Chłopiec i jego towarzysz, John George Brown
„Psie troski” to książka dla dzieci, której autorem jest Tomasz Justyniarski. Opowiada o relacji dziesięcioletniego Adama z Betty, suczką rasy bernardyn adoptowaną ze schroniska.
Spis treści
Adam wraz z rodzicami adoptuje ze schroniska suczkę rasy bernardyn, Betty. Pies jest jednak tak lękliwy i wycofany, że dorośli rozważają jego zwrot do schroniska. Betty jednak zaczyna okazywać ogromne przywiązanie do Adama, który bardzo dobrze się nią opiekuje, i stają się wręcz nierozłączni.
Pewnego dnia w trakcie powrotu ze szkoły Adam zostaje potrącony przez ciężarówkę. Leży niezauważony w rowie, a jego rodzice wraz z policją poszukują dziecka. Chłopca odnajduje jednak Betty, która sprowadza do niego pomoc.
Dorosły Adam wciąż nie rozstaje się z Betty, a także jej córką, Lilą. Zawodowo zajmuje się pomaganiem zwierzętom, co obiecał sobie tuż po wypadku.
Suczka Betty rasy bernardyn mieszkała w schronisku dla zwierząt i była bardzo wychudzona, a na grzbiecie miała dwie rany. Pewnego dnia została adoptowana przez dziesięcioletniego Adama i jego tatę. Pies jednak bał się ludzi i przez to stawiał opór, ale był za słaby, żeby zaatakować. Nawet jedzenie nie zachęciło Betty do współpracy. Jej zachowanie było winą poprzednich właścicieli, którzy ją zaniedbali. Betty zabrano do schroniska w Wigilię, kiedy temperatury spadały do minus trzydziestu stopni, a ona była uwiązana na sznurku pod domem. Zgłosili to sąsiedzi.
Kiedy Betty wprowadzano do samochodu, inne psy zaczęły głośno szczekać, co jeszcze bardziej zdenerwowało suczkę. Ostatecznie zarzucono jej na oczy czarną chustę w kolorowe kwiaty i wtedy weszła do auta. Suczka przestała reagować.
Po drodze Adam zajmował się Betty i głaskał ją, próbując zrozumieć, jak można tak traktować psa. On sam spełnił właśnie swoje marzenie o piesku. Kiedy odjeżdżali ze schroniska, wszystkie psy szczekały. Chłopiec najchętniej przygarnąłby wszystkie, ale tata mu na to nie pozwolił.
W domu Betty wciąż się bała i ukryła się we wnęce pod schodami. Mama uszykowała dla niej posłanie z koca, a Adam martwił się stanem suczki. Zaczął nawet z nią rozmawiać i spędzał z nią wiele czasu, by się do niego przyzwyczaiła.
Kolejnego dnia rodzice uznali, że Betty ma mieć budę. Ona sama spacerowała w nocy. Tata miał zrobić budę z desek i postawić ją we wnęce, którą pies sobie wybrał. Mama powtarzała Adamowi, by był cierpliwy. Porównywała psa do dzieci z domów dziecka, które dopiero po czasie nabierają zaufania do świata. Chłopiec nie rozumiał, czemu inni muszą cierpieć.
Chłopiec cały czas dbał o oswajanie Betty, często do niej chodził i spędzał z nią czas. Rodzice także opiekowali się suczką.
Każdego dnia przed szkołą chłopiec głaskał Betty i rozmawiał z nią. Uważał bowiem, że to pomoże i jemu, i Betty. Adam pytał tatę, dlaczego ludzie ranią zwierzęta, a ten tłumaczył mu, że ludzie mają tak wiele, że zapominają o tym, co ważne, i dlatego krzywdzą innych. Rany na grzbiecie Betty goiły się i zastąpiła je sierść.
Adam popłakał się i pytał, czy wszystkie zwierzęta i dzieci z domu dziecka zachowują się tak samo. Tata zalecał cierpliwość. Adam miał wcześniej kilka zwierząt: chomika, rybki, a u dziadków kota, ale to o psie najbardziej marzył.
Po sześciu tygodniach od przygarnięcia psa Adam podsłuchał, jak rodzice rozmawiają, czy nie oddać Betty do schroniska, ponieważ nie byli w stanie jej oswoić. Chłopiec rozpłakał się, uciekł do psa i błagał ją, by zmieniła swoje zachowanie.
Kolejnego dnia tata próbował wziąć Betty na spacer, ale nie mógł jej nawet założyć smyczy. Szarpał się z nią, ale poddał się po piętnastu minutach. Adam wiedział, że to koniec. Następnego dnia pracownicy schroniska przyjechali, by zabrać psa. Tata próbował uspokoić chłopca i wytłumaczyć mu to, że nie poradzili sobie z traumą Betty.
Kiedy pracownicy założyli suczce smycz, ta zrobiła się niespokojna. Adam poprosił, by pozwolono mu pożegnać się z Betty. Chłopiec pobiegł do ogrodu i na łąkę za domem, a Betty niespodziewanie pobiegła za nim. Skakała, machała ogonem i szczekała. Chłopiec po kilku minutach wrócił jakby z zupełnie innym, wyszkolonym psem. Tata na niby się rozzłościł i kazał chłopcu przeprosić za ucieczkę, ale było widać, że jest zadowolony. Ustalono, że Betty jednak nie wróci do schroniska, a pracownicy odjechali.
Od tego czasu Betty została prawdziwą przyjaciółką Adama, opanowała takie komendy jak aportowanie i warowanie, a w zębach nosiła gazety. Chłopiec codziennie zajmował się szkoleniem Betty i nagradzał ją za dobre zachowanie. Betty stała się znana w sąsiedztwie i wszędzie chodziła razem z Adamem, towarzyszyła mu w trakcie odrabiania lekcji, chodziła z nim spać i wstawała o tej samej porze co chłopiec, niekiedy nawet odprowadzała go do szkoły. Lubiła bawić się surowymi kośćmi.
Pewnego dnia Adam przyprowadził ze szkoły kolegów, którzy bardzo pragnęli poznać Betty. Chłopcy kładli się na niej, przytulali i dokarmiali niezdrowymi przysmakami, bardzo ją polubili. Betty znosiła to zgodnie ze swoim łagodnym charakterem, a Adam był zazdrosny o to, że pies może polubić też innych. Przez kilka kolejnych dni próbował ją zatem przekupić jedzeniem, a nawet słodyczami. Jednak weterynarz podczas wizyty wyjaśnił, że od tego psom psują się zęby i przestają one jeść zwykłą karmę. Chłopiec zatem przestał dokarmiać psa i tego samego zabronił kolegom. Nie był już też zazdrosny.
Chłopiec zaczął rozumieć, że pies to nie tylko przyjemność, ale również obowiązki. Przez rok nauczył się dbania o suczkę, karmienia jej i czesania. Kiedy pies złapał kleszcza, to rozchorował się, leżał z gorączką i nic nie jadł. Adam bardzo to przeżył, ale Betty wyzdrowiała, a dla Adama była to prawdziwa lekcja odpowiedzialności.
Chłopiec zawsze starał się szybko wracać ze szkoły, by jak najwięcej czasu spędzać z Betty. Lekcje odbywały się jednak daleko od domu chłopca, podróż do szkoły zabierała około czterdziestu minut przez asfaltową szosę, pola i lasek. W trakcie drogi chłopiec wymyślał różne zabawy, między innymi podskoki bociana. Duże susy sprawiały wrażenie, jakby droga do domu szybciej mijała.
Pewnego jesiennego dnia miał miejsce wypadek. Kiedy chłopiec wracał do domu, potrąciła go ciężarówka, której kierowca rozmawiał przez radio i słuchał muzyki. Rozproszony mężczyzna zapewne nie zauważył dziecka na poboczu, sięgał też po coś do schowka. Zaniepokoił go jednak odgłos uderzenia, wyszedł z kabiny, ale nic nie zobaczył. Uznał zatem, że potrącił lisa. Chłopiec leżał ranny w rowie zarośniętym wysoką trawą. Był przytomny, próbował pomachać ręką i wołać, ale nikt go nie słyszał. Nie można go też było zobaczyć, gdyż leżał w trawie. Obok niego przejechały też tylko dwa samochody, zatem sytuacja robiła się coraz gorsza. Chłopiec nie mógł się podnieść, tracił siły i robiło mu się zimno. Powstrzymywał się przed zaśnięciem, myślał o rodzinie i Betty, ale wreszcie stracił przytomność.
Rodzice Adama niepokoili się jego nieobecnością, dzwonili do szkoły, ale tam lekcje skończyły się trzy godziny wcześniej. Mama zadzwoniła do Kuby, kolegi Adama, z którym wracał on ze szkoły, ale chłopiec od dawna był już w domu. Tata zgłosił wreszcie zaginięcie syna, a w ich domu natychmiast znalazła się policja i rozpoczęto poszukiwania. Przesłuchania znajomych nic nie dały, zatem rozpoczęto akcję z wykorzystaniem psów tropiących.
Betty zrobiła się niespokojna, warczała i próbowała uciec przez płot, a kiedy jej się to udało, natychmiast zaczęła węszyć. Adamowi w tym czasie robiło się coraz zimniej, miał dziwny sen o otwieraniu tajemniczych drzwi i opadającej mgle. Widział samego siebie, jak biegnie przez kwiatową łąkę. Uśmiechał się i zatrzymał przy źródle wody, do którego przychodziły zwierzęta. Było ich wiele i otaczały chłopca, ale on się ich nie bał. Nagle pojawiła się Betty i zaczęła opowiadać o prawach zwierząt. Wtedy też sen chłopca się urwał, a prawdziwa Betty zaczęła go lizać po twarzy. On jednak nie miał pojęcia, czy to się dzieje naprawdę. Jednak Betty faktycznie odnalazła chłopca i próbowała go ogrzać. Kiedy niedaleko znaleźli się ludzie, zaczęła szczekać, by zawiadomić poszukiwaczy. Oni zignorowali ją do czasu, aż Betty zaczęła skakać na jednego z nich. Pracownik schroniska, który uczestniczył w poszukiwaniach, rozpoznał psa i poszedł za nim aż do chłopca.
Adama zabrano do szpitala, gdzie okazało się, że ma dużo siniaków, złamaną rękę i uszkodzony obojczyk, był także wychłodzony, ale bez Betty wszystko mogło się skończyć dużo gorzej. Chłopiec obiecał sobie, że będzie pomagał zwierzętom.
Adam stał się dorosłym mężczyzną i wszędzie towarzyszy mu Lila, córka Betty, która jest już staruszką. Nadal jednak pozostaje blisko Adama. Ten po studiach długo szukał swojej drogi, aż wreszcie został strażnikiem i policjantem dla zwierząt, pomagając im. Prowadzi też zajęcia w szkołach i przedszkolach, by zachęcać do pomagania innym.
Aktualizacja: 2025-11-22 16:44:25.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.