka Danusię Jurandównę, córkę Juranda ze Spychowa, i zakochuje się w niej, przyrzekając jej miłość. Zaręczają się, a Zbyszko musi zmierzyć się z Krzyżakiem Rotgierem w pojedynku, z którego wychodzi zwycięsko. 

Konflikt z Krzyżakami narasta, gdy Danusia zostaje porwana, co zmusza Zbyszka do walki przeciwko zakonowi. W powieści przedstawiony jest szeroki obraz Polski i Zakonu Krzyżackiego, ukazujący bohaterstwo Polaków i okrucieństwo Krzyżaków. Jurand, ojciec Danusi, również walczy z zakonem, tracąc żonę i córkę. Książka opisuje postaci historyczne, takie jak król Władysław Jagiełło i wielki mistrz Ulrich von Jungingen. Konflikt kulminuje w bitwie pod Grunwaldem, której przebieg i konsekwencje są szczegółowo opisane, podkreślając znaczenie polskiego zwycięstwa. Po wielu perypetiach Zbyszko odnajduje Danusię, lecz jej stan psychiczny jest zły z powodu przeżyć w niewoli i dziewczyna umiera, co jest ogromnym ciosem dla Zbyszka. Pomimo tragedii, Zbyszko odnajduje miłość w Jagience.

Powieść kończy się refleksją nad ceną zwycięstwa oraz tym, jak bohaterowie odnajdują spokój po zakończeniu konfliktu. „Krzyżacy” to opowieść o miłości, zemście, patriotyzmie i odwadze, przedstawiająca zderzenie polskiego rycerstwa z krzyżacką bezwzględnością. Książka jest hołdem dla bohaterstwa i poświęcenia w imię wolności i sprawiedliwości, będąc klasycznym dziełem literatury polskiej, które zarówno uczy, jak i inspiruje, podkreślając znaczenie walki o to, co słuszne.

Krzyżacy – streszczenie szczegółowe

Tom I.

Rozdział 1.

Podczas wieczerzy w gospodzie zebrało się wielu mieszkańców Krakowa, którzy z zaciekawieniem słuchają opowieści starego rycerza, który przez kilka lat walczył na Litwie i brał udział w obronie Wilna przed Krzyżakami. Rycerz przedstawia się jako Maćko z Bogdańca, noszący herb Tępa Podkowa, a jego towarzyszem jest młodzieniec o długich włosach i wesołym spojrzeniu – Zbyszko. Tematem rozmowy szybko staje się uroda litewskich dam. Zbyszko, oczarowany ich pięknem, wspomina, że kiedyś był zakochany w żonie księcia mazowieckiego Henryka, Ryngale, której przyrzekł wierność. Po śmierci jej męża, spowodowanej przez truciznę, Zbyszko zwrócił się do pustelnika z prośbą o zwolnienie go z przysięgi, planując znaleźć nową ukochaną, z którą się ożeni, oraz zdobyć pas królewski podczas turnieju, który król zorganizuje po narodzinach swego dziecka. Ich rozmowę przerywa nagle hałas dochodzący z zewnątrz. Chwilę później do gospody wchodzi pachołek, ogłaszając, że zatrzyma się tam księżna Anna Danuta.

Rozdział 2.

Do izby weszła księżna Anna Danuta z dworem. Maćko i Zbyszko, zamierzając opuścić pomieszczenie, ukłonili się, ale księżna ich zatrzymała, pytając o pochodzenie. Dowiedziawszy się, że przybyli z Wilna, wyraziła radość i zaczęła pytać o swojego brata. Maćko wyjaśnił, że Witold nie mógł przybyć do Krakowa, ponieważ przygotowuje się do wyprawy przeciwko Tatarom, lecz przesłał królewskiej parze srebrną kołyskę. Podczas uczty księżna poprosiła Danusię, by zabawiła gości śpiewem. Mała dziewczynka z lutnią weszła na ławę, uniosła głowę i zaczęła śpiewać, wypełniając izbę pięknym głosem. Zbyszko, oczarowany jej urodą, zaczął wypytywać Mikołaja z Długolasu o jej pochodzenie. Dowiedział się, że Danusia jest córką Juranda ze Spychowa, oddaną pod opiekę księżnej Anny Danuty po śmierci matki.

Nagle jeden z rybałtów wstał, co sprawiło, że Danusia się zachwiała. Zbyszko natychmiast ruszył, by ją ochronić, i delikatnie postawił przed księżną, klękając i prosząc, by Danusia została damą jego serca. Księżna, rozbawiona, zapytała dziewczynkę, czy chce mieć rycerza. Danusia z radością się zgodziła, a Anna Danuta zapytała Zbyszka, jakie śluby złoży swojej wybrance. Zbyszko poważnie oświadczył, że po przybyciu do Krakowa powiesi w gospodzie tarczę z napisem, że Danusia Jurandówna jest najpiękniejsza i najcnotliwsza ze wszystkich panien, a każdego, kto zaprzeczy, wyzwałby na pojedynek. Zamierzał również złożyć u jej stóp trzy czuby z pawich piór zdobytych z niemieckich hełmów. Danusia wręczyła mu swoje rękawiczki, które Zbyszko z wielkim szacunkiem ucałował.

Wkrótce do gospody weszło trzech zakonników z koszami pełnymi przysmaków, zapraszając księżną na mszę do opactwa. Zbyszko przebrał się w zbroję i stanął w drzwiach, wzbudzając podziw zebranych. Maćko z dumą opowiadał o wydarzeniu sprzed roku, gdy jego bratanek pokonał młodzieńca, który kpił z jego wyglądu, zdobywając jego dobytek, w tym strojną odzież. Księżna zaproponowała, aby Danusia i jej rycerz usiedli przy stole naprzeciw niej i jedli z jednej misy, zgodnie z dworskim zwyczajem. Podczas uczty Zbyszko troskliwie karmił Danusię najlepszymi kawałkami kiełbasy, a po posiłku nalewano wino i podawano orzechy, które Zbyszko rozłupywał i podawał swojej wybrance.

Uczta trwała, a Danusia, opierając głowę na ramieniu Zbyszka, zasnęła. Obudziła się dopiero o świcie, gdy wszyscy udali się na jutrznię. Maćko miał nadzieję, że dołączą do dworu księżnej, co pozwoli im pokłonić się królowi i otrzymać wynagrodzenie za swoje wysiłki. Nie był jednak zadowolony z przysięgi Zbyszka i namawiał go, by wyruszył z Witoldem na Tatarów. Zbyszko był zdecydowany dotrzymać słowa i zamierzał udać się do Juranda, by pomóc mu mścić się na Niemcach. Obiecał, że pewnego dnia poślubi Danusię, a Maćko będzie mógł bawić ich dzieci, co ostatecznie pogodziło starego rycerza.

Rozdział 3.

Opactwo w Tyńcu, majestatycznie usytuowane na wzgórzu, zrobiło na przyjezdnych ogromne wrażenie swoim urokiem i okazałością. Na prośbę księżnej Anny Danuty jeden z zakonników zaczął opowiadać legendę o Walgierzu Wdałym. W dawnych czasach, kiedy te ziemie były jeszcze pogańskie, żył tam potężny władca Walgierz Wdały, który rządził całym krajem i miał wasali we wszystkich panach. Był znany z niezwykłej siły i urody. Pewnego razu, na dworze króla Francji, zdobył serce królewny Helgundy, którą jej ojciec planował oddać do zakonu. Helgunda uciekła z Walgierzem do Tyńca, lecz ich grzeszne życie trwało, ponieważ żaden kapłan nie chciał ich pobłogosławić. W tym czasie w Wiślicy rządził Wisław Piękny z rodu króla Popiela. Walgierz pokonał Wisława i przywiózł go jako jeńca do Tyńca. Helgunda zakochała się w jeńcu, uwiodła Walgierza, a ten zabrał go do swego zamku. Tam piękny głos jeńca zwrócił uwagę Ryngi, siostry Wisława, która uwolniła go, a on, zemściwszy się na Wisławie i Helgundzie, powrócił do Tyńca. Po śmierci Walgierz cierpiał wieczne męki piekielne i często ukazywał się jako duch w opactwie.

W międzyczasie dwór Anny Danuty dotarł do bramy klasztoru, gdzie powitał ich orszak zakonników i szlachty. Opat wręczył księżnej małą złotą puszkę z relikwią w podziękowaniu za jej przybycie. Dzwony zabrzmiały, ogłaszając początek mszy. Zbyszko, klęcząc przed stallami, nie mógł oderwać wzroku od Danusi i zaczął się zastanawiać, jak wypełni swoje śluby w czasach pokoju, gdy niemieccy rycerze nosili pawie pióra. Modlił się gorąco o wojnę z Krzyżakami. Jego nadzieje na szybkie wysłuchanie modlitw wzrosły, gdy usłyszał rozmowę opata z księżną. Anna Danuta, doświadczywszy wielu krzywd ze strony Niemców, żywiła do nich głęboką nienawiść. Narzekała na działania Krzyżaków, którzy, choć udawali pokój, nieustannie atakowali zamki i plądrowali ziemie. Mikołaj z Długolasu opowiadał o świętych relikwiach, jakie miały przyczynić się do wzrostu potęgi Zakonu. Opat, choć przyznał, że wojna z Krzyżakami będzie trudna, miał nadzieję, że Bóg, mając dość przelanej chrześcijańskiej krwi, odwróci się od Zakonu, zgodnie z przepowiedniami świętej Brygidy, które zapowiadały również koniec Zakonu Krzyżackiego.

Rozdział 4.

Wieczorem, po opuszczeniu opactwa w Tyńcu, Maćko i Zbyszko wyruszyli w stronę Krakowa. Podążali obok kolasy, w której jechała księżna Anna Danuta z Danusią, Ofką i Mikołajem z Długolasu. Stary rycerz, pełen optymizmu co do przyszłej wojny z Krzyżakami, wierzył, że zakon nie jest tak groźny, jak go przedstawiano, i że Bóg stanie po stronie Polski. Te słowa dodały otuchy księżnej Annie Danucie.

Nagle Maćko dostrzegł w oddali potężnego mężczyznę i razem ze Zbyszkiem wyjechali mu naprzeciw. Zbyszko zatrzymał się, gdy zauważył, że za nieznajomym podąża grupa jeźdźców, w tym rycerz w zbroi z krzyżackim płaszczem i hełmem ozdobionym pawimi piórami. Zbyszko, przekonany, że jego modlitwy zostały wysłuchane, zaatakował Krzyżaka, wydając rodowy okrzyk. Niemiecki rycerz, zaskoczony tym działaniem, przyjął postawę obronną. Nagle wielka siła wyrwała kopię Zbyszka z rąk i zatrzymała jego konia. Potężny jeździec oznajmił, że młodzieniec próbował zaatakować niemieckiego posła, co było zniewagą majestatu króla i mogło skutkować sądem. Wkrótce przybył Maćko, który zrozumiał, że Zbyszko popełnił błąd, ale był gotów bronić bratanka. Nieznajomy przedstawił się jako Powała z Taczewa, a Maćko, w obliczu jednego z najsłynniejszych rycerzy Królestwa, skłonił głowę. Powała doradził Zbyszkowi, aby poprosił komtura o wybaczenie. Zbyszko stanowczo odmówił, twierdząc, że nie będzie prosił Krzyżaka o łaskę. Maćko, zaniepokojony uporem młodzieńca, postanowił sam poprosić o przebaczenie. Podszedł do krzyżackiego rycerza i przemówił do niego po niemiecku, lecz twarz komtura pozostała zimna i pogardliwa. Powała zauważył oburzenie szlachcica i postanowił pomóc. Powiedział, że rycerz nie powinien walczyć z młodzikami, lecz Lichtenstein nie odpowiedział i odjechał. Maćko, oburzony zachowaniem Krzyżaka, obiecał sobie, że odnajdzie go i pomści zniewagę. Powała, po krótkiej rozmowie z posłem, poinformował Maćka, że Niemiec nie zażąda kary dla Zbyszka, jeśli obaj, Maćko i Zbyszko, pokłonią się przed nim i poproszą o przebaczenie. Zbyszko odrzucił tę propozycję, mówiąc, że nie mógłby znieść takiej hańby, a Maćko go poparł. Powała planował prosić Lichtensteina o łaskę i miał nadzieję, że stryj skazańca również zjedna sobie posła.

W drodze do dworu księżnej Anna Danuta, Zbyszko opowiadał Danusi, że widok Krakowa z wzgórza jest imponujący. Niemiecki poseł, widząc, że Polacy nie zamierzają prosić go o łaskę, zaczął się żegnać, wyrażając nadzieję na spotkanie w innych okolicznościach. Powała, wyczuwając groźbę, szepnął, że chętnie pozbyłby się Krzyżaka z konia ostrzem kopii. Potem, nie wspominając o przykrym zajściu, rozmawiał z księżną. Podczas uczty Zbyszko, chcąc rozładować napięcie, pokazał swoją siłę, łamiąc gałąź drzewa i wyciskając z niej sok. Wszyscy chwalili jego wytrzymałość, podczas gdy Maćko zasmucił się na myśl o nadchodzącej karze dla bratanka. Powała z Taczewa postanowił poprosić księżną Aleksandrę o wsparcie w sprawie Zbyszka. Po jego wyjeździe księżna Anna z Danusią odwiedziły Zbyszka w więzieniu. Młodzieniec poprosił Danusię, aby zaśpiewała pieśń, którą usłyszał w Tyńcu. Dziewczynka, śpiewając, rozpłakała się, co zasmuciło Zbyszka, który wziął ją na ręce, rozczarowany, że nie może jej poślubić.

Rozdział 5.

Pod wieczór 21 czerwca miasto obiegła wiadomość o nagłym zasłabnięciu królowej Jadwigi. Do pałacu natychmiast wezwano lekarzy, którzy czuwali przy niej przez całą noc, a kasztelan krakowski wysłał posłańców, by poinformowali króla. Następnego dnia w intencji zdrowia królowej odprawiano msze, a ulicami Krakowa przeszły uroczyste procesje. Wkrótce biskup ogłosił narodziny córki Jadwigi, co przyniosło mieszkańcom częściową ulgę. Niestety, radość była krótka; 13 lipca dotarła smutna wiadomość o śmierci dziecka, a dwa dni później, 17 lipca, dzwony oznajmiły śmierć królowej. Po tej tragicznej wiadomości całe miasto pogrążyło się w żałobie. Przygotowania do pogrzebu trwały bez przerwy, a tłumy przybywały do Krakowa, by oddać hołd zmarłej królowej. Ciało Jadwigi wystawiono w katedrze, gdzie nieustannie odprawiano nabożeństwa. Wierni wierzyli w jej świętość i przychodzili, by modlić się i szukać cudów przy jej grobie.

W tym czasie Zbyszko w celi opłakiwał zmarłą królową, czując się jak więzień skazany na wieczne odosobnienie. Po dwóch miesiącach w więzieniu, gdy tracił już nadzieję na wolność, w końcu pojawił się Maćko. Niestety, przyniósł ze sobą smutne wieści: został postrzelony z kuszy przez Niemców i ciężko ranny. Dzięki pomocy Juranda ze Spychowa, który go uratował, Maćko dotarł do Krakowa, mimo że podczas napadu zniszczono list, który skierowany był dla wielkiego mistrza Zakonu. Chory Maćko oddał pismo księżnej i obiecał, że jeden z niemieckich jeńców dostarczy je do Malborka. Pomimo trudnej sytuacji Zbyszko nie zamierzał zhańbić swojego rodu i odrzucił plan ucieczki. Księżna Anna oraz ksiądz Stanisław starali się go ratować, a kasztelan zgodził się na jego wyjście z więzienia na dwa tygodnie, aby mógł się zemścić. Jednak egzekucja była już zaplanowana i miała się odbyć za kilka dni. Księżna Anna, zdeterminowana, by uratować Zbyszka, wraz z księdzem Stanisławem przygotowali go na śmierć, udzielając ostatnich sakramentów.

W dniu egzekucji tłumy wypełniły rynek. Powała z Taczewa, trzymając Danusię w ramionach, stał w pierwszym szeregu. Na rusztowaniu, które wzbudzało ogromne zainteresowanie, Zbyszko przygotowywał się na najgorsze. Nagle Powała i Danusia zatrzymali pochód. Danusia zarzuciła na Zbyszka biały welon, wołając głośno: „Mój ci jest! Mój ci jest!”. Ten gest poruszył wszystkich obecnych, a księżna Anna ogłosiła, że młodzi zostaną pobłogosławieni, a Jurand ze Spychowa będzie musiał potwierdzić ich zaręczyny. Zbyszko i Danusia padli do stóp księżnej, dziękując za łaskę. Księżna zapowiedziała, że zaręczyny odbędą się natychmiast, a wszyscy obecni radośnie przyjęli tę wiadomość. Całe miasto było świadkiem radosnych okrzyków, a Zbyszko, choć wciąż zasmucony swoją przeszłością, wreszcie odzyskał nadzieję na nowe życie u boku ukochanej.

Rozdział 6.

Maćko i Zbyszko spotkali się u kupca Amyleja, aby omówić swoje plany na przyszłość. Maćko, coraz bardziej cierpiący z powodu rany odniesionej w bitwie, postanowił wrócić do Bogdańca. Chciał odzyskać zastawione ziemie, które były jego własnością przed wyruszeniem na Litwę. Obawiał się, że może to być jego ostatnia podróż, ponieważ grot strzały utkwił między jego żebrami, co stanowiło poważne zagrożenie dla jego życia. Zbyszko, choć pragnął jak najdłużej być blisko Danusi, czuł obowiązek wobec stryja. Postanowił najpierw pomóc w odbudowie grodu, a później udać się do Warszawy lub Ciechanowa, aby odebrać pas rycerski obiecany przez księżną Annę Danutę. Planując swoją przyszłość, zamierzał również zemścić się na Lichtensteinie i wypełnić śluby złożone Danusi.

Nagle do izby weszło dwóch Turków, którzy oznajmili, że przychodzą od Zawiszy Czarnego. Niedługo potem, w towarzystwie Powały z Taczewa, zjawił się sam Zawisza Czarny. Ofiarował Zbyszkowi bogaty kropierz dla konia, a za nim pojawili się inni rycerze, każdy z osobistym podarunkiem dla młodzieńca. Zbyszko był wzruszony i szczęśliwy z powodu okazanej mu przyjaźni. Podczas rozmowy wspomniano o niedawnej klęsce księcia Witolda pod Worsklą, gdzie zaginął Spytko z Melsztyna. Ta bitwa, w jakiej Litwini ponieśli porażkę, stwarzała poważne zagrożenie dla Królestwa, zwłaszcza że istniało ryzyko, iż Krzyżacy mogą zawiązać sojusz z Tatarami i wspólnie zaatakować Polskę. Po pożegnaniu rycerzy do izby wszedł dworzanin księżnej Anny, informując, że podróż zostanie opóźniona do rana z powodu przyjazdu Juranda, który właśnie dotarł do miasta.

Rozdział 7.

Jurand ze Spychowa nadal zmagał się z bólem i tęsknotą za swoją córką. Widok Danusi, która coraz bardziej przypominała mu zmarłą żonę, tylko potęgował jego smutek. Księżna starała się pocieszyć rycerza, a książę proponował mu stanowisko miecznika, lecz Jurand szybko tracił chęć do życia i wracał do Spychowa, szukając ukojenia w walce i pragnieniu zemsty na wrogach. Zbyszko, zaniepokojony stanem Juranda i niepewny jego reakcji na wieść o zaręczynach, udał się do Spychowa. Przybył do krzywej komnaty, gdzie czekał na niego Jurand. Danusia, widząc Zbyszka, wyraziła swoją radość, lecz on, kłaniając się przed ojcem dziewczyny, czuł rosnące napięcie.

Jurand, wskazując mu miejsce, zapytał Zbyszka, czy byłby gotów stanąć do pojedynku z posłem krzyżackim w obronie Danusi. Zbyszko, świadomy niechęci Juranda do Niemców, zapewnił go o swojej gotowości do zemsty i zapytał, czy rycerz ze Spychowa sprzeciwia się ich zaręczynom. Jurand po chwili milczenia oświadczył, że nie odda swojej córki Zbyszkowi. Te słowa wstrząsnęły młodzieńcem, który nie potrafił ukryć swojego zaskoczenia, podczas gdy Danusia, wtulając głowę w kolana ojca, zaczęła płakać. Zbyszko zapytał, czy Jurand chce sprzeciwić się woli Bożej, na co Jurand odpowiedział, że jeśli taka jest wola Boga, to Zbyszko może poślubić Danusię, ale on, jako ojciec, nie może dać im swojego błogosławieństwa. Po tych słowach Jurand wyszedł, trzymając córkę na rękach.

Rozdział 8.

Następnego dnia, po rozmowach z księżną Anną Danutą, Jurand zgodził się, aby Zbyszko służył jego córce, Danusi. Młodzieniec zauważył, że rycerz zaczyna odnosić się do niego przyjaźnie, choć nadal nie wyjaśnił w pełni, dlaczego wcześniej odmówił. Księżna Anna pocieszała Zbyszka, sugerując, że z czasem przekona do siebie ojca narzeczonej.

Podczas podróży Maćko nagle zachorował, co zmusiło Zbyszka i resztę dworu do zatrzymania się i oddalenia od głównego orszaku mazowieckiego. Stary rycerz potrzebował odpoczynku, aby odzyskać siły. Młodzieniec, pożegnawszy się z Danusią i przysięgając jej wierność, musiał ją opuścić, co bardzo ją zasmuciło. Jurand życzył mu powodzenia we wszystkim, co go czeka. Zbyszko chciał dowiedzieć się więcej o Jurandzie, ale jego stryj zaczął tracić przytomność z powodu wysokiej gorączki. Przerażony Zbyszko musiał działać szybko, aby jak najszybciej znaleźć miejsce, gdzie Maćko mógłby otrzymać ostatnie sakramenty. Obawy, że jego stryj umrze z powodu ran zadanych przez Niemców, głęboko go przygnębiały. Nad ranem, gdy zbliżali się do Olkusza, Maćko poczuł się nieco lepiej i przebudził się. Jego stan się poprawiał, co przyniosło ulgę Zbyszkowi i dawało nadzieję na dalszą podróż oraz realizację planów związanych z przyszłością i zemstą na wrogach.

Rozdział 9.

W mieście Maćko wyspowiadał się, a następnego dnia wyruszyli w dalszą drogę przez puszczę. Po kilku dniach, na dzień przed dotarciem do Bogdańca, usłyszeli odgłos końskich kopyt na trakcie. Po chwili ujrzeli grupę konnych, a prowadzący ich mężczyzna śpiewał wesołą piosenkę i żartobliwie odpowiedział na groźne powitanie Zbyszka. Okazało się, że to sąsiad Zych ze Zgorzelic, który od tygodnia poszukiwał Maćka. Zych opowiedział o śmierci żony Małgochny oraz o córce Jagience, która przejęła gospodarstwo po matce. Wracał z wojny, w której walczył po stronie Witolda. Z uśmiechem dodał, że chętnie oddałby Jagienkę Zbyszkowi za żonę, ale ten odparł, że nie zapomni o Danusi. Kiedy wjechali na ogromną polanę z jeziorem, Zych opowiadał o Bogdańcu, gdzie opat osadził pięciu chłopów z rodzinami. Zaproponował gościnę u siebie, obawiając się, że w Bogdańcu warunki mogą być niewłaściwe do zamieszkania. Maćko jednak wolał umrzeć w swoim dawnym domu.

Nagle usłyszeli odgłosy rogów, co wzbudziło niepokój Zbyszka, który naciągnął kuszę w obawie przed możliwym atakiem zwierza. Zza drzew wybiegł stary żubr, a młodzieniec niezwłocznie oddał strzał. Po chwili ujrzeli dziewczynę siedzącą na koniu w męskim stylu. Zych rozpoznał córkę, Jagienkę. Jagienka wyjaśniła, że poluje z pozwolenia opata, a gdy dowiedziała się, że Zbyszko zabił żubra, spojrzała na niego z lekkim podziwem, choć pozostawała zdystansowana. Podjechała do wozu, aby powitać Maćka. Kiedy Zych kazał jej przywitać się z młodzieńcem, zawstydzona cofnęła się. Przypomniała sobie, jak osiem lat temu matka przyniosła jej i Zbyszkowi orzechy z miodem. Wtedy to Zbyszko uderzył ją w nos i zabrał smakołyki. Jagienka zapytała, czy to on zabił zwierzę, a kiedy usłyszała, że młodzieniec naciągnął kuszę bez korby, spojrzała na niego z podziwem. Zbyszko ponownie naciągnął kuszę i podał ją Jagience. Dziewczyna, zarumieniona, zaczęła poprawiać koszulę, która rozwiązała się podczas jazdy.

Rozdział 10.

Drugiego dnia po przybyciu do Bogdańca Maćko i Zbyszko przystąpili do oceny stanu majątku. Gospodarstwo, zarządzane przez opata, sprawiało dobre wrażenie, jednak dom był zaniedbany, a spiżarnia niemal pusta. Następnego dnia Jagienka odwiedziła ich i zapytała o zdrowie starego rycerza. Po dowiedzeniu się o brakach w zaopatrzeniu, oznajmiła, że przygotowała dwa wozy pełne naczyń i jedzenia. Maćko, zadowolony, pogłaskał ją po głowie i żartobliwie zapytał, kogo wypatruje. Wkrótce pojawił się Zbyszko, który podziękował jej za troskę, dodając, że przyzwyczaił się do trudnych warunków i nie raz spał z zabitym Krzyżakiem pod głową. Maćko chwalił bratanka za jego waleczność, a Jagienka słuchała z podziwem. Zbyszko, przyglądając się jej, nagle stwierdził, że uważa ją za piękną. Dziewczyna odpowiedziała smutkiem, że pewnie widział już piękniejsze kobiety, po czym odwróciła wzrok, oznajmiając, że nadjeżdżają wozy.

Maćko z radością przyjął dary i wyraził uznanie dla córki Zycha. Po zmroku, kiedy Jagienka postanowiła wrócić do domu, Zbyszko pomógł jej wsiąść na konia. Dziewczyna zarumieniła się i obiecała wrócić za kilka dni. Zbyszko, tęskniąc za Danusią, wyjawił, że Jagienka przypomina mu ukochaną. Nazajutrz, na polecenie stryja, Zbyszko udał się do Zgorzelic, aby podziękować Zychowi za gościnność. Sąsiad przyjął go serdecznie, a Jagienka, widząc przystojnego rycerza, była zaskoczona. Po wspólnym posiłku Zych poprosił córkę, by zaśpiewała. Zbyszko, słuchając jej śpiewu, był wzruszony, a Jagienka zauważyła, że rycerz płacze. Piosenka przypomniała mu utwór, który słyszał w Tyńcu. Zych zachęcił młodych, aby zaczęli zwracać się do siebie po imieniu, myśląc o przyszłości, ponieważ córka prędzej czy później musiała wyjść za mąż. Opowiedział, że do Jagienki w konkury przyjeżdżają dwaj sąsiedzi: młody Wilk, syn starego Wilka z Brzozowej, i Cztan z Rogowa. Zbyszko zapytał dziewczynę, którego z nich woli, a ona odpowiedziała, że żadnego. Przypomniawszy sobie, że potrzebuje niedźwiedziego sadła dla stryja, Zbyszko dowiedział się, że Jagienka go nie ma. Postanowił wyruszyć na polowanie, co zaniepokoiło pannę, która zaczęła pytać, do której barci się wybiera.

Rozdział 11.

Maćko czuł się coraz gorzej, co skłoniło Zbyszka do wybrania się na polowanie. Po całym dniu spędzonym w lesie, wieczorem znalazł się w pobliżu znanego miejsca łowów i, siedząc przy ognisku, zaczął tęsknić za Danusią. Marzył o jej odnalezieniu i miał nadzieję odkryć tajemnice Juranda, które wydawały się przeszkodą w ich wspólnym życiu.

Nagle, z głębi lasu, dobiegł go szelest. Jego wojowniczy instynkt natychmiast się obudził. Wkrótce dostrzegł niedźwiedzia, który zbliżał się w jego stronę. Zbyszko, mimo zmęczenia, ruszył w stronę zwierzęcia z widłami w ręku. Rozpoczęła się zacięta walka. Młodzieniec czuł, jak jego siły słabną, ale nie poddawał się. W decydującym momencie, zaskoczony, zauważył, że obok niego pojawiła się postać, która wbijała w niedźwiedzia drugie widły. Zbyszko chwycił topór, który miał przy sobie, i powalił zwierzę. Dopiero wtedy zorientował się, że pomogła mu Jagienka. Był zszokowany i wzruszony jej odwagą. Dziewczyna szybko rozpaliła ognisko, by rozświetlić mrok i ogrzać zmarzniętych. Zbyszko, zdając sobie sprawę, jak blisko był śmierci i jak wiele zawdzięcza Jagience, pocałował ją delikatnie w policzki. Jagienka, mimo zaskoczenia, nie odsunęła się i jej wargi dotknęły jego ust. Gdy Zbyszko się odsunął, podziękował jej za pomoc. Jagienka wyjaśniła, że obawiała się o jego bezpieczeństwo, dlatego postanowiła mu towarzyszyć. Młodzieniec, poruszony jej troską i odwagą, stwierdził, że nie ma drugiej takiej dziewczyny na świecie. Ich spojrzenia wyrażały wzajemny podziw i zrozumienie. Spędzili wieczór przy ognisku.

Rozdział 12.

W obozie polskim i litewskim panuje mieszanka triumfu i żalu. Chociaż zwycięstwo jest powodem do radości, widok martwych ciał przypomina o brutalności wojny. Król i jego rycerze organizują pochówek dla poległych, oddając im cześć. Rozpoczynają się także negocjacje z Krzyżakami dotyczące warunków pokoju i zadośćuczynienia za ich przewinienia.

W kontekście negocjacji, Krzyżacy muszą uznać swoją porażkę i zaakceptować warunki, które zostały narzucone przez stronę polsko-litewską. Rozdział kończy się refleksją nad ceną zwycięstwa i trwałymi skutkami konfliktu, zarówno dla zwycięzców, jak i pokonanych.

Rozdział 13.

Jagienka, odwiedzając Maćka pod pretekstem troski o jego zdrowie, często przyjeżdżała do Bogdańca, a Zbyszko, spędzając coraz więcej czasu z nią podczas wizyt u Zycha w Zgorzelicach, zaczynał dostrzegać jej urok. Choć nadal myślał o Danusi, zauważał urodę sąsiadki, a Jagienka, podziwiając go, uważała go za przystojnego i eleganckiego jak książę. Pewnego dnia, wspólnie wybrali się na polowanie na bobry w Moczydołach, które miały być wianem Jagienki. W drodze dziewczyna opowiadała o Wilku i Cztanie, którzy, choć przebywali w Zgorzelicach, często okazywali sobie niechęć. Aby pocieszyć Jagienkę, Zbyszko żartobliwie powiedział, że jeden z konkurentów mógłby ją porwać, ale on sam by się tym nie przejmował i chętnie zabrałby ją dla siebie. Te słowa wywołały rumieniec na twarzy Jagienki. Po przybyciu do strugi Zbyszko wziął Jagienkę na ręce i przeniósł przez wodę. W jej ramionach dziewczyna wyznała, że nie chce wychodzić za Wilka ani za Cztana.

Po udanym polowaniu Zbyszko chwalił Jagienkę za celność strzału. W drodze powrotnej wyznał, że marzy o opuszczeniu Bogdańca i wspomniał o Danusi. Jagienka, wiedząc od ojca o planach małżeńskich, zaczęła pytać o jego ukochaną. Zbyszko opowiedział o swoich uczuciach do Danusi, o tęsknocie i radości związanej z przyszłym spotkaniem. Na skraju lasu Jagienka wsiadła na konia i pożegnała się ze Zbyszkiem, a kiedy została sama, zaczęła płakać.

Rozdział 14.

Po rozmowie z Zbyszkiem, Jagienka przez kilka dni nie pojawiała się w Bogdańcu. Dopiero czwartego dnia wróciła, przynosząc wieść, że opat przybył do Zgorzelic. Ta informacja ucieszyła Maćka, który mógł teraz spłacić zastawione dobra. Jagienka przywiozła potrzebne naczynia i jedzenie oraz doradziła rycerzowi, jak powinien przyjąć opata. Zbyszko przygotowywał się do wizyty u sąsiadów i spotkania z krewnym. Kiedy wyszedł wystrojony, Jagienkę ogarnęło poczucie żalu, że nie będzie mogła być z nim. Maćko postanowił towarzyszyć bratankowi w tej ważnej podróży. W Zgorzelicach Zych serdecznie powitał krewnego, chwaląc go za ofiarę dla zmarłej królowej. Opat, obserwując Zbyszka, podziwiał jego urodę i żartował z Jagienki, która komplementowała siłę młodzieńca. Opat zaoferował zwolnienie Zbyszka z przysięgi dotyczącej małżeństwa, ale Zbyszko odpowiedział, że żadne okoliczności nie mogą uwolnić go od zobowiązań wobec Jezusa. Opat opowiedział o sporze, który miał rok temu z Wilkiem z Brzozowej, który nie stawił się na wezwanie, oraz o planach młodego Wilka i Cztana, którzy w karczmie rozważali, jak zaatakować Zbyszka. Zbyszko, starając się nie zdradzić swoich uczuć, zapytał, dokąd wybierają się na niedzielną mszę.

Rozdział 15.

Zbyszko dołączył do Zycha, Jagienki i opata, którzy zmierzali do Krześni. Chciał pokazać, że nie obawia się rywali do ręki dziewczyny, a także dowiedzieć się więcej o Wilku i Cztanie. Zaskoczyło go, jak pięknie wyglądała Jagienka, która była elegancko ubrana. Dowiedział się, że Wilk i Cztan zawsze spełniają swoje obowiązki przed mszą, ale tego dnia nie zamierzali tego robić. Po dotarciu na miejsce Zbyszko zauważył, że Wilk i Cztan natychmiast odsunęli się od tłumu wiernych. Szybko zareagował, zdejmując Jagienkę z konia, chwytając ją za rękę i wprowadzając do kościoła. W przedsionku obaj konkurenci zamoczyli ręce w kropielnicy, ale Jagienka dotknęła palców Zbyszka, co jeszcze bardziej wzburzyło Wilka. Mężczyzna postanowił zaatakować rywala po mszy, lecz przypomniał sobie groźbę Zycha, który obiecał, że w przypadku bójki wygna ich ze Zgorzelic.

Po nabożeństwie, pożegnali się z sąsiadem, opatem i Jagienką, a gdy ci odjechali, Wilk i Cztan pozostali nadal zdenerwowani. Zbyszko, pamiętając o obietnicy złożonej podczas mszy za zdrowie stryja, wrócił do gospody, gdzie spodziewał się znaleźć Wilka i Cztana. Wchodząc do środka, rzucił rękawicę na stół i wyzwał każdego, kto uważał, że najpiękniejszą i najbardziej cnotliwą panną na świecie jest Danusia Jurandówna ze Spychowa. Słowa te zaskoczyły obu mężczyzn. Wilk, po chwili namysłu, stwierdził, że najpiękniejsza jest Jagienka Zychówna, na co Cztan się zgodził. Wokół zaczęli gromadzić się ludzie, przekonani, że zaraz dojdzie do pojedynku.

Rozdział 16.

Jagienka wysłała parobka do Krześni, aby sprawdził, czy w gospodzie doszło do bójki. Gdy posłaniec wrócił z informacją, że Zbyszko gra w kości ze stryjem, dziewczyna poczuła ulgę. Chciała wrócić do Bogdańca z opatem, lecz ten odmówił, mówiąc, że musi porozmawiać z krewnymi o ważnej sprawie, w której jej obecność nie jest wskazana.

Maćko i Zbyszko przywitali opata przy wrotach. Duchowny zapytał młodzieńca o wizytę w Krześni, ale Zbyszko wymijająco odpowiedział, że jedynie modlił się o zdrowie stryja. Maćko wyjął z skrzyni worek z pieniędzmi i przekazał je opata, który w zamian oddał list zastawny. Opat zapytał, dlaczego Maćko wspomniał o dodatkowej opłacie za opiekę nad gospodarstwem. Zagniewany Maćko rzucił worek z pieniędzmi na ziemię, oświadczając, że cały jego majątek po śmierci przypadnie Jagience, którą traktuje jak córkę. Opat zażądał, aby Zbyszko poślubił Jagienkę. Młodzieniec spokojnie odparł, że przysiągł przed ołtarzem, iż poślubi Danusię, co traktuje jako sprawę honoru. Maćko próbował uspokoić bratanka, ale opat oskarżył go o tchórzostwo, sugerując, że boi się Cztana i Wilka. Zbyszko, oburzony, opowiedział o bójce, w której złamał głowy Wilkowi i Cztanowi. Opat, zaskoczony, uznał, że jeśli Zbyszko bił się o Jagienkę, to znaczy, że jest jej rycerzem i powinien ją poślubić. Młodzieniec wyjaśnił, że walczył o Danusię. Wściekły przeor odwrócił się i opuścił dom, oznajmiając, że więcej się tam nie pojawi. Maćko próbował go przekonać, ale bezskutecznie. Po powrocie do izby starzec zapytał bratanka, dlaczego się sprzeciwił. Zbyszko odpowiedział, że sytuacja mogłaby być inna, gdyby mógł szybciej wyjechać do Danusi, ale teraz nic nie stoi na przeszkodzie, aby opuścić Bogdańca. Chociaż Maćko bardzo chciał, aby Jagienka została żoną młodzieńca, uznał, że po bójce w gospodzie lepiej będzie, jeśli Zbyszko uda się w drogę. Spytał bratanka, czy nie żałuje Jagienki, ale Zbyszko odpowiedział, że życzy jej wszystkiego najlepszego.

Rozdział 17.

Maćko, pełen zmartwień i nadziei, udał się do Zgorzelic, aby sprawdzić, czy Zych nie żywi do niego urazy za wcześniejsze wydarzenia. Na miejscu znalazł Jagienkę, która serdecznie go przyjęła i przekazała mu smutną wiadomość: Zbyszko wyjechał, nie żegnając się z nią. Maćko, starając się pocieszyć dziewczynę, wyraził chęć, aby bratanek poślubił Jagienkę. Dziewczyna odpowiedziała z żalem, że nie ma już nadziei na takie zakończenie i jest pewna, że wróci do Bogdańca z Danusią. Rozpłakała się na myśl o tej perspektywie. Maćko próbował ją pocieszyć, mówiąc, że Jurand nie zgodził się oddać córki Zbyszkowi, nawet mimo próśb księżnej Anny. Zachęcił Jagienkę, by nie traciła nadziei, bo młodzieniec wyjechał z ciężkim sercem. Dziewczyna dodała, że wysłała za Zbyszkiem pachołka Hlawę, który miał go strzec i służyć mu w razie potrzeby.

Wkrótce wrócili Zych i opat, a Jagienka, zaskoczona, dostrzegła w orszaku swoich zalotników. Maćko zauważył, że opat najwyraźniej pogodził się ze starym Wilkiem, choć sam nie mógł pogodzić się z tą sytuacją. Jagienka uspokoiła Maćka, że żaden z lokalnych zalotników nie ma u niej szans. Maćko uważał, że Zbyszko popełnił ogromny błąd, odrzucając Jagienkę.

Rozdział 18.

Zbyszko czuł wyrzuty sumienia za to, że wyjechał z Bogdańca bez pożegnania z Jagienką. Choć miał traktować ją jak siostrę, zrozumiał, że jego uczucia są głębsze. Był zdenerwowany na siebie, że poczuł coś do Jagienki, mimo że to Danusia uratowała mu życie. W czasie podróży, gdy nadciągnęła burza, Zbyszko niechętnie włożył futrzaną opończę przysłaną przez Jagienkę. Ten gest wzruszył go, i mimo złości, docenił jej dobre intencje. Hlawą, wysłanym przez Jagienkę, zdradził, że Zych początkowo sprzeciwiał się jej decyzji, ale ostatecznie ustąpił.

W trakcie jazdy Zbyszko natknął się na mężczyznę proszącego o pomoc. Okazało się, że stracił konia, a jego relikwie zostały porwane przez wilki. Mężczyzna, Sanderus, okazał się duchownym z Torunia bez święceń, podróżującym z Malborka. Po dotarciu do Sieradza Zbyszko udał się do przeora, aby zamówić msze za zdrowie Maćka i za sukces w zdobywaniu pawich piór. Duchowny opowiedział mu o brutalnych działaniach Krzyżaków, którzy przed laty zaatakowali miasto, mordując kobiety i dzieci. Zbyszko, wracając do karczmy, poprosił Sanderusa o napisanie wyzwania do pojedynku, lecz nikt nie odpowiedział. Handlarz, który wcześniej odwiedził Zbyszka, zasugerował mu, aby poszukał rywali wśród Krzyżaków i zdobył relikwię zapewniającą ochronę. Opowiedział również o weselach rycerzy na dworze księcia Janusza, związanych z nadchodzącą wojną. Zbyszko, obawiając się, że Danusia mogła zostać wydana za mąż, zapytał handlarza o nią. Handlarz nie był pewien, ale obiecał przypomnieć sobie, jeśli dostanie konia od Zbyszka.

Zbyszko udał się w kierunku Łęczycy, zastanawiając się, czy Danusia nadal na niego czeka, czy też mogła o nim zapomnieć. Po dotarciu do Łęczycy, ponownie wywiesił deskę z wyzwaniem na pojedynek, ale znowu nie znalazł przeciwników. W Warszawie Zbyszko dowiedział się od Jaśka Sochy, że dwór księcia Janusza znajduje się w Ciechanowie. Pocieszony tym, że Jurand nie był na dworze, co sugerowało, że Danusia jeszcze nie wyszła za mąż, kontynuował podróż.

W Ciechanowie Zbyszko spotkał rycerzy w płaszczach i hełmach z pawimi piórami, co wzbudziło jego podejrzenia. Po przywitaniu się z Krzyżakami i poznaniu ich tożsamości – Jędrek z Kropiwnicy, Gotfryd, Rotgier i Fulko de Lorche – Zbyszko wyzwał de Lorche’a na pojedynek. Francuz wskazał na Ulrykę de Elner jako najpiękniejszą i najcnotliwszą pannę. Zbyszko, kpiąc z oblubienicy rycerza, wyzwał go na pojedynek, który zgodził się stoczyć w Ciechanowie. Po dotarciu do zamku Zbyszko dowiedział się, że dwór jest na polowaniu w puszczy, a księżna z dwórkami również tam przebywa. Na zamku została Ofka, która opowiedziała Zbyszkowi o tęsknocie Danusi i jej codziennym wypatrywaniu ukochanego z wieży. Ta wiadomość napełniła Zbyszka nadzieją, że Danusia wciąż go kocha i czeka na jego powrót. Postanowił wyruszyć jej naprzeciw.

Rozdział 19.

Po przybyciu do dworu książęcego Zbyszko odczuwał zarówno rosnącą niepewność, jak i ogromną radość na myśl o spotkaniu z Danusią. Mikołaj z Turobojów, przewodnik Zbyszka i de Lorche’a, przypomniał obu rycerzom, że będą musieli przestrzegać zasad i nie będą mogli pojedynkować się bez zgody księcia i komturów. O północy Zbyszko i Lotaryńczyk wyjechali w kierunku Przasnysza. Rano dotarli do dworu książęcego, gdzie Zbyszko, po rozpoznaniu przez dworzan, z niecierpliwością czekał na Danusię. Jego serce zabiło szybciej, gdy w końcu pojawiła się ona, towarzysząc księżnej Annie Danucie oraz dwóm krzyżackim gościom – Hugo von Danveldem i Zygfrydem de Löwe. Danusia, widząc Zbyszka, z radością krzyknęła jego imię, objęła go i pocałowała, co wywołało salwy śmiechu wśród zgromadzonych. Zbyszko był oczarowany jej urodą, a księżna, widząc ich radość, poprosiła dwórki, aby wyszły z ukrycia. Danusia wyglądała tak pięknie, że nawet de Lorche nie mógł ukryć swojego zachwytu. Gdy zapytał Danvelda o dziewczynę, usłyszał, że jest „córką diabła”, co rozdrażniło Lotaryńczyka.

Podczas posiłku Zbyszko stał za księżną i Danusią, pełniąc rolę ich służącego, i był zauroczony urodą ukochanej. Po śniadaniu posadził Danusię na koniu, jak niegdyś Jagienkę, i wszyscy ruszyli do puszczy. W lesie księżna zachęciła Zbyszka, by wyznał Danusi swoje uczucia. Młodzieniec opowiedział o swojej tęsknocie za nią, nie wspominając jednak o Jagience. Danusia odpowiedziała, że również go miłuje, a ich chwilowe odosobnienie zakończyło się namiętnym pocałunkiem.

To, co zobaczyli von Danveld i de Lorche, sprawiło, że dworzanie zaczęli snuć przypuszczenia o nadchodzącym weselu. Starosta ze Szczytna, rozmawiając z de Lorche’em, wyjaśnił kontekst zemsty Juranda za napad na Złotoryję, gdzie zginęła matka Danusi, co pomogło zrozumieć, że Jurand szuka zemsty za śmierć swojej żony. Zbyszko i Danusia wciąż mieli nadzieję, że będą mogli być razem.

Rozdział 20.

Przygotowania do polowania były w pełnym toku. Zbyszko, stojąc u boku Danusi, nieustannie okazywał jej miłość i troskę, podczas gdy wszyscy czekali na zwierza, który miał być wypędzony z lasu. Wkrótce z kniei wypadły wilki, a uczestnicy polowania, w tym sama księżna, zaczęli intensywnie strzelać z kuszy. Zbyszko, zamiast dołączyć do ogólnej gorączki, stał spokojnie, skupiony na jasnej twarzy Danusi. Nagle z lasu wyłoniły się żubry i tury. Jeden z turów, zraniony strzałą, rzucił się na księżną. Zbyszko, widząc zagrożenie, natychmiast ruszył jej na ratunek. W tym samym momencie zza drzew wyskoczył Lotaryńczyk, który z impetem wbił kopię w grzbiet zwierza, ale spadł z konia. Zbyszko zdążył jeszcze podejść do tura, jednak jego oszczep pękł, a potężne zwierzę przewróciło go, przygniatając do śniegu. W ostatniej chwili Hlawa, pachołek Zbyszka, rzucił się na ratunek i zabił tura. Ranny Zbyszko, ledwo dysząc, wyszeptał imię Danusi, a potem stracił przytomność. Danusia, przerażona, zaczęła wzywać pomocy. Dwórki księżnej próbowały ocucić Fulka de Lorche, który, odzyskawszy świadomość, zapytał o rycerza, który ruszył na ratunek. Gdy dowiedział się, że był to Zbyszko, Lotaryńczyk obiecał, że będzie bronił młodzieńca w nadchodzących pojedynkach. Książę, dostrzegając męstwo Zbyszka, wyraził swoje uznanie.

Księżna i Danusia zajęły się rannym Zbyszkiem, który na chwilę odzyskał przytomność. Hlawa natychmiast pojechał po księdza Wyszonka, lekarza księcia, a Kurpie przetransportowali rannego na opończy do zamku. Danusia, pragnąc towarzyszyć Zbyszkowi, napotkała opór ze strony księżnej, która nie zgodziła się, aby dziewczyna jechała z rannym. Hugo von Danveld, Krzyżak ze Szczytna, pomógł Danusi wsiąść na konia, jednocześnie wspominając o cudownym balsamie w Szczytnie, który mógłby uleczyć Zbyszka. Danusia podziękowała i zapytała o zapłatę. Krzyżak obiecał, że jedna z jego sióstr przywiezie lek, a sprawy związane z wynagrodzeniem zostaną omówione później.

Rozdział 21.

Ksiądz Wyszonek opatrzył Zbyszka, lecz nie mógł zagwarantować jego pełnego wyzdrowienia. De Lorche również zapadł na zdrowiu. Księżna Anna, Danusia oraz dwórki spędzały czas przy łóżkach chorych, starając się złagodzić ich cierpienie. Następnego dnia, kiedy Zbyszko odzyskał przytomność, Danusia poinformowała go, że życie zawdzięcza Czechowi Hlawie. Zbyszko wyraził wdzięczność pachołkowi i uświadomił sobie, że jego nieobecność mogła sprawić smutek Jagience. Książę Janusz planował opuścić zamek za dwa dni, ale księżna poprosiła o pozwolenie na pozostanie z Danusią i dwórkami.

Tymczasem na zamku wydarzyło się coś, co pogłębiło konflikt między księciem Januszem a Krzyżakami. Gotfryd, Rotgier i pan de Fourcy przybyli z niepomyślnymi wieściami. Okazało się, że de Fourcy, de Bergow i Majneger, po wysłuchaniu opowieści o Jurandzie, wyzwali go na pojedynek. Jurand zgodził się na walkę, pod warunkiem że odbędzie się ona na granicy Zakonu i Mazowsza, w okolicach Spychowa. Krzyżacy, nie chcąc zgodzić się na tę lokalizację, zostali zaatakowani przez Juranda, który zabił Majgenera i wziął Bergowa w niewolę. Krzyżacy wywierali presję na księdzu, aby wymusić uwolnienie jeńca. Hugo von Danveld zagroził, że złoży skargę do wielkiego mistrza Zakonu. Książę Janusz, oburzony, stanął w obronie Juranda, ale zakonnicy domagali się ukarania pana ze Spychowa. Janusz, zrozpaczony, pytał Zygfryda, czy Jurand nie ma prawa do zemsty. Zygfryd upierał się przy uwolnieniu jeńca, a Danveld przypomniał, że atak na zakonników obraża Zbawiciela. Książę zapytał de Fourcy'ego, czy Jurand przyjął wyzwanie, a gdy ten potwierdził, Janusz zgodził się na pojedynek z Krzyżakami. Gdy de Löwe ponowił żądanie uwolnienia de Bergowa, a książę odrzucił to żądanie, Krzyżacy zagrozili samodzielnym wymierzeniem kary. Janusz ostrzegł, że jeśli wojska zakonne przekroczą granicę, uderzy. Po tym, jak wzburzony opuścił komnatę, Krzyżacy poczuli się jeszcze bardziej rozdrażnieni.

Hugo Danveld, krytykując pana de Fourcy'ego za szczerość, zaczął rozważać nowe plany. Proponował, aby porwać Danusię, co miałoby zmusić Juranda do oddania wszystkiego w zamian za córkę. Zygfryd de Löwe obawiał się jednak napadu na zamek, więc Danveld zaproponował porwanie dziewczyny w drodze do Spychowa, co mogłoby przejść niezauważone. Hugo planował użyć złotnika, który bez trudu podrobi pieczęć na liście wzywającym Danusię do domu. Dziewczyna miałaby zostać wówczas służką Zakonu. Po uknuciu planu Krzyżacy zdecydowali, że wrócą jak najszybciej do Szczytna, aby zrealizować swoje zamiary.

Rozdział 22.

Przed wyjazdem z Przasnysza zakonnicy oraz pan de Fourcy żegnali się z księstwem. Książę Janusz, zgodnie z zwyczajem, obdarował zakonników srebrem, a ci zapewnili, że rozdadzą je biednym, zgodnie z ich ślubami ubóstwa. Hugo Danveld podszedł do Danusi, obiecując, że niedługo przyśle lekarstwo dla Zbyszka. De Fourcy był zaskoczony tą propozycją, ale Danveld wyjaśnił, że obecność siostry zakonnej może być użyteczna, ponieważ planował znaleźć osoby do porwania Danusi.

Pan de Fourcy, który od kilku lat był gościem zakonu, zaczął wątpić w honor Krzyżaków. Obawiał się, że Danusia może zostać zabita, a Danveld wymijająco odnosił się do jej przyszłości. Fourcy oznajmił, że nie popiera planu i zamierza powiadomić o wszystkim księcia oraz wielkiego mistrza. Na te słowa Hugo Danveld zaatakował go nożem, a pozostali bracia zrzucili Fourcy'ego z konia. Niedługo potem zauważyli jeźdźca, którego de Löwe rozpoznał jako giermka Zbyszka. Hlawa, podchodząc do ciała rycerza, był zaskoczony sytuacją, ale spokojnie zwrócił się do zakonników, informując ich, że Zbyszko wyzywa ich na pojedynek w związku z oskarżeniami przeciwko Jurandowi. Krzyżacy odpowiedzieli, że jako zakonnicy nie mogą walczyć bez pozwolenia Konrada von Jungingena. Hlawa dostrzegł, że Krzyżacy zaczynają go otaczać, a Hugo rzucił się na niego z nożem. Na szczęście Hlawa zdołał wykręcić mu rękę i uciec. Krzyżacy postanowili oskarżyć giermka o morderstwo de Fourcy'ego.

Rozdział 23.

Tymczasem Hlawa wrócił do zamku i szczegółowo opisał księciu Januszowi ostatnie wydarzenia. Książę, zaniepokojony sytuacją, postanowił wysłać list do wielkiego mistrza Zakonu, aby uzyskać jego opinię i podjąć odpowiednie działania w sprawie oskarżeń wobec Juranda. Wyraził wdzięczność Zbyszkowi za odwagę i ratunek dla księżnej, zapewniając go o swoim wsparciu. Księżna Anna Danuta, wspierając męża, zauważyła, jak Danusia troszczy się o swojego narzeczonego i podkreśliła znaczenie prawdziwej miłości. Wspomniała również, że Zbyszko pragnie zdobyć pasy i ostrogi rycerskie, co dodatkowo przekonało księcia do przyznania mu tych honorowych oznaczeń. Janusz, uśmiechając się, zdecydował się wręczyć Danusi pas i ostrogi, które zostaną przyznane Zbyszkowi po jego wyzdrowieniu. Księżna, wzruszona, podziękowała mężowi i wezwała Danusię, która z wdzięczności padła do stóp księcia. Następnie Danusia zaniosła dary Zbyszkowi. Niedługo potem przybyła księżna Anna, której Zbyszko z radością podziękował za wstawiennictwo. Książę Janusz, wraz z dworzanami, odwiedził Zbyszka w izbie i uroczyście pasował go na rycerza. Po ceremonii pożegnał wzruszonego młodzieńca, życząc mu szybkiego powrotu do zdrowia i obiecując, że sprowadzi Juranda do Ciechanowa, gdzie wszystko odbędzie się zgodnie z obyczajem.

Rozdział 24.

Trzy dni później do zamku przybyła siostra zakonna z balsamem oraz kapitan łuczników ze Szczytna, niosąc list od Krzyżaków. W liście znajdowały się skargi na domniemane krzywdy wyrządzone przez rycerzy z Mazowsza oraz żądanie ukarania winnych za śmierć pana de Fourcy. Książę Janusz, zapoznawszy się z treścią, rozerwał list na oczach posła i stwierdził, że to Krzyżacy są winni śmierci rycerza. Tego samego dnia Janusz udał się do Ciechanowa, pozostawiając siostrę zakonną w zamku. Siostra, wysyłając służącego po dodatkowe lekarstwo, pytała o Danusię i opowiedziała jej o śnie, w którym widziała dwóch rycerzy zmierzających do Danusi. Jeden z nich owinął ją płaszczem, podczas gdy drugi zniknął bez śladu.

Następnego dnia ksiądz Wyszoniek przyniósł wiadomość, że Zbyszko odzyskał przytomność i gorączka ustąpiła. Lekarz był pewny, że młodzieniec wyzdrowieje. Jednakże tego samego dnia przybył poseł z listem od Juranda, który informował o pożarze w jego grodzie i odniesionych obrażeniach, w tym groźbie utraty wzroku. Jurand pragnął jeszcze raz ujrzeć córkę przed śmiercią.

Księżna Anna, smutna z powodu wiadomości, miała nadzieję, że Jurand przybędzie na dwór i zgodzi się na ślub Zbyszka z Danusią. Zdziwiła się, gdy list przyniósł nieznany posłaniec, który wyjaśnił, że stary sługa Tolima został ranny w potyczce z Niemcami. Zbyszko zgodził się, aby Danusia spotkała się z ojcem, choć obawiał się, że być może więcej jej nie zobaczy. Poprosił księdza Wyszonka o udzielenie im ślubu. Pomimo początkowych oporów, księżna, wzruszona, zgodziła się. Ksiądz Wyszonek, zgadzając się na prośbę młodych, postanowił udzielić im ślubu, pod warunkiem uzyskania dyspensy z powodu adwentu. Ceremonia została przeprowadzona w tajemnicy, z de Lorche jako świadkiem. Po ceremonii księżna Anna płakała ze wzruszenia, a Danusia poprosiła ją o błogosławieństwo. Danusia wkrótce wyruszyła w podróż do Spychowa.

Rozdział 25.

Nastały mroźne dni, a księżna wraz z dworem udała się do Ciechanowa. Na zamku pozostał osłabiony Zbyszko, który powoli wracał do zdrowia, oraz jego ludzie – Hlawa i Sanderus. Młodzieniec, tęskniący za Danusią, myślał o tym, jak zdobyć przychylność Juranda. Na tydzień przed Wigilią, czując się lepiej, postanowił po raz pierwszy dosiąść konia i przygotować się do wyjazdu, który planował na dwa dni przed świętem. Podczas przygotowań Zbyszko natknął się na handlarza odpustami, który, siedząc na jednym z wozów, zapewniał, że bardzo lubi Zbyszka i obawiając się samotnej podróży do Prus, błagał o towarzystwo. Młodzieniec, choć niechętnie, zgodził się, by handlarz podróżował z nimi. Wyruszyli w drogę, a Zbyszko, jadąc na wozie, poinformował swojego giermka, że być może niedługo wrócą do Bogdańca. W trakcie podróży Hlawa wspomniał o Zgorzelicach, co przypomniało Zbyszkowi o Jagience. Poczuł smutek na myśl, że Zychówna mogłaby wyjść za jednego z zalotników, a także obawiał się reakcji stryja na jego małżeństwo z Danusią.

Niedługo potem rozszalała się zamieć, co uczyniło podróż trudną i mozolną. Zbyszko zastanawiał się, czy Jurand również wyruszył w drogę. Nagle pojawiły się posły księcia, by pomóc w podróży. Zbyszko zapytał ich o pana ze Spychowa, ale dowiedział się, że nadal czekano na jego przybycie. Wkrótce dotarli do Ciechanowa. Zbyszko z niecierpliwością udał się na zamek, ciesząc się na myśl o rychłym spotkaniu z Danusią. Księżna Anna Danuta również czekała na Juranda i doradzała Zbyszkowi, jak postąpić z teściem. Kiedy ksiądz rozpoczął dzielenie opłatkiem, do izby wszedł dworzanin z wiadomością, że na gościńcu utknęli podróżni, a wśród nich może być poczet Juranda. Książę natychmiast zarządził wyprawę ratunkową, mając nadzieję, że uda się odnaleźć pana ze Spychowa przed świętami.

Rozdział 26.

Zbyszko, mimo wściekłego wiatru i śnieżycy, wyruszył z wielkim zapałem na ratunek, a towarzyszył mu de Lorche. Po pewnym czasie odnaleźli Juranda, który znajdował się w ciężkim stanie. Zbyszko, mimo własnego wyczerpania, natychmiast rzucił się do pomocy pozostałym podróżnym. Niestety, większość służby Juranda była martwa, a wśród nich nie było żadnej kobiety. Zaniepokojony zaczął się obawiać, że sanie z Danusią mogły zjechać z traktu.

Wkrótce zaczęli wierzyć Hlawie, który przypomniał, że Danusia mogła zostać w Spychowie, a Jurand, zostawiając ją w bezpiecznym miejscu, przybył do Ciechanowa, by złożyć skargę przed biskupem. Postanowili wrócić do Niedzborza, gdzie okazało się, że Jurand przeżył i został przetransportowany do zamku. Po północy księżna Anna Danuta odwiedziła Zbyszka, pytając o Danusię. Młodzieniec odpowiedział, że dziewczyna prawdopodobnie pozostała w Spychowie, co wzbudziło niepokój księżnej. Razem udali się do Juranda, który leżał w zamku pod opieką księdza Wyszonka. Nad ranem Jurand obudził się i zaczął wzywać swoją córkę, by potem znowu zasnąć. Zbyszko przekazał księdzu słowa Juranda, zapewniając, że Danusia czeka na niego w Ciechanowie. Ksiądz Wyszonek uspokoił Zbyszka, tłumacząc, że Jurand najwyraźniej jeszcze nie odzyskał całkowicie świadomości.

Rozdział 27.

Jurand obudził się po dwóch dniach, wciąż osłabiony, lecz w pełni świadomy. Jego pierwsze pytanie dotyczyło tego, kto go uratował. Księżna Anna Danuta wyjaśniła, że to Zbyszko z Bogdańca. Jurand od razu zapytał o swoją córkę. Księżna wspomniała, że jakiś czas temu Jurand wysłał ludzi po Danusię. Jurand był zaskoczony i stanowczo zaprzeczył, twierdząc, że nikogo nie wysyłał. Jego wzburzenie sprawiło, że księżna pobladła, a Jurand wpadł w panikę, gwałtownie wstając z łóżka i krzycząc, że jego córka została porwana. Ksiądz Wyszonek pokazał mu list, który potwierdzał, że ktoś używał nazwiska Juranda, by zabrać Danusię. Jurand, przekonany, że za porwaniem stoi Zakon, postanowił działać. Zbyszko, zdeterminowany uratować swoją żonę, kazał natychmiast przygotować konie do podróży. Wrócił do Juranda, mając nadzieję, że starzec dołączy do niego w poszukiwaniach. Kiedy wszedł do izby, zastał tam księcia Janusza, księżną Annę, pana de Lorche, Mikołaja z Długolasu oraz księdza Wyszonka. Wszyscy omawiali najlepszy sposób postępowania w tej sytuacji. Mikołaj zasugerował, aby jak najszybciej poinformować wielkiego mistrza i zaproponował, że sam uda się z listem do Malborka. Książę zapytał o niemieckich jeńców, którzy pozostali w Spychowie. Ustalili, że Krzyżakom zależało głównie na Bergowie, którego wcześniej szukali. Ksiądz Wyszonek obawiał się, że Krzyżacy mogą się wyprzeć winy i nie oddać Danusi. Mikołaj zaproponował, by Jurand wrócił do Spychowa i tam czekał na dalsze wieści. Książę Janusz obiecał, że zemsta będzie nieuchronna. Natychmiast wysłano ludzi, by dowiedzieli się, dokąd przewieziono Danusię. Jurand, mimo ogromnego bólu i rozpaczy, zgodził się, by Zbyszko wyruszył z nim do Spychowa, obiecując wspólne próby odzyskania dziewczyny.

Rozdział 28.

Podczas postoju Zbyszko opowiedział Jurandowi o wydarzeniach, które miały miejsce na dworze po polowaniu, przypominając sobie o siostrze zakonnej, która przybyła z balsamem. Niestety, Czech i Sanderus nie wiedzieli, co się z nią stało. Zbyszko domyślił się, że mogła być wysłana przez Krzyżaków w celach szpiegowskich i zdał sobie sprawę, że plan Krzyżaków był starannie przemyślany. Postanowił wysłać Sanderusa do Szczytna, aby odnalazł siostrę zakonną i dowiedział się, co się z nią stało. Jurand żałował, że nie zginął w śnieżycy, ale już planował zemstę na Krzyżakach. Zbyszko opowiedział mu także o swoim ślubie z Danusią.

Rozdział 29.

Jurand był rozczarowany faktem, że Zbyszko ożenił się z jego córką. Opowiedział, że wcześniej żył w harmonii z Krzyżakami i często ich gościł, ale po zamordowaniu jego żony przez Krzyżaków przysiągł zemstę i obiecał Bogu oddać córkę, jeśli otrzyma pomoc. Gdy dotarli do drogi prowadzącej do Spychowa, spotkali grupę pielgrzymów ze Szczytna, wśród których była kobieta, która wcześniej przybyła z balsamem, choć Zbyszko jej nie rozpoznał. Jurand zaprowadził pielgrzymów do izby i zapytał o Danusię. Kobieta nakazała mu, by został sam z Zbyszkiem, który wyszedł na zewnątrz. Hlawa, zbliżając się do Zbyszka, ujawnił, że rozpoznał służkę. Kobieta poinformowała Juranda, że jego córkę porwali zbóje, ale Krzyżacy ją odzyskali i pozostawili pod opieką Szomberga. Jurand, słysząc nazwisko zakonnika, który wymordował dzieci Witolda, pobladł i zapytał, co ma zrobić, aby odzyskać córkę. Odpowiedź brzmiała, że powinien upokorzyć się przed Zakonem, uwolnić Bergowa i innych jeńców oraz zachować w tajemnicy, że córka przebywa wśród Krzyżaków. Jurand zgodził się udać do Szczytna, ale kazał, by posłańcy pozostali w Spychowie do jego powrotu. Kobieta zaznaczyła, że musi udać się do miasta, nie zdradzając celu swojej podróży. Jurand oznajmił Zbyszkowi i księdzu Kalebowi, że wysłannicy przybyli z okupem za Bergowa, ale na pytanie o Danusię odpowiedział, że nie ma jej w rękach Krzyżaków, po czym osunął się na podłogę.

Rozdział 30.

Następnego dnia w południe, wysłannicy wrócili do Juranda, a niedługo potem odjechali, zabierając ze sobą Bergowa i kilku innych jeńców. Po rozmowie z nimi, Jurand wezwał księdza Kaleba i podyktował list do księcia, w którym wyjaśnił, że to nie bracia zakonni, jak pierwotnie sądzono, porwali Danusię. Poinformował, że udało mu się dowiedzieć, gdzie przebywa córka, i wyraził nadzieję na jej odzyskanie w ciągu kilku dni. Poprosił Zbyszka, aby na razie wstrzymał poszukiwania żony. Wieczorem Jurand spisał swoją ostatnią wolę i wezwał Zbyszka oraz starego Tolimę. Przekazał Tolimie, że Zbyszko jest mężem Danusi i po jego śmierci stanie się dziedzicem Spychowa. Zbyszko, zaniepokojony, chciał się dowiedzieć, co się stało, ale Jurand uspokoił go, zapewniając, że Danusia wróci, i poprosił, aby zabrał ją do Bogdańca. Kazał młodemu rycerzowi przysiąc, że nigdy nie skrzywdzi dziewczyny i zawsze będzie ją kochał. Następnego dnia, gdy Zbyszko się obudził, Juranda już nie było.

Rozdział 31.

O świcie Jurand dotarł do Szczytna, gdzie zobaczył zamek Krzyżaków. Wiedział, że czeka go upokorzenie, ale miał nadzieję na uwolnienie Danusi. Stanął przed bramą zamku i zadął w róg, aby dać znać o swojej obecności. Po chwili pojawił się Niemiec, który zapytał o jego tożsamość, a potem zniknął. Jurand, czując się jak żebrak, był wściekły, ale nie zapomniał o córce. Wkrótce Krzyżacy zaczęli gromadzić się wokół murów zamku, traktując widok upokorzonego Juranda jako rozrywkę. Szydzili z niego, rzucali śniegiem i namawiali go do samobójstwa.

Po południu Jurand zrozumiał, że brama nie zostanie otwarta tego dnia, ale nie poddawał się. Wkrótce przed zamkiem pojawiło się sześciu uzbrojonych ludzi. Najstarszy z nich oznajmił, że komtur von Danveld rozkazał, aby Jurand zsiadł z konia. Po wykonaniu tego polecenia kazano mu oddać broń. Jurand rzucił topór, miecz i mizerykordię, a następnie usłyszał, że zgodnie z rozkazem komtura ma założyć zgrzebny wór, przywiązać do szyi powróz z pochwy od miecza i czekać przed bramą na łaskę Krzyżaka. Jurand, pozbawiony broni i w zgrzebnym worze, stał przed bramą. W pewnym momencie usłyszał z wieży piosenkę i, rozpoznawszy głos swojej córki, upadł na kolana. Rankiem knecht obudził go kopnięciem i kazał mu iść za sobą. Jurand, wciąż milczący i pokorny, podniósł się i przeszedł przez bramę, która zamknęła się za nim.

Tom II.

Rozdział 1.

Na dziedzińcu zamku, żołnierze zgromadzeni w okolicy drwili z Juranda, który zbliżał się do wielkich drzwi. Młody kleryk, który go prowadził, ostrzegł go, aby opanował gniew. Jurand zauważył na twarzy młodzieńca oznaki współczucia i zapytał, czy jego córka zostanie mu oddana, lecz kleryk nie umiał odpowiedzieć na to pytanie. Rada, jaką otrzymał, była jedynie, by spróbował odzyskać dziecko, zanim komtur wyzdrowieje. Wkrótce potem Jurand wszedł do obszernej komnaty, gdzie przy stole zasiadali Danveld, de Löwe, Gotfryd i Rotgier. Krzyżacy patrzyli na niego z pogardą i wrogością. Komtur dał znak, a pachołek pociągnął jeńca za powróz. Danveld oznajmił, że moc Zakonu pokonuje pychę i gniew, porównując Juranda do psa czekającego na łaskę i zmiłowanie. Te słowa głęboko znieważyły rycerza, który odpowiedział, że nazywając go psem, komtur obraża pamięć tych, którzy zginęli z jego ręki. Wkrótce pojawił się także błazen zamkowy, który szydził z Juranda i oblano go piwem, ale Jurand nadal domagał się oddania córki. Danveld odpowiedział, że nie ma na to świadków, ale zakon wyśle Danusię do Spychowa. Jurand, zdziwiony, podziękował i poprosił o spotkanie z Danusią.

Kiedy komtur kazał sprowadzić zakładniczkę, wszyscy z zainteresowaniem oczekiwali zobaczenia pięknej córki Juranda. Kiedy dziewczyna została wprowadzona do izby, wybuchł śmiech, ponieważ wyglądała na bardzo niedołężną. Jurand, który w pierwszej chwili ruszył ku niej, zatrzymał się, zdumiony, mówiąc, że to nie jest jego córka. Danveld udawał zaskoczenie, zapewniając, że innej dziewczyny w Szczytnie nie ma. Jurand zaczął wołać, że w nocy słyszał śpiew Danusi. Uklęknął przed komturem, błagając o oddanie jedynaczki. Danveld pochylił się i szepnął, że jeśli odda córkę, to z jego bękartem. Jurand w odpowiedzi chwycił zakonnika, podniósł go i cisnął na podłogę z taką siłą, że roztrzaskał mu głowę. Następnie chwycił miecz i ruszył na Niemców, którzy, przerażeni, zaczęli się wycofywać. Kilku z nich rzuciło się na rycerza, co zapoczątkowało brutalną walkę. Gotfryd zginął jako pierwszy. De Löwe rozkazał otoczyć jeńca, ale nie udało się go schwytać. W końcu Krzyżacy uciekli na galerię i zaczęli zrzucać na Juranda ciężkie ławy i krzesła. Uderzyli go w głowę, a do środka wbiegli knechci, lecz Jurand kontynuował walkę.

Rozdział 2.

Wieczorem de Löwe, Rotgier, de Bergow oraz dwaj nowicjusze rozważali, jak to możliwe, że Jurand zdołał zabić tylu ludzi. De Löwe obawiał się, że zabicie Juranda może wywołać odwet ze strony Polaków, więc planowali przedstawić wielkiemu mistrzowi, Konradowi von Jungingen, wersję, że żaden z Krzyżaków nie rozpoczął walki z Jurandem jako pierwszy. Zygfryd zdradził Rotgierowi, że jedynym sposobem na ukrycie obecności Danusi w zakonie jest rozgłoszenie, że Jurand, poszukując córki, uwolnił przypadkowo jakąś dziewczynę, którą wziął za swoje dziecko. Kiedy okazało się, że dziewczyna nie jest jego córką, Jurand wpadł w szał i zabił wielu zakonników. Rotgier zażądał, aby oddano dziewczynę, ale Zygfryd nie zgodził się na to. Postanowił zabrać dziewczynę do Insburka i wysłał Rotgiera do księcia Janusza, aby relacjonował mu wydarzenia z zamku. Na koniec dodał, że nawet jeśli Jurand odzyska wolność, nigdy więcej nie odważy się przeciwstawić zakonowi.

Rozdział 3.

Zanim Mikołaj z Długolasu zdążył wyruszyć do Malborka, aby złożyć skargę przeciwko Krzyżakom, do Warszawy dotarł list od Juranda, co spowodowało wstrzymanie jego podróży. Wieści o wydarzeniach w Szczytnie szybko obiegły Warszawę, wywołując zdziwienie i niepokój. Krążyły plotki, że rycerz z Spychowa wymordował zakonników i zginął po dwóch dniach oblężenia zamku.

Pewnego wieczoru do księcia przybył zakonnik, który okazał się być jednym z braci przebywających u Janusza na polowaniu. Rotgier, na polecenie komtura, przyniósł skargę. Relacjonował brutalną walkę z Jurandem, twierdząc, że rycerz był sługą szatana, a diabeł wspierał go w bitwie. Jego opowieści wywołały przerażenie wśród zgromadzonych. Księżna Anna zapytała, jak to możliwe, że nikt nie zauważył, iż uratowana dziewczyna nie jest Danusią, skoro była widziana na zamku. To pytanie wprawiło Rotgiera w zakłopotanie, a rycerze zaczęli oskarżać go o kłamstwo. Książę Janusz zapytał, skąd zakonnik miał informacje o porwaniu dziewczyny. Rotgier odpowiedział, że wiadomość była powszechnie znana również wśród zakonników. Książę przyznał, że Jurand wycofał oskarżenia przeciwko Krzyżakom. Rotgier zaczął domagać się rekompensaty za wyrządzone krzywdy i zażądał Spychowa. To żądanie zaskoczyło władcę. Janusz odparł, że nie może odebrać dziedzictwa córce Juranda. Krzyżak wyzwał na pojedynek każdego, kto oskarża Zakon o porwanie Danusi. Wtedy jeden z Polaków wyszedł na środek, podniósł rękawicę rzuconą przez Rotgiera i rzucił ją w twarz Niemca, przyjmując wyzwanie. Rycerz miał na sobie hełm, więc nikt go nie rozpoznał. Krzyżak zapytał, kim jest, na co młodzieniec zdjął hełm i oznajmił, że jest mężem Danusi. Jego słowa potwierdził de Lorche. Krzyżak skłonił się przed rycerzem i przyjął rękawicę.

Rozdział 4.

Hlawa wyzwał na pojedynek giermka Rotgiera. Na dzień przed walką książę wezwał Zbyszka i zapytał go, dlaczego jest pewien, że Danusię porwali Krzyżacy, skoro Jurand zaprzeczył temu w swoim liście. Młodzieniec odpowiedział, że nie ma pewności, jednak zastanawiał go nagły wyjazd teścia. Początkowo chciał udać się do Szczytna, ale ksiądz Kaleb przekonał go do przyjazdu na dwór. Księżna zaczęła modlić się za Zbyszka. 

Rozdział 5.

Książę zaakceptował pojedynek i zażądał, aby Rotgier napisał list do wielkiego mistrza i Zygfryda de Löwe, w którym wyjaśni, że to on pierwszy rzucił rękawicę, którą podjął Zbyszko. W międzyczasie na dziedzińcu zamku przygotowano arenę do walki. Kobiety modliły się o zwycięstwo Zbyszka. Rotgier był ubrany w błękitny pancerz, podczas gdy Zbyszko miał na sobie mediolańską zbroję. Towarzyszyli im giermkowie: Hlawa i van Krist. Przed rozpoczęciem pojedynku Krzyżak stanął przed parą książęcą i oświadczył, że bierze ich na świadków, aby nie odpowiadać za przelaną krew. Czech próbował pomóc swojemu panu, ale Zbyszko odparł, że takie wsparcie przyniosłoby im tylko hańbę i zakazał jakichkolwiek podstępów. Po dźwięku trąby giermkowie rozpoczęli walkę. Hlawa szybko zyskał przewagę i po krótkiej walce przewrócił van Krista, który błagał o litość, czując zbliżającą się śmierć. Hlawa zadał mu jednak śmiertelny cios w gardło. Następnie Czech zajął miejsce, obserwując pojedynek swojego pana z Krzyżakiem.

Zbyszko zaczynał dominować w pojedynku, mimo początkowych trudności. Rotgier dostrzegł, że ma do czynienia z wojownikiem, który doskonale unika ciosów. Wszyscy z napięciem śledzili przebieg walki, a widownia zaczęła żywo dopingować rycerza z Bogdańca. Zbyszko usłyszał okrzyk „Za Danuśkę!” i przypomniał sobie winy Krzyżaka związane z porwaniem jego żony, co jeszcze bardziej wzmocniło jego determinację. Z pełną siłą uderzył w tarczę Rotgiera, który runął na ziemię i zginął pod jego ciosem. Książę oświadczył, że pojedynek odbył się zgodnie z prawem i obyczajem. Księżna Anna zapytała Zbyszka, dlaczego nie cieszy się ze zwycięstwa. Młodzieniec odpowiedział, że nadal nie ma przy sobie Danusi. Księżna pocieszyła go, mówiąc, że de Lorche zabierze ciało Krzyżaka do Szczytna i uda się do Malborka, aby prosić o zwrócenie Danusi. Zbyszko oznajmił, że pojedzie razem z de Lorchem. Jego decyzja zaniepokoiła Annę, ale młodzieniec obiecał, że będzie szukał Danusi aż do skutku, nawet jeśli miałby zginąć. Księżna zdała sobie sprawę, że nie ma sposobu, by go powstrzymać. Zgodnie z obyczajem, zwycięzca spędził cały dzień na polu walki, a o północy Mikołaj z Długolasu wezwał go na naradę do księcia.

Rozdział 6.

Książę Janusz, mimo że był przekonany o porwaniu Danusi przez Krzyżaków, nie miał wystarczających dowodów, aby przekonać wielkiego mistrza, Konrada von Jungingena. Uczestnicy narady liczyli na zrozumienie Konrada, który mógłby im pomóc. De Lorche postanowił odnaleźć Bergowa, aby dowiedzieć się, co dzieje się w zakonie. Książę przekazał Zbyszkowi list do wielkiego mistrza, a młodzieniec podziękował mu i poprosił o wsparcie dla Juranda. Janusz zaznaczył, że w liście wspomniał także o ojcu Danusi. Po zakończeniu narady, Zbyszko się pożegnał, a Mikołaj z Długolasu doradził mu, aby nie zabierał Czecha ze sobą, obawiając się, że może być obciążony zarzutami o zabicie de Fourcy’ego. Następnego dnia wyruszyli w podróż. De Lorche, rozmyślając o urodzie Jagienki z Długolasu, planował dalszą trasę, podczas gdy Zbyszko poinformował Hlawę, że zostawia go w Spychowie. Czech, zaniepokojony, błagał, aby Zbyszko zabrał go ze sobą, przypominając, że przysięgał Jagience, iż nie opuści swojego pana. Zbyszko zwrócił uwagę na możliwe niebezpieczeństwa, które mogą ich spotkać. W milczeniu dotarli do Spychowa, gdzie zostali przyjęci przez księdza Kaleba. Podczas kolacji ksiądz pokazał im spisaną na pergaminie ostatnią wolę Juranda, w której pan ze Spychowa zapisał swoje dobra i ziemie Danusi oraz jej potomstwu, a jeśli ona zmarłaby – Zbyszkowi. Czech wspomniał Maćka, który z pewnością ucieszyłby się z dziedzictwa bratanka, co sprawiło, że Zbyszko poczuł tęsknotę za stryjem. Zbyszko wysłał giermka z listem do Bogdańca i jednocześnie myślał o Jagience i o tym, jak zareaguje na wieść o jego zaślubinach. Hlawa zapytał, co powiedzieć Zychównie, gdy będzie wypytywała o Zbyszka. Młodzieniec odpowiedział, że najlepiej powiedzieć jej prawdę.

W nocy odwiedził go Sanderus, który oznajmił, że wyruszy do Prus, aby odwiedzić wszystkie zamki i dowiedzieć się, gdzie przetrzymywana jest Danusia. Po krótkim namyśle Zbyszko postanowił dać mu pieniądze na podróż.

Rozdział 7.

Gdy Zygfryd de Löwe otrzymał list od Rotgiera z relacją o wydarzeniach w mazowieckim dworze, początkowo był usatysfakcjonowany informacjami od posłańca. Jednak szybko zaniepokoiła go wieść o podjęciu rękawicy przez męża Danusi. Zmartwiło go także to, że w Spychowie może się osiedlić nowy właściciel, który mógłby chcieć się zemścić za wyrządzone krzywdy. Obawa, że książę Janusz mógłby przeciwstawić się zakonowi, była dla niego większym zmartwieniem niż osobista zemsta na Jurandzie. Mimo początkowego rozważania uwolnienia jeńców, Zygfryd zmienił zdanie.

Po pięciu dniach, o zmroku, przed zamkową bramą pojawił się wóz z ciałem Rotgiera. Zygfryd, widząc zwłoki swojego ulubieńca, wpadł w gniew. Spędził wiele godzin w izolacji w swojej izbie. O północy wezwał kata Diedericha, udał się do kaplicy, gdzie klęknął przy trumnie Rotgiera i zapłakał, przysięgając zemstę na Jurandzie. Po tej obietnicy udał się do celi, gdzie przetrzymywany był polski rycerz. Jurand leżał na słomie, skuty w kajdany. Zygfryd rozkazał katowi wypalić mu oko. Twarz jeńca złożyła się od bólu, ale Jurand nie wydobył z siebie żadnego dźwięku. Następnie kazał wyrwać mu język i odciąć prawą rękę. Po dokonaniu tych brutalnych czynów Zygfryd opuścił lochy. Postanowił uwolnić jeńca, a rękę Juranda umieścił w trumnie. Zamierzał także pomścić się na Zbyszku. Kiedy wchodził na wieżę, poczuł czyjś oddech, a tajemnicza siła wypchnęła go z budynku. Na dziedzińcu pojawił się odźwierny, który dostrzegł leżącego Zygfryda i zaczął wzywać pomoc.

Rozdział 8.

Hlawa wyruszył ze Spychowa w lutym, ale do okolic Zgorzelic dotarł dopiero w połowie marca. Najpierw odwiedził Maćka, gdyż miał ze sobą ludzi, którzy mieli zostać w Bogdańcu. Stary rycerz przeraził się na widok Hlawy, obawiając się, że Zbyszko zginął. Czech szybko wyjaśnił, że młodzieniec udał się do Malborka, by odebrać swoją żonę, a następnie opowiedział o wszystkich wydarzeniach. Fakt, że Jurand zapisał swój majątek Zbyszkowi, zaskoczył Maćka. Martwiło go, że bratanek poślubił Danusię, ponieważ liczył na to, że Zbyszko będzie z Jagienką. Czech był pewien, że Krzyżacy nie oddadzą dziewczyny. Maćko westchnął, sądząc, że w takim przypadku Zbyszko mógłby poślubić Jagienkę, i zaczął opowiadać o wydarzeniach w Zgorzelicach.

Jakiś czas temu Zych towarzyszył opatowi w podróży do księcia Przemka, prosząc Maćka o opiekę nad Jagienką i majątkiem. W trakcie podróży zostali napadnięci przez zbójców; Zych i książę zginęli, a opat został ciężko ranny. Po pogrzebie Zgorzelice zostały zaatakowane przez Wilka i Cztana, ale Maćko ruszył na pomoc i od tej pory chronił Jagienkę, która pragnęła być jedynie żoną Zbyszka. W tym momencie do izby wbiegła Jagienka z bratem Jaśkiem, obawiając się o życie ukochanego, gdy dowiedziała się, że Hlawa wrócił sam. Od progu zaczęła wypytywać o młodzieńca, ale Maćko ją uspokoił. Opowiedział o tym, co usłyszał od giermka, zapewniając, że Zbyszko nigdy nie był prawdziwym mężem Danusi, która zaginęła bez wieści. Jagienka wysłuchała tego w milczeniu, a potem się rozpłakała. Hlawa odjechał z panienką, a Maćko żałował, że Zbyszko nie poślubił Jagienki. Był rozczarowany, że Zbyszko szuka zaginionej żony, zostawiając stryja bez dziedzica.

Rozdział 9.

Maćko przygotowywał się do wyjazdu, a Jagienka obawiała się, że zostanie sama i bez ochrony, narażona na ataki Wilka i Cztana. Martwiła się również o swoje rodzeństwo, które, jej zdaniem, będzie bezpieczniejsze pod opieką starej Sieciechowej niż z nią. Zdecydowała, że nie chce być niczyją żoną, aby uniknąć nieszczęścia Danusi, i poprosiła Maćka, by zabrał ją ze sobą do opata w Sieradzu. Zamierzała podróżować w przebraniu.

Pod wieczór Maćko odwiedził starego Wilka, z którym udało mu się dojść do zgody, informując go, że Zbyszko nie stara się o rękę Jagienki, ponieważ już się ożenił. Wilk obiecał zająć się majątkiem Zycha i Maćka. Rycerz z Bogdańca postanowił zabrać Jagienkę ze sobą, mając nadzieję, że Zbyszko w końcu odwzajemni jej uczucia. W podróży miała jej towarzyszyć Anulka Sieciechówna, również przebrana za pachołka.

Rozdział 10.

W sieradzkim klasztorze podróżnych z Bogdańca przyjął przeor i poinformował, że opat wyjechał przed dwoma tygodniami do biskupa płockiego, by przyjąć ostatnie sakramenty i zostawić testament. Następnego dnia podróżni ruszyli dalej, licząc, że uda im się dogonić opata, który zatrzymywał się na długie postoje. Jednak wezbrane wody rzek Bzury i Neru uniemożliwiły im dalszy przejazd. Odpoczywali w karczmie niedaleko Łęczycy, rozważając przeprawę przez lasy. Hlawa wyruszył, by sprawdzić trakt, i wrócił wieczorem, prowadząc za sobą smolarza na powrozie. Smolarz zgodził się przeprowadzić ich przez Czarcim Wądołem. 

Maćko zauważył, że Sieciechówna, która wcześniej rozpaczała z powodu nieobecności Czecha, teraz była w lepszym nastroju. To zaskoczyło Hlawę, który szukał towarzystwa Jagienki i służył jej, jak rycerz. Anulka nie chciała powiedzieć Jagience o swoich uczuciach, ale ta się wszystkiego domyśliła. Maćko obawiał się, jak ułoży się przyszłość.

Rozdział 11.

Następnego dnia, rano, podróżnicy rozpoczęli przeprawę przez bór. Wieczorem dotarli do Bud, gdzie zostali serdecznie przyjęci przez smolarzy. Wśród mieszkańców znajdował się ponadstuletni starzec, który pamiętał rzeź Łęczycy z 1331 roku i zburzenie miasta przez Krzyżaków. Jagienka i Maćko obawiali się o Zbyszka przebywającego na terenach zakonu. Następnego dnia kontynuowali podróż i przed zachodem słońca dotarli do zamku łęczyckiego. U dominikanów dowiedzieli się, że opat był w mieście, czuł się lepiej i kilka dni temu udał się dalej.

Powódź opóźniła ich podróż, więc spędzili dwa tygodnie w Łęczycy. Wreszcie ruszyli do Płocka i po szesnastu dniach dotarli do miasta. Maćko dowiedział się od biskupa, że opat zmarł tydzień temu, a pogrzeb miał odbyć się tego dnia. Ta wiadomość zasmuciła rycerza z Bogdańca. Postanowił zostawić Jagienkę w Spychowie lub u księżnej Danuty. Uczestniczyli w pogrzebie i uczcie u biskupa, gdzie Maćko dowiedział się, że opat zapisał mu bory, a resztę majątku pozostawił Jagience. Nagle Maćko zauważył Kuna Lichtensteina. Chciał do niego podejść, ale zorientował się, że może być gościem na dworze. Pokłonił się księżnej Aleksandrze, która była świadoma porwania Danusi i chciała pomóc młodej parze. Maćko wspomniał, że chciał wyzwać Lichtensteina na pojedynek, ale postanowił zjednać go sobie, aby uzyskać zgodę na podróż po Prusach w poszukiwaniu Zbyszka. Dzięki wstawiennictwu księżnej Aleksandry, Maćko otrzymał listy żelazne i zaczął planować dalszą podróż z Jagienką i Hlawą. Chciał zostawić dziewczęta u księżnej, ale Jagienka nalegała, aby zabrał ją ze sobą. Postanowili najpierw udać się do Brodnicy, aby szukać informacji o Zbyszku. Wyruszyli następnego dnia i po dziesięciu dniach dotarli do miasta.

Tam przyjął ich stary komtur, który niedawno był w Malborku i opowiedział o młodym rycerzu, który zyskał uznanie Ulryka von Jungingena i otrzymał od niego listy żelazne. Maćko był pewien, że chodziło o Zbyszka. Bez zwłoki ruszyli do Szczytna. Na trakcie z Niedzborza przewodnik wskazał im ślepego starca bez prawej dłoni, który kosturem szukał drogi. Jagienka spojrzała na niego litościwie i zapytała, czy rozumie po polsku. Starzec wzruszył się na jej głos, upadł na kolana i zaczął płakać, pokazując coś na migi. Jagienka zapytała, czy odcięto mu język, a starzec potwierdził, pokazując także na oczy i wyciągając prawe ramię. Na pytanie, kto mu to zrobił, starzec narysował znak krzyża, co sugerowało, że był ofiarą Krzyżaków. Hlawa zapytał, czy idzie ze Szczytna i czy szukał tam dziecka. Po potwierdzeniu, wszyscy zrozumieli, że to Jurand. Udręczony mężczyzna zemdlał, gdy usłyszał swoje imię. Maćko i Czech zanieśli go na wóz, a Jagienka z Anulką opiekowały się nim. Obudził się dopiero trzeciego dnia.

Jagienka uznała, że muszą wracać do Spychowa, aby dowiedzieć się, co się stało. Po tygodniu dotarli na ziemie spychowskie, gdzie zostali przyjęci przez Tolimę i księdza Kaleba. Wieść o powrocie Juranda szybko się rozniosła, wzbudzając gniew wśród poddanych, którzy zaczęli nienawidzić Niemców. Maćko wezwał Tolimę i księdza, by dowiedzieć się o Zbyszku. Okazało się, że młodzieniec był w Spychowie i dwa dni temu udał się ku granicy żmudzkiej, nie szukając teścia, ponieważ powiedziano mu, że Jurand nie żyje.

W Malborku Zbyszko stanął do pojedynku z Ulrykiem von Jungingenem, ale podczas walki Krzyżakowi pękł popręg. Zbyszko zeskoczył z konia, by podtrzymać rywala, zyskując jego przychylność. Wielki mistrz nakazał wypuścić wszystkich jeńców ze Szczytna, wśród których była dziewczyna pokazana Jurandowi jako jego córka. To rozgniewało Ulryka, który wysłał urzędnika do Szczytna, ale nikogo nie znaleziono. Zbyszko, przekonany, że żona była w mieście, postanowił szukać zemsty na Zygfrydzie de Löwe i udał się do kniazia Witolda, licząc na jego wsparcie. Maćko postanowił udać się do Szczytna, by spotkać się z kapelanem, a następnie szukać bratanka. Jagienka miała zostać w Spychowie. Nazajutrz Maćko wyruszył w drogę.

Rozdział 12.

Jurand obudził się, nie wiedząc, gdzie jest, lecz ksiądz Kaleb uspokoił go. Ksiądz myślał, że Danusia nie żyje. Kowal Sucharz przekazał, że załoga Spychowa chce ruszyć na Szczytno, by pomścić krzywdę pana. Jurand wyciągnął przed siebie krucyfiks, a wszyscy zamilkli. Poddani wyszli, a kowal uznał, że pan zakazał walki z Krzyżakami, pozostawiając zemstę Bogu. Jurand polubił towarzystwo Jagienki, która się nim opiekowała. Po sześciu dniach pojawił się Hlawa z wiadomością, że Maćko pojechał do kniazia Witolda, a Jagienka ma zostać w Spychowie.

Rozdział 13.

Hlawa doniósł, że Danusia była w Szczytnie i została wywieziona na wschód. Ksiądz dowiedział się od kata, że to de Löwe kazał okaleczyć Juranda, ponieważ mówiło się, że Rotgier był synem Zygfryda. De Löwe podobno obiecał zmarłemu głowę Zbyszka. Kat Diederich, któremu Krzyżacy przed laty zamordowali ukochaną, czekał na schodach w wieży i zepchnął komtura. De Löwe rozchorował się, a kiedy wyzdrowiał, ze strachu postanowił wywieźć Danusię. Maćko pojechał za Zbyszkiem, aby chronić go przed zemstą Krzyżaka. Jagienka wysłała za nim Hlawę. 

Rozdział 14.

Jagienka wyznała Jurandowi, że nie jest pachołkiem, ale osieroconą dziewczyną, a ten przytulił ją do piersi. Hlawa oznajmił Jagience, że następnego dnia wyrusza na Żmudź, ale nie wie, czy dogoni Maćka. Miał on jednak list żelazny, który umożliwiał poruszanie się po Prusach. Jagienka obawiała się wojny, ponieważ książę Witold kilka lat temu, aby zapewnić sobie pokój ze strony niemieckiej w czasie wojny z Tatarami, oddał im Żmudź. Krzyżacy jednak zabierali przemocą do Prus dzieci i gwałcili kobiety litewskie, na co kniaź długo przymykał oczy, aż w końcu zaczął pomagać lokalnym mieszkańcom. Czech podejrzewał, że zimą wybuchnie wojna. Hlawa poprosił Jagienkę o jej wstążkę na drogę, ale ta powiedziała, że jest zbyt smutna, aby go błogosławić. Kawałek tkaniny ofiarowała mu za to Anulka, a Czech zauważył jej urodę. 

Rozdział 15.

Książę Janusz, w towarzystwie księżnej i dworu udał się na ryby do Czerska. Hlawa dowiedział się od Mikołaja z Długolasu, że Maćko był w Warszawie kilka dni temu. Na sejmie wileńskim umocniły się relacje między Polską a Litwą, co zaniepokoiło Krzyżaków, obawiających się, że Jagiełło wesprze Witolda. Wieczorem, po przyjeździe Czecha do warszawskiego zamku, dotarły nowe wieści. Zakon przygotowywał się do wojny, wzmacniając zamki i sprowadzając knechtów oraz rycerzy do miast przygranicznych.

Witold objął opiekę nad Żmudzią, wysyłając tam swoich rządców, a dowództwo powierzył siłom Skirwoiłły, który napadał na Prusy. Wieści o cierpieniu mieszkańców Żmudzi dotarły nawet do papieża, a Mazurzy zaczęli zastanawiać się nad wstąpieniem do wojsk Witolda. Rozniosły się informacje o samobójstwach zakładników przetrzymywanych w Prusach. Hlawa postanowił udać się do Witolda, ponieważ chciał walczyć.

Rozdział 16.

Hlawa odnalazł Zbyszka i Maćka w lasach za Kownem, gdzie stacjonowały główne oddziały Skirwoiłły. Maćko był rozczarowany, że Hlawa nie pozostał w Spychowie z Jagienką. Czech miał zamiar wysłać pachołka do swojej pani, jeśli Danusia zostanie odnaleziona, aby Zychówna mogła opuścić Spychowo przed przybyciem Zbyszka i jego żony. Hlawa zasugerował, by przeprowadzić atak na pograniczne zamki krzyżackie w celu odnalezienia porwanej. Stary rycerz obawiał się jednak, że obecnie jest to niemożliwe z powodu słabego uzbrojenia ich ludzi. Dalszą rozmowę przerwało przybycie Zbyszka i Skirwoiłły. Maćko zapytał, czy planują atak na Niemców. Okazało się, że zamierzali zaatakować Nowe Kowno lub Ragnetę. Zbyszko przekonywał wodza, by wybrać Ragnetę, która była bardziej odległa i mniej oczekiwana jako cel ataku. Stryj zgodził się z nim, tym bardziej że Nowe Kowno znajdowało się na wyspie. Pomimo to kniaź zdecydował się na atak na wyspę, co zaskoczyło zarówno starego rycerza, jak i Czecha. Zbyszko wyjaśnił im, że Skirwoiłło jest doświadczonym dowódcą i wie, co robi.

Rozdział 17.

Maćko zapytał Zbyszka, dlaczego chciał uderzyć na Ragnetę. Ten wyjaśnił, że podejrzewa, że to tam przetrzymywana jest Danusia. Wyjaśnił, że od Ulryka uzyskał list z rozkazem wydania mu żony, za którą coraz bardziej tęsknił. Ogarnęła go rozpacz na myśl, że Danusia mogła zwątpić w jego pamięć. W czasie wojny glejt od von Jungingena stracił ważność i komturowie przestali wpuszczać go do zamków. Postanowił więc przyłączyć się do wojska, sądząc, że będą napadać na zamki, by brać jeńców, ale okazało się, że Żmudzini nie potrafili skutecznie walczyć. Gdy to mówił, pojawił się Skirwoiłło. Oznajmił, że będą atakować posiłki idące do Nowego Kowna. Zbyszko ze swoim oddziałem miał w tym czasie uderzyć na zamek.

Rozdział 18.

Rankiem oddziały dotarły do Niewiaży i przeprawiły się przez rzekę. Wieczorem dotarli do Niemna, gdzie wojsko podzieliło się na dwie grupy. Jedną prowadził Skirwoiłło, a drugą Zbyszko, który skierował się ku wyspie. Młodzieniec polecił wziąć jak najwięcej jeńców, tłumacząc giermkowi, że to jego jedyna szansa na zdobycie informacji o Danusi. Stojący na czatach Żmudzin dał znać, że zbliża się wróg.

Rozdział 19.

Okazało się, że zbliża się około stu pięćdziesięciu ludzi pod wodzą świeckiego rycerza. Wkrótce ujrzeli nadciągających Krzyżaków. Młodzieniec poczekał, aż znikną za zakrętem, po czym poprowadził swoich zbrojnych w kierunku gościńca. W oddali usłyszeli śpiew Niemców. Zbyszko wydał rozkaz do ataku, a Żmudzini otoczyli nieprzyjaciela. Maćko był bliski śmierci, ale udało mu się ocaleć. Włodyka z Łękawicy, który stracił brata w potyczce, chciał przenieść ciało krewniaka na pobocze. Wpadł w gniew i rzucił ciało na włócznie Krzyżaków, które ugięły się pod ciężarem. Szyk nieprzyjaciela zachwiał się, co wykorzystał oddział Zbyszka, ponownie atakując. Bitwa przerodziła się w rzeź. Żmudzini zaczęli atakować nogi koni wroga i zdobyli przewagę. Krzyżakami dowodził rycerz w błękitnej zbroi. Zbyszkowi udało się go pojmać, a gdy podniósł jego przyłbicę, zobaczył, że to de Lorche.

Rozdział 20.

Zbyszko kazał położyć pana de Lorche na jednym ze zdobycznych wozów i razem ze stryjem ruszył w pogoń za uciekającymi Niemcami. Maćko szybko dogonił pierwszego rajtara i wyzwał go na pojedynek, lecz gdy ten nie odpowiedział, ciął go toporem i zrzucił z konia. Po pewnym czasie schwytano wszystkich uciekinierów i wrócono na pobojowisko. 

Zbyszko polecił Hlawie, aby pilnował de Lorche, a sam wyruszył ku wojskom Skirwoiłły. Po długim marszu odnaleźli miejsce bitwy i młody rycerz domyślił się, że Żmudzini także odnieśli tam zwycięstwo. Zbyszko chciał podać rękę panu de Lorche, ale ten odmówił, tłumacząc, że Polak walczy razem z poganami przeciwko chrześcijanom. Pogodzili się, dopiero gdy Zbyszko opowiedział o chęci Żmudzinow do przyjęcia chrztu. De Lorche zaproponował, aby oddali go Krzyżakom w zamian za Danusię. Jednym z jeńców był Sanderus, krzyczący, że wie, gdzie jest Danusia.

Rozdział 21.

Sanderus wyznał, że Danusia znajdowała się w oddziale zaatakowanym przez Skirwoiłłę. Zygfryd zdołał jednak uciec dzięki odwadze Arnolda von Badena, który trzykrotnie powstrzymywał pościg. Sanderus nie widział Danusi, ponieważ była przewożona w zamkniętej wiklinowej kolebce między dwoma końmi, a pilnowała jej kobieta, która dostarczyła balsam na dwór księcia Janusza. Słyszał jednak, jak śpiewała. Sanderus opowiedział, że podczas poszukiwań Danusi został sługą Zygryda de Löwe. Ten opuścił Szczytno, obawiając się wielkiego mistrza. De Löwe chorował i postradał zmysły, widział dusze zmarłych. Sanderus podejrzewał, że Zygfryd ukrywa się gdzieś w lesie, ale w przyszłości uda się do jakiejś fortecy. Zbyszko wypuścił de Lorche, który obiecał, że wróci, jeśli trzeba będzie go wymienić na Danusię. Zbyszko ruszył w drogę, aby odnaleźć Danusię.

Rozdział 22.

Zbyszko i jego towarzysze jechali po śladach pozostawionych przez uciekinierów. W końcu jeden z pachołków zawołał, że komtur ukrył się w smolarni. W środku ujrzeli dwóch rycerzy i Sanderusa, który właśnie czyścił miecze. Nim Niemcy zdążyli się zorientować, Maćko szybko pochwycił starego Zygfryda. Zbyszko zaś zaczął walczyć z Arnoldem von Badenem i nagle znalazł się pod przeciwnikiem, lecz w porę pospieszył mu na pomoc stryj. Wkrótce pojawił się Hlawa, ciągnący za sobą służkę zakonną. Zbyszko znalazł w chacie Danusię. Ta jednak była tak przerażona, że nawet go nie poznała.

Rozdział 23.

Danusia była przerażona, nie chciała jeść. Zbyszko, widząc jej stan, chciał zaatakować komtura Zygfryda, ale Maćko go powstrzymał – powiedział, że sprawiedliwość powinien wymierzyć Jurand i to do niego powinien trafić jeniec. Hlawa związał niemiecką służkę. Maćko porozmawiał z Arnoldem von Badenem, wypomniał mu, że zakon nie dopuszczał Litwy do chrztu. Zbyszko zarzucił von Badenowi pomoc w porwaniu Danusi. Ten jednak twierdził, że był przekonany, że ma do czynienia z opętaną dziewczyną. Arnold przysiągł, że nie ucieknie i nie miał nic wspólnego z porwaniem Danusi, dlatego Maćko go rozwiązał. Hlawa zaproponował, że pierwszy pojedzie do Spychowa i odwiezie Jagienkę do Zgorzelic. Rankiem Hlawa odkrył, że niemiecka służka uciekła. Zbyszko wyruszył rankiem z Danusią. Maćko nakazał Hlawie zawieźć Jagienkę do Płocka i upomnieć się o testament opata.

Rozdział 24.

Służki zakonnej nie udało się znaleźć. Danusia dużo spała, ale wreszcie rozpoznała Zbyszka. Uważała, że wszystkie nieszczęścia to kara za ślub bez zgody Juranda. Maćko zauważył, że dziewczyna ma gorączkę. Krzyżacy otoczyli ich chatę: Arnold oznajmił, że są ich jeńcami. Maćko wypomniał von Badenowi złamaną obietnicę. Arnold opowiedział, że jego brat Wolfgang spotkał nocą uciekającą służkę i dowiedział się, co spotkało Arnolda . Wolfgang zgodził się, aby Maćko został jako jeniec, a Zbyszko pojechał z żoną do Spychowa. Krzyżacy zapowiedzieli Maćkowi, że pojadą z nim do Malborka, aby spotkać wielkiego mistrza. 

Rozdział 25.

Hlawa eskortował Zygfryda do Spychowa. Często spotykał się z nienawiścią do Krzyżaków, dlatego musiał go bronić, tłumacząc, że jest jeńcem. Dziesięć dni przed Bożym Ciałem dojechał do Spychowa. Kiedy przekazał wieści, Jagienka zaczęła modlić się o zdrowie dla Danusi. Hlawa na powitanie pocałował Anulkę. Kiedy Jurand dowiedział się o odnalezieniu córki, całą noc modlił się, leżąc krzyżem. Był wychudzony, nosił włosienicę, Hlawa z trudem go rozpoznał. Kiedy przed Juranda przyprowadzono Zygfryda, ten przeciął powróz, którym spętano jeńca. Wszyscy byli zaskoczeni łaską, którą mu ukazał. Jurand zgodził się, aby odwieźć jeńca do granicy. 

Rozdział 26.

Tolima odwiózł Zygfryda na kraniec spychowskiego lasu. Przerażony de Löwe nagle zobaczył śmierć pod postacią kościotrupa. Kierowany swoimi widzeniami, odebrał sobie życie, wieszając się na gałęzi. Następnego dnia tą samą drogą przejeżdżali Jagienka, Anulka i Hlawa. Jagienka nakazała pogrzebać Krzyżaka. 

Rozdział 27.

W dziewięć dni po wyjeździe Jagienki, Zbyszko stanął na granicy Spychowa. Danusia była w coraz gorszym stanie. Najsilniejsi młodzieńcy nieśli ją ostrożnie w kolebce. Kilka godzin drogi przed Spychowem Danusia przestała gorączkować. Nagle powiedziała, że czuje zapach kwiatów, a przed oczami zaczęło jej robić się ciemno. Danusia zmarła, a zebrani przystroili jej kolebkę kwiatami. Następnie ruszyli dalej do Spychowa. 

Rozdział 28.

Orszak żałobny doszedł do borów spychowskich. Pachołkowie przekazali wieści, dlatego naprzeciw wyszedł im orszak żałobny na czele z Jurandem. Wszyscy rozpaczali po śmierci Danusi, a jej ciało złożono w kaplicy. Po powrocie do domu Jurand stracił władzę w nogach i świadomość. Leżał w łóżku, uśmiechając się, jakby z kimś rozmawiał. Pozostawał w takim stanie przez wiele tygodni. 

Rozdział 29.

Zbyszko załamał się po śmierci Danusi, często siedział w podziemiach przy jej trumnie. Z księdzem Kalebem doszedł do wniosku, aby wysłać Tolimę z okupem do Malborka. Kilka tygodni później przyjechał de Lorche. Ułożył o Danusi pieśń, a Zbyszko, słysząc ją, rozpłakał się. Następnego dnia wdowiec obudził się spokojniejszy. De Lorche powiedział, że Tolima jest przetrzymywany w Lubawie przez tamtejszego komtura. De Lorche spotkał w Malborku Maćka i przyjechał do Zbyszka, żeby wymienił go za stryja, ale ten się na to nie zgodził. De Lorche poinformował też, że do Płocka ma przyjechać król, aby spotkać się z wielkim mistrzem. Zbyszko wyruszył z nim do Płocka. 

Rozdział 30.

Zbyszko miał wyrzuty sumienia, że zapomniał o stryju. W Płocku spotkali Tolimę, który uciekł z niewoli i odzyskał część okupu. Część pieniędzy oddał Hlawie, przebywającemu na zamku u księcia. Zbyszko dowiedział się, że Jagienka teraz służy u księżnej, ponieważ obawiała się Wilka i Cztana. Księżna Aleksandra obiecała pomóc w uwolnieniu Maćka. Na dworze przebywali również książę Janusz z żoną. Odbyła się uczta u starosty grodowego, Andrzeja z Jasieńca. Na uczcie Zbyszko spotkał wielu znajomych z Krakowa, a wśród nich Powałę z Taczewa. Zbyszko dostrzegł też w tłumie Jagienkę, która się do niego uśmiechnęła.

Rozdział 31.

Księżna Anna Danuta zapłakała nad losem Zbyszka i Danusi. Historią zainteresowali się też posłowie krzyżaccy. Król Jagiełło planował polowanie. Zbyszko zauważył, że Jagienka jest poważniejsza niż kiedyś. Zirytowało go, że de Lorche i inni rycerze nie mogą oderwać od niej wzroku. Lotaryńczyk zachwycał się Jagienką, chociaż jeszcze przed chwilą podziwiał urodę Agnieszki z Długolasu i nawet chciał wyzwać Powałę na pojedynek.

Następnego ranka książę Janusz zaprosił rycerzy na polowanie. Kniaź Jamont przekazał Zbyszkowi dobrą wiadomość, że Powała rozmawiał z królem i wspomniał o konieczności uwolnienia Maćka. Wracając z lasu, Zbyszko jechał z Jagienką, która poprosiła księżną płocką o list do mistrza zakonu z prośbą o uwolnienie Maćka. Zbyszko planował dołączyć do Witolda, by dotrzymać ślubów złożonych zmarłej żonie. Jagienka planowała wrócić do domu. 

Następnego dnia Powała przyniósł do gospody wiadomość, że po święcie Bożego Ciała król planuje udać się do Raciąża na spotkanie z wielkim mistrzem i Zbyszko ma mu towarzyszyć jako rycerz królewski. Zbyszko był dumny, że będzie stał w jednym szeregu z Powałą czy Zawiszą Czarnym.

Rozdział 32.

Spotkanie w Raciążu nie przyniosło zgody między Jagiełłą a zakonem krzyżackim. Król był wściekły na Krzyżaków za rozpowszechnianie fałszywych oskarżeń na jego temat. Wielki mistrz unikał również dyskusji na temat ziemi dobrzyńskiej. Król zarzucił Krzyżakom napady, grabieże na granicy, porwanie Jurandówny oraz mordowanie polskich chłopów i rybaków. Z kolei Konrad von Jungingen obwiniał Polaków o współpracę ze Żmudzinami. Zbyszko z Bogdańca negocjował warunki wykupu Maćka z Arnoldem von Baden, podczas gdy król i wielki mistrz ustalali zasady wymiany jeńców. Papież opowiedział się po stronie Polaków, jednak wielki mistrz nie chciał uwolnić Maćka, ponieważ ten walczył po stronie Żmudzinów. Ostatecznie ustalono, że obie strony wyślą delegatów do odbioru jeńców – ze strony polskiej mieli to być Zyndram z Maszkowic, Powała i Zbyszko. Polscy rycerze obawiali się, że wkrótce wybuchnie poważny konflikt z Krzyżakami i liczyli na wsparcie Jagiełły dla Witolda. Wiedzieli jednak, że Konrad von Jungingen chce uniknąć otwartej wojny.

Rozdział 33.

Posłowie towarzyszyli wielkiemu mistrzowi w podróży do Malborka. Przy bramie powitali ich wielki komtur Wilhelm von Helfenstein. Krzyżacy powiedzieli, że na Żmudzi osady w okolicach Ragnety zostały spalone. Zakon nie miał już racji bytu, ponieważ Litwini przyjęli chrzest. Nie chcieli jednak wracać do Palestyny, ponieważ straciliby ziemie i bogactwa. Większość zakonników chciała wojny, ale wielki mistrz jej unikał. Szerzyli po dworach wieści, że chrzest Litwy był fikcją. Potęga zakonu upadała, ale Malbork pozostawał niezdobyty.

Rozdział 34.

Maćko i Zbyszko wreszcie ponownie się spotkali. Dzięki staraniom de Lorche Maćko przebywał w lazarecie, ponieważ odnowiła mu się stara rana. Hlawa obserwował ćwiczenia piechoty krzyżackiej i stwierdził, że jest powolna. Maćko chciał, żeby Zbyszko wrócił z nim do Bogdańca, ale ten nie chciał zostawiać grobowca żony i wolał pojechać do Spychowa. Zyndram, który dokładnie obejrzał krzyżacką warownię i wojsko, był przekonany, że Polacy będą w stanie pokonać Zakon w czasie wojny. Wyjaśnił, że mury twierdzy są w rzeczywistości słabe, ponieważ cegła jest murowana wapnem, a wielu rycerzy nienawidzi Krzyżaków ze względu na liczne krzywdy. 

Rozdział 35.

Maćko i Zbyszko planowali wyjazd na następny dzień, ale wielki mistrz Konrad von Jungingen zorganizował ucztę, na którą zaprosił również Zbyszka jako rycerza królewskiego. Konrad odpowiedział, że każdy, kto miłuje krzyż, powinien także kochać zakon. Krzyżacy chwalili się, jak trwała jest ich broń i zbroje, na co Powała zareagował, zwijając tasak do mięsa w trąbkę. Arnold próbował zrobić na Polakach wrażenie, ale udało mu się tylko złamać miecz. Niektórzy zagraniczni goście Krzyżaków zaczęli wątpić w potęgę zakonu i wybrali się do swoich domów.

Rozdział 36.

Po przybyciu do Płocka Maćko i Zbyszko odkryli, że dwór jest nieobecny, gdyż księżna Anna udała się do Czerska na zaproszenie. Jagienka znajdowała się w Spychowie, gdzie miała pozostać do śmierci Juranda. Następnego dnia Maćko i Zbyszko wyruszyli do Spychowa. Zbyszko dowiedział się, że Jagienka dba o grobowiec Danusi, położyła na nim wianuszki kwiatów. 

Rozdział 37.

Kilka dni później zmarł Jurand. Zbyszko nalegał, że musi dotrzymać ślubów złożonych żonie. Jagienka zaproponowała, aby złożyć trumnę z ciałem Danusi w Krześni. Poprosiła go też, aby obiecał, że wróci do Bogdańca.

Rozdział 38.

Maćko chciał towarzyszyć Zbyszkowi w podróży, ale ten postanowił zabrać tylko trzech konnych pachołków. Stryj namawiał go, aby sprzedawał Spychowo, ale Zbyszko postanowił oddać je Hlawie w dzierżawę. Czech przyjął propozycję, ponieważ miałby okazję walczyć ze znajdującymi się za granicą Prusakami. Została z nim Anulka, a Jagienka ich pobłogosławiła.

Rozdział 39.

Następnego dnia Zbyszko wyruszył w drogę. Po dwóch tygodniach Maćko wyruszył w podróż do Bogdańca, zabierając Jagienkę ze sobą. Trumnę z ciałem Danusi pozostawili w Spychowie, zgodnie z wolą Zbyszka. Jagienka powiedziała mu, że planuje zostać mniszką, chyba że Zbyszko postanowi ją poślubić.

Rozdział 40.

Maćko i Jagienka zatrzymali się w Płocku, aby zająć się testamentem opata. Brat Jagienki, Jaśko, doniósł, że młody Wilk poległ na Śląsku, a Cztan ożenił się z córką kmiecia z Wysokiego Brzegu. Po dotarciu do Bogdańca Maćko z zadowoleniem stwierdził, że majątek został powiększony, dzięki testamentowi Juranda, choć stare domostwo wymagało pilnych napraw. Postanowił wybudować dla Zbyszka i jego dzieci nowy kasztel, licząc, że małżeństwo bratanka z Jagienką przyniesie mu dodatkowy majątek. Wspierał też budowę kościoła w Krześni. Maćko i Jaśko udali się do Krakowa do grobu królowej Jadwigi. 

Rozdział 41.

Na Wniebowzięcie Najświętszej Panny Maćko z Jaśkiem wrócili do Bogdańca i Zgorzelic. Nie było wieści od Zbyszka, który chciał dotrzymać obietnicy wobec zmarłej żony i zdobyć dla niej pawie czuby. Maćko miał zatarg ze starym Wilkiem o wykarczowane pole, które przed laty zagarnął opat. W końcu Wilk, który nie miał spadkobierców, przekazał sporne ziemie Maćkowi. 

Rozdział 42.

Wciąż trwał zatarg między Krzyżakami a Witoldem o Żmudź. Polacy mieli nadzieję, że król stanie po stronie stryjecznego brata. Krzyżacy oskarżali króla o pogańskie pochodzenie, ale wciąż unikali otwartej wojny. 

Nadeszła wiosna, ale Zbyszko wciąż nie wracał. Nadeszła wieść o zwycięstwie Witolda, który rozgromił wroga i zajął Nowe Kowno. Po zawarciu pokoju i nadejściu żniw Maćko postanowił odwiedzić Spychowo, aby dowiedzieć się więcej o losach bratanka. W końcu Zbyszko wrócił jednak do Bogdańca. Razem z nim przyjechał Hlawa z żoną, który opowiedział, że Zbyszko złożył pęk rycerskich pióropuszy na trumnach Danusi i jej matki. Niestety zachorował, ponieważ miał złamane dwa żebra. Nawet spełnienie obietnicy wobec zmarłej żony nie przyniosło mu ulgi.

Rozdział 43.

Zbyszko dochodził do siebie, a Jagienka często go odwiedzała. Maćko powiedział mu, że skoro bratanek nie myśli o przyszłości rodu, to on musi postarać się o dziedzica. Wspomniał mu, że być może poślubi Jagienkę. Zbyszko oznajmił, że szykuje się do wyjazdu.

Rozdział 44.

Zbyszko mimo wszystko nie wyjechał, a po tygodniu wreszcie wyzdrowiał. Chciał wybrać się do Zgorzelic, aby podziękować Jagience za opiekę, ale nikt nie umiał ułożyć mu włosów. Jagienka przyjechała i roześmiała się na widok jego potarganych włosów. Uczesała go, a Zbyszko wspomniał, że Maćko chce się z nią ożenić. Jagienka odpowiedziała, że Zych i opat chcieli, aby wyszła za Zbyszka i ona również tego pragnie. Zbyszko objął ją, a Maćko ich pobłogosławił. Zakochani wreszcie byli szczęśliwi.

Rozdział 45.

Po ślubie Zbyszko i Jagienka zamieszkali w Moczydołach, gdzie rozpoczęli wspólne życie. Maćko, pełen radości z narodzin wnuków, postanowił wybudować dla młodych kasztel w Bogdańcu. Budowa nowego domu przebiegała szybko, gdyż Maćko był zdeterminowany zapewnić przyszłość swoim bliskim. Jagienka urodziła bliźnięta, które otrzymały imiona Maćko i Jaśko, co jeszcze bardziej umocniło nadzieję, że ród Gradów nie wymrze. Zamożność Zbyszka i opowieści o jego waleczności przyczyniły się do zyskania szacunku okolicznej szlachty. Ród Gradów, niegdyś podupadły, teraz wyrastał na silny i poważany w okolicy. 

Rozdział 46.

Bogdaniec stał się zamożną wsią. Rok po narodzinach bliźniaków, Zbyszko i Jagienka powitali na świecie kolejnego syna, którego nazwali Zych, na cześć ojca Jagienki. Kasztel w Bogdańcu stanął w czwartym roku małżeństwa młodego rycerza, a rok później Zbyszko z rodziną przeprowadził się do nowego domu. Maćko postanowił zostać w starym domu, w którym się wychował. Często odwiedzał jednak bratanka. Raz w roku Zbyszko i Jagienka organizowali ucztę, podczas której szlachta podziwiała ćwiczenia rycerskie i wspaniałe maniery dworskie. 

Rozdział 47.

W piątym roku małżeństwa Jagienka urodziła czwartego syna, któremu nadano imię Jurand. Maćko twierdził, że umarłby spokojnie, gdyby doszło jeszcze do wojny z Krzyżakami. Kilka miesięcy spędził w Spychowie, gdzie zmierzył się z trzema rycerzami. Chciał pojedynkować się z Lichtensteinem, ale nie było go w okolicy. Dostał zgodę wielkiego mistrza na pojedynkowanie się krewnym Kuno von Lichtensteina, ale to go nie zadowoliło. Kuno zostal nowym wielkim komturem, ale nie angażował się w pojedynki. Maćko obawiał się, że nowym wielkim mistrzem zostanie Ulryk von Jungingen, który pragnie wojny z Polakami. Zbyszko uspokoił stryja, że w miarę możliwości wypełnił swoje śluby zmierzenia się z Lichtensteinem.

Rozdział 48.

Zmarł Konrada von Jungingen, a jego wielkim mistrzem został Ulryk von Jungingen. Rycerze zaczęli szykować się do wojny. Polacy mieli nadzieję, że to już naprawdę koniec potęgi zakonu. Maćko udał się do Krakowa, by dowiedzieć się więcej o aktualnej sytuacji. Dowiedział się, że organizowane są wielkie łowy i przygotowania do wojny, co miało na celu zapewnienie zapasów dla wojska. Chłopi uciekali z Prus do Królestwa Polskiego, a wieści o ruchach krzyżackich i organizowanych w zakonie przygotowaniach potwierdzały, że nadciąga wojna. Sytuacja zaostrzyła się po zagarnięciu Drezdenka przez Krzyżaków. Mistrz Ulryk, pewny swego zwycięstwa, nie chciał przyjąć posłów polskich, którzy przybyli z gratulacjami. Zamiast tego zarządził, że wszelkie rozmowy mają odbywać się po niemiecku, co pogorszyło stosunki. Krzyżacy, starając się zdobyć przychylność Witolda, uczynili go rozjemcą w sprawie Drezdenka, ale kniaź, zamiast ich wspierać, przyznał miasteczko Polsce i rozpoczął działania wojenne na Żmudzi. 

W kasztelu Zbyszka pojawili się wysłannicy, którzy rzucili wieniec pod nogi rycerzy i z okrzykiem „wici” ruszyli dalej. Maćko postanowił, że on również weźmie udział w bitwie. Jagienka została z dziećmi w domu. Wkrótce wszyscy ruszyli w drogę do Sieradza. Do Zbyszka i Maćka dołączyli Jaśko ze Zgorzelic oraz stary Wilk, który przybył, by pomścić śmierć swojego syna. 

Rozdział 49.

Wojna rozgorzała na dobre, jednak pierwsze bitwy były niepomyślne dla Polaków. Krzyżacy zdobyli Bobrowniki, zniszczyli Złotoryję i zajęli ziemię dobrzyńską. Król czeski Wacław miał osądzić spór między Polską a Zakonem, lecz przekupiony, wydał werdykt na korzyść zakonu. Latem Witold przybył Polakom na pomoc, dlatego połączyły się chorągiew polska i litewska.

W nocy z czternastego na piętnastego lipca, po burzy, rozpoczęła się narada wojenna w obozie polskim. Zbyszko i Maćko, spotkali się z Powałą i Zawiszą Czarnym. Młodzieniec zapytał Zawiszę, czy Maćko, zabijając w pojedynku krewnego Kunona, wypełnił swoje śluby, na co wszyscy zgodnie potwierdzili. Maćko, choć ucieszył się z takiego werdyktu, miał nadzieję na konfrontację z Lichtensteinem na polu bitwy. Na naradzie zjawił się również Fulko de Lorche, który od pięciu lat był mężem Agnieszki z Długolasu i walczył po stronie polskiej. Przybyli z nim także Hlawa i Sanderus. W polskim obozie zgromadziło się czterdzieści chorągwi litewskich, pięćdziesiąt polskich oraz Tatarów, których przywiódł hołdownik Witolda, Saladyn. Proboszcz kłobucki dostrzegł na księżycu postać mnicha w kapturze, co uznał za dobry znak.

Rozdział 50.

Nad ranem wichura wzmogła się tak bardzo, że nabożeństwo odprawiono w lesie. O wschodzie słońca wojska ruszyły do bitwy. Przed południem wojska stanęły w pobliżu wsi Logdau i Tannenberga, przygotowując się do zbliżającego się starcia. Król Władysław Jagiełło, Witold, książęta mazowieccy oraz rada wojenna udali się do namiotu, aby odprawić mszę. Na zewnątrz, zgromadzeni rycerze patrzyli, jak król idzie z poważną twarzą. W wojsku mówiło się, że Władysław z ciężkim sercem opłakuje krew chrześcijańską, która ma zostać przelana w nadchodzącej bitwie. Król wciąż miał nadzieję, że Krzyżacy uznają słuszność jego żądań i konflikt sprawiedliwie się zakończy.

Rozdział 51.

Po zakończeniu mszy i przybyciu posłańców informujących o nadchodzących wojskach krzyżackich, Władysław Jagiełło założył zbroję i wsiadł na konia, gotowy do bitwy. Krzyżacy, znając tylko kilka polskich chorągwi, byli przekonani o pewnym zwycięstwie. Hrabia Wende zasugerował, że król polski mógłby jeszcze oczekiwać na propozycje pokojowe. Ulryk von Jungingen wysłał do Jagiełły dwóch heroldów z mieczami jako wezwanie do walki. Król, przyjmując miecze jako znak zwycięstwa, złożył swój los w ręce Boże, co wzruszyło go do łez. Krzyżacy, widząc tę scenę, cofnęli się, a polskie wojska wyszły z lasów, gotowe do bitwy.

Wojska polskie i litewskie, pod przewodnictwem Jagiełły, zaczęły śpiewać „Bogurodzicę”, co napełniło rycerzy determinacją i gotowością na śmierć. Krzyżacy, pod wodzą Kuna Lichtensteina, niespodziewanie zaatakowali Polaków. Bitwa przybrała krwawy obrót, gdy Niemcy, naciskani przez Polaków, zaczęli się cofać. Krzyżacy przeprowadzili jednak kontratak, który zaskoczył Polaków. Kluczowym momentem bitwy był moment, gdy rycerz niosący chorągiew krakowską został zabity, a sztandar krzyżacki został porwany. Polacy, odzyskawszy chorągiew, zyskali nową odwagę i siłę do dalszej walki. Bitwa stawała się coraz bardziej intensywna, a Krzyżacy, mimo początkowych sukcesów, zaczęli tracić przewagę.

W decydującej chwili wielki mistrz Ulryk von Jungingen ruszył do boju, ale napotkał opór ze strony polskiej piechoty i czeskich sojuszników. Król Władysław Jagiełło chciał bezpośrednio zaangażować się w bitwę, ale jego dworzanie go powstrzymali. Kiedy Krzyżacy zaatakowali, straż królewska stanęła w obronie Jagiełły. W jednym z dramatycznych momentów młody sekretarz królewski Zbigniew z Oleśnicy uratował króla przed niemieckim rycerzem. Ulryk von Jungingen zginął, pchnięty rohatyną przez polskiego rycerza. Wkrótce wiele chorągwi krzyżackich się poddało, a bitwa stała się prawdziwym pogromem Niemców.

Podczas gdy Zawisza Czarny stoczył zwycięską walkę z Arnoldem von Badenem, Zbyszko zaatakował uciekiniera, komtura Henryka, który błagał o litość. Stary Maćko odnalazł Kuna Lichtensteina i wyzwał go na pojedynek, który zakończył się śmiercią Krzyżaka. Bitwa zakończyła się, pozostawiając z siedmiuset wodzów zakonu jedynie czternastu. Wojska polskie i litewskie odniosły triumf, a armia krzyżacka została całkowicie zniszczona.

Po bitwie, która zakończyła się klęską Krzyżaków, Władysław Jagiełło i jego rycerze triumfowali, lecz widok pól pełnych ciał poległych przypomniał im o brutalności i cenie zwycięstwa. Gdy słońce zaczęło zachodzić, Litwini przynieśli ciało wielkiego mistrza Ulryka von Jungingena i złożyli je przed królem. Jagiełło, wzruszony widokiem zwłok swojego przeciwnika, nie krył łez. Zwołano pospólstwo, by zebrało ciała poległych komturów i przygotowało je do chrześcijańskiego pogrzebu.

W obozie polskim i litewskim panowała radość z odniesionego zwycięstwa, ale też głęboki smutek z powodu strat. Wielu rycerzy, mimo triumfu, czuło ciężar tragedii, jaką niosły ze sobą bitwy. Władysław Jagiełło wraz z wojskami obozowali na polu bitwy, organizując porządkowanie i pochówek poległych. Przygotowania do pogrzebu były staranne i godne, mając na celu oddanie czci poległym, którzy walczyli z honorem.

Wkrótce po bitwie, przedstawiciele stron zaczęli negocjować warunki pokoju i zadośćuczynienia. Królowi Jagielle udało się osiągnąć znaczące ustępstwa, a Krzyżacy musieli pogodzić się z porażką i zapłacić wysokie ceny za swoje przewinienia. Wśród rycerzy i dowódców panowała atmosfera ulgi i dumy z odniesionego zwycięstwa, ale także świadomość, że wojna pozostawiła trwałe blizny na obu stronach konfliktu.

Bitwa ta przeszła do historii jako jedno z wielkich zwycięstw Władysława Jagiełły i była świadectwem determinacji i odwagi polskich i litewskich wojsk. Jednocześnie stanowiła przestrogę o kosztach wojny i o tym, jak krwawa i okrutna może być konfrontacja między narodami.

Rozdział 52.

Zbyszko i Maćko wrócili do Bogdańca. Zbyszko doczekał chwili, gdy mistrz krzyżacki opuścił Malbork, a jego miejsce zajął polski wojewoda, który objął w posiadanie miasto i całą krainę, aż do Bałtyku.


Przeczytaj także: Listy z podróży do Ameryki – wrażenia z pobytu w Nowym Jorku

Aktualizacja: 2024-08-16 22:43:11.

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.