Śmierć miała w powieści Władysława Reymonta „Chłopi” różne oblicza. Bywała samotna i niegodna człowieka, jak w przypadku Kuby Sochy lub wzniosła, o bogatym znaczeniu symbolicznym - tutaj jako przykład może posłużyć odejście Macieja Boryny. Warto bliżej przyjrzeć się najbogatszej pod względem symboliki scenie w powieści.
W momencie rozpoczęcia akcji powieści, Maciej Boryna był dojrzałym, ale jeszcze krzepkim mężczyzną. Nic nie zwiastowało więc, że już za kilka miesięcy będzie umierający. Pod koniec zimy, chłopi postanowili ruszyć do walki o las, ponieważ drwale zaczęli wycinać go na polecenie dziedzica. Maciej Boryna, jako nieformalny przywódca mieszkańców Lipiec, odważnie poprowadził chłopów do walki.
Chłopi osiągnęli swój cel, wygrali z drwalami i dworskimi, dzięki czemu zatrzymali wycinkę. Maciej zapłacił za to jednak wysoką cenę, borowy poważnie ranił go w głowę. Życie Boryny uratował jego syn Antek, w tym momencie nastąpiło też pojednanie między mężczyznami. Ranny Maciej został odwieziony do domu, opatrzony i ułożony w łóżku, gdzie opiekowała się nim głównie synowa Hanka. Chociaż rana się wygoiła, Maciej tracił świadomość. Chwilami odzyskiwał trzeźwy umysł, dlatego zdążył powiedzieć Hance, gdzie ukrył pieniądze.
Na wiosnę, przebudziła się nie tylko natura, ale też Maciej. Pewnej nocy, z jakiegoś powodu postanowił wstać z łóżka. Nagle dotarło do niego, że nadszedł czas na rozpoczęcie siewów. Maciej zdołał włożyć w buty i w koszuli nocnej wyszedł na zewnątrz, korzystając z faktu, że domownicy spali. Na początek zajrzał do koni i krów, jak przystało na dobrego gospodarza. Następnie próbował wyciągnąć wóz, przyjrzał się też pługowi. W końcu udało mu się dotrzeć na pole.
Chory mężczyzna nie miał siły, trudno było mu chodzić po zapadającym się pod stopami gruncie, czuł też mocny wiatr. Maciej nie zamierzał jednak zrezygnować, przemierzał pole, wykonując dobrze znany sobie gest, jakby naprawdę siał zboże. W końcu rozłożył ręce, podziękował Bogu i padł na twarz.
Maciej Boryna odszedł na własnym polu, na koniec ziemskiego życia połączył się z gruntem, któremu poświęcił całe swoje życie. Rodzina znalazła go dopiero rankiem, co rozpoczęło opłakiwanie największego gospodarza we wsi, nie tylko przez dzieci, ale też sąsiadów. Nad śmiercią Boryny ubolewała nawet natura - ziemia zdawała się kołysać, a rośliny wołać odchodzącego gospodarza.
Śmierć Macieja była ostatecznym aktem zjednoczenia z ziemią-żywicielką. Dopełnił się jego los, Boryna stał się prawdziwym wzorem gospodarza, który nawet w gorączce pamiętał, że należy rozpocząć siewy, aby ziemia dała plon. Właśnie dlatego, scena posiada tak bogaty wymiar symboliczny.
Aktualizacja: 2022-08-11 20:24:03.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.