Tego dnia nigdy nie zapomnę. Spacerowałam sobie spokojnie po mieście, kiedy to napotkałam na jednej z ulic wielki tłum, zgromadzony wokół jakiejś nieznanej mi osoby. Osoba ta przemawiała do stojących wokół niej ludzi z pasją i z oddaniem, a oni słuchali jej, kiwając głowami z aprobatą. Zastanowiło mnie, o czym takim ona opowiada, dlatego przerwałam mój spacer i rozpoczęłam mozolną wędrówkę przez tłum, by lepiej usłyszeć przemowę młodego mężczyzny, który stał na skrzynce i energicznie gestykulował.
Gdy znalazłam się już wystarczająco blisko, by zobaczyć jego twarz, rozpoznałam go - to był Cezary Baryka! Młody idealista, który próbował nieustannie zmienić otaczający go świat. Wiele o nim słyszałam, był zaangażowany w różne polityczne akcje, próbował nawoływać do zmiany systemu na taki, który będzie działał z większym pożytkiem dla zwykłych ludzi. Teraz też o tym mówił. Tłumaczył ludziom, że rewolucja była krwawym narzędziem, ale niektóre z jej zmian były słuszne i można wypracować inną drogę do ich wprowadzenia i że powinno to interesować wszystkich. Wołał także, że bogata klasa wyższa wykorzystuje pracę klasy robotniczej i że to nie jest uczciwy system. Ludzie kiwali głowami, zgadzali się z Baryką i potwierdzali, że czują się wykorzystywani. Baryka widział to i odwoływał się do ich cierpienia. Całe to wydarzenie nabierało powoli podniosłej atmosfery i poczucia, że uczestniczy się w czymś większym, ważnym, że jesteśmy członkami jakiejś wspólnoty.
Jednak wydarzenie to nie spodobało się wszystkim. Kątem oka dostrzegłam na obrzeżach tłumu dwóch mężczyzn, którzy krzywili się po każdym kolejnym słowie wypowiedzianym przez Barykę. W pewnym momencie jeden z nich wyciągnął z kieszeni telefon i zadzwonił gdzieś. Z niepokojem obserwowałam jego zachowanie. Przeczucie mówiło mi, że to wszystko nie może dobrze się skończyć, dlatego dyskretnie zaczęłam się wycofywać na sam skraj zgromadzenia, skąd w razie czego mogłam szybko uciec w sąsiednią uliczkę.
Przeczucie nie myliło mnie. Po jakimś kwadransie na miejsce zgromadzenia podjechał policyjny radiowóz. Funkcjonariusze wysiedli i zaczęli się przepychać w stronę Baryki, a on zaś wykrzykiwał, że nie mają prawa go przerywać. Zanim oddaliłam się z tamtego miejsca, zobaczyłam jeszcze tylko, jak siłą ściągają go ze skrzynki, na której stał i prowadzą do radiowozu. Baryka nie przestawał wołać do tłumu. Tego dnia na pewno nigdy nie dam rady wyrzucić z pamięci, pomyślałam jeszcze, odchodząc stamtąd energicznym krokiem.
Aktualizacja: 2022-10-04 13:08:44.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.