Autentyczność i udawanie w relacjach międzyludzkich. W pracy odwołaj się do: wybranej lektury obowiązkowej, innego utworu literackiego oraz wybranych kontekstów.

Autorem opracowania jest: Piotr Kostrzewski.

Jako istoty społeczne, ludzie od zawsze mają problem z obiorem przez innych przedstawicieli swojej grupy. Dla własnego bezpieczeństwa i wrodzonej potrzeby szukamy akceptacji, bezpiecznych relacji i odpowiedniej pozycji względem innych. Aby zaspokoić te potrzeby, często sięgamy po środki, które niekoniecznie można uznać za stosowne. Mowa tu szczególnie o udawaniu przez jednostkę kogoś innego, na potrzeby grupy. Autentyczność to niezwykle ważne zagadnienie pod względem socjologicznym. W relacjach międzyludzkich jej występowanie lub brak zawsze miewa swoje konsekwencje. W poniższej pracy problem ten zostanie przedstawiony na przykładzie kontekstu politycznego oraz dwóch utworów literackich: dramatu „Konrad Wallenrod” Adama Mickiewicza i wiersza „Przesłanie Pana Cogito” Zbigniewa Herberta.

Słysząc o polityce, wielu Polaków autentycznie poczuje niesmak na języku. Papież Jan Paweł II rozumiał ją jako służbę na rzecz dobra wspólnego, niemniej rzeczywistość jak zawsze znacząco różni się od idei. Prawda jest taka, że polityka „od kuchni” to niezwykle brutalne, wręcz brudne zajęcie. Przede wszystkim w kwestii etycznej. Postawmy sprawę jasno: politycy to kłamcy i medialne twory, które dopasowują się do słupków wyborczych. Nawet jeżeli nazywają to „skutecznością”, czy „spełnianiem oczekiwań wyborców”. Każdy, kto nie zatruł sobie jeszcze głowy propagandą, zrozumie to bez problemu. To już zaś wskazuje na problem postawiony na wstępie pracy.

Od niepamiętnych czasów polityka, a zwłaszcza demokracja, wiązała się, z nazwijmy to delikatnie, „udawaniem”. Dopasowywanie się do słupków poparcia i umiejętne lawirowanie w semantycznych labiryntach języka zraża większość ludzi do tej profesji. Polityk, który wydaje się bardziej autentyczny, jest przy tym lepiej odbierany przez wyborców. Tym samym łatwo jest dojść do wniosku, że w życiu publicznym zarówno utentyczność jak i jej brak przynoszą pewne korzyści. Człowiek udający kogoś innego jest przez nas jednak od razu traktowany w sposób negatywny. Być może wynika to z faktu, że podświadomie nie ufamy komuś, kto reprezentuje postawę konformistyczną, lub pragnie się nam przypodobać. Rozumiemy bowiem wielkie prawdopodobieństwo „odmiany” kogoś takiego. Dodatkowo w tej sytuacji dochodzą kwestie związane z władzą, przywództwem. Chociaż podświadomie wiemy, że wszyscy politycy kłamią, poszukujemy wśród nich najmniejszego kłamcy. Chcemy bowiem ufać władzy.

Reasumując, jeżeli wiążemy jakąś grupę społeczną z brakiem autentyczności, traci ona w naszych oczach. Zarazem jednak dopasowanie do potrzeb społecznych może przynieść korzyści. Trwają one do momentu ujawnienia udawanej postawy.

Przyjrzyjmy się teraz linii styczności, między interesami jednostki i ogółu a kwestią autentyczności. Dobrym przykładem będzie tutaj „Konrad Wallenrod” Adama Mickiewicza. Dramat sam w sobie stanowi ciekawe studium granic czynów, jakich można się dopuścić z pobudek patriotycznych. Wielki autor zadaje tu pytanie, czy można robić rzeczy niehonorowe w szlachetnym celu. Zarazem jednak nie odpowiada na to pytanie, a skupia się raczej na dramacie patrioty - zdrajcy.

Konrad Wallenrod może być typowym archetypem szpiega, czy zamachowca na usługach swojego rządu. Ukrywając swoją tożsamość, przenika w szeregi wroga, by od wewnątrz siać spustoszenie i pomagać swojemu państwu zwyciężyć wroga. Zarazem jednak, stosując niegodne z punktu widzenia klasycznie pojętego honoru metody, człowiek taki traci cześć. Powstaje więc swoisty paradoks, który doskonale oddaje konsekwencję prawdy i fałszu w relacjach międzyludzkich. Walter Alf dzięki zdradzie dokonał czegoś, co w inny sposób byłoby niemożliwe. Miało to jednak swoją cenę, utratę bliskich i szacunku do siebie samego. Prawda oraz rycerskie zachowanie zgubiłyby zaś całą Litwę, czystą jednak od niegodziwości zdradzieckich metod walki. Kłamstwo i zdrada pozwala więc osiągnąć wiele, zarazem jednak niszczy międzyludzkie relacje.

Jak wcześniej napisano, autentyczność oraz jej brak mają wiele wspólnego z kwestiami idei. Możemy się tu doszukać koncepcji takich jak honor, czy uczciwość. Warto jednak spojrzeć szerzej na zagadnienie, obejmując wzrokiem ogólnie pojętą rzeczywistość ludzkiego życia społecznego. Dokładnie zaś zobaczyć, jak bardzo uwypukla ono różnicę między ogólnie przyjętymi normami i ich wcieleniem w życie.

Tutaj za wzór od niepamiętnych czasów służą jednostki wybitne. Wyimaginowanie herosi, ubarwienie bohaterowie, ale też autentyczni „ostatni sprawiedliwi” nikogo nie udawali. Z odwagą stawali przeciwko ludziom i potworom (często to nie są oddzielne byty) mającym przeciwne zdanie do nich. Nie bali się konsekwencji swoich czynów, dlatego nie unikali ich za wszelką cenę. Tym samym hołdowali autentyczności i prawdzie - chociaż zazwyczaj kosztowała ich życie. Właśnie o takich bohaterach, będących wyrzutem na sumieniu ludzkości, mówi wiersz „Przesłanie Pana Cogito”. W sposób, który (zasłużenie) może zranić wielu, obnaża zakłamanie i hipokryzję ludzkości. Biorąc pod uwagę czas powstania, wiersz ma pewien konkretny wymiar polityczny. Można go jednak rozszerzyć na ludzkość we wszystkich jej formach i okresach.

W takim rozumieniu pokazuje ona, że jesteśmy konformistami, brudnymi kłamcami i dwulicowymi szumowinami. Tylko nieliczni, bohaterowie, dochowują prawdy. Kończą przez to fatalnie, pośród grona zimnych czaszek, obrońców królestwa bezkresu. To ostatnie miano oddaje przy tym, dlaczego warto być herosem. Prawda nie przemija, warto więc zostać dla niego zniszczonym. Warto by sobą pośród milionów kłamców. Tylko tak bowiem nie rozpłyniemy się, niczym ich machinacje.

Zarówno autentyczność, jak i udawanie mają więc swoje konsekwencje. Bycie aktorem, konformistą czy spiskowcem przynosi nam niejednokrotnie sukces, ceną jest jednak godność i zaufanie. Prawda zaś bywa bolesna, a nawet śmiertelna. Zarazem jednak tylko ona istnienie. Nie przemija więc i ostatecznie stanowi wartość samą w sobie. To od nas zależy co wolimy: wymierne korzyści, czy wieczną uczciwość wobec siebie i świata.


Przeczytaj także: Wartości budujące wspólnotę i społeczeństwo. Omów zagadnienie na podstawie Raportu z oblężonego Miasta Zbigniewa Herberta oraz wybranego utworu literackiego.

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.