Raj zbu­do­wa­ny na zie­mi, czy­li o an­ty­uto­pii. Omów za­gad­nie­nie na pod­sta­wie po­wie­ści Rok 1984 Geo­r­ge­’a Or­wel­la. W swo­jej od­po­wie­dzi uwzględ­nij rów­nież wy­bra­ny kon­tekst.

Autor opracowania: Piotr Kostrzewski.

Utopia to słowo w języku greckim, oznaczające "dobre miejsce". Oznacza wizję krainy powszechnej szczęśliwości, dokładnie zaś systemu politycznego i społecznego, który miałby do takiego stanu doprowadzić. Już od starożytności tworzono takie koncepcje, dobrym przykładem sam twórca terminu, Tomasz Morus. Istnieje jednak jeszcze określenie antyutopii, gdzie utopijny system doprowadza w rzeczywistości do straszliwego zniewolenia jednostki, przy częstym zachowaniu pozorów szczęścia i dobrobytu. W wielu osobach zaraz jednak rodzi się pytanie: jak człowiek może być zniewolony ale zarazem cieszyć się pewnymi benefitami? Na to pytanie odpowie analiza dwóch antyutopii literackich. Będą nimi Rok 1984 George'a Orwella oraz Nowy wspaniały świat Aldousa Huxleya.

Rok 1984 to bodajże najbardziej znane dzieło nurtu politycznych antyutopii. Orwell ostrzegał w nim przed totalitaryzmem, wzorując się mocno na znanym sobie z Hiszpanii stalinizmie. Znającym książkę trudno jednak powiedzieć, żeby mieszkańcy Oceanii żyli w szczęściu, a już na pewno nie znają dobrobytu. Opisywany tam system utrzymuje przecież sztuczne niedobory, kontrolując gospodarkę poprzez Ministerstwo Obfitości. Winston Smith, nawet posiadając pracę, żyje raczej obskurnie, nie mówiąc już o prolach warstwie społecznej. Niemniej Partia robi coś, czego wszelkie inne społeczeństwa nie potrafiły bądź się od tego wzdrygały - całkowicie wypełnia rzeczywistość mieszkańca Oceanii. Propaganda Ministerstwa Prawdy kieruje ludzkie emocje na tory wyznaczane przez linię polityczną. Historia jest przepisywana tak, by człowiek nie musiał się zastanawiać nad jej poprawną interpretacją, a odpowiednio skonstruowane maszyny preparują "bezpieczną" sztukę. Zadbano nawet o usunięciem możliwości formułowania myśli nieadekwatnej do przedstawionej przez Partię wizji świata. W tym celu propaguje się nowomowę, dążący do formy komunikacji zwierzęcej, pozbawionej wymiany pojęć abstrakcyjnych. Jeżeli jednak to za mało by uspokoić obywatela, istnieje jeszcze Ministerstwo Miłości - stosujące pranie mózgu i tortury do "naprostowania" niepokornych. To, jak po ich zabiegach obywatel odnajduje miłość do Wielkiego Brata i szczęście w systemie ukazane jest na przykładzie Winstona Smitha. Orwell nie sili się nawet na zawoalowanie potworności swojej wizji jakimiś plusami tego stanu rzeczy. Oceania to nie państwo, a alternatywna rzeczywistość, podobna do łagru bez możliwości ucieczki nawet we własne myśli. Antyutopią czyni ją to pozorne "szczęście" zindoktrynowanych obywateli, któremu poddany jest m.in. Smith oraz "wolność" proli. W rzeczywistości jednak nie ma żadnej z tych rzeczy. System "działa" ale właśnie jego założeniem jest taka kolej rzeczy. Utopijne dążenie Partii tworzy nieszczęście mas, z których niewielu zapewne nawet zdaje sobie sprawę.

Nowy wspaniały świat Aldousa Huxleya przedstawia rzeczywistość idealną pod wieloma względami. Ludzie mają wszystko, czego zapragną. Nie odczuwają dyskomfortu z powodu swojej nielubianej pracy, ponieważ ją lubią. Cieszą się, bawią i konsumują. Wszyscy są równi, wszyscy są dla wszystkich, jak głosi hasło tej "utopii". Jak jednak osiągnięto taki stan? Republika Świata postuluje trzy zasady: wspólność, identyczność, stabilność. Ludzie są więc "dopasowywani" do swoich ról społecznych poprzez programowanie oraz warunkowanie. Dosłownie ich aspiracje są przy narodzinach "przycinane" tak, żeby odczuwali komfort ze swojego życia. Dotyczy to zarówno ich inteligencji, ciała, jak również ducha. Tworzy się zarazem społeczeństwo idealnych konsumentów, aby zachować stabilność gospodarki i upodobań. Na obrzeżach tej "cywilizacji" istnieje wszak grupa tzw. Dzikusów, którzy żyją tradycyjnie. Jeden z nich, John, poznaje Nowy Świat, dzięki czemu czytelnik zyskuje możliwość porównania ludzi obu systemów. Dostrzegalne jest, że mimo pozornego nasycenia dobrami i zadowolenia z życia, mieszkańcy Republiki nie są szczęśliwi. Ich stan przypomina bardziej hodowlane bydło lub też ciągły stan narkotycznego snu, oderwanego od rzeczywistości. Znaczące jest, że system radzi sobie z niepokojącymi myślami, właśnie narkotyzując mieszkańców somą - specyfikiem, do którego od narodzin obywatele są przyzwyczajani. Ceną spokoju oraz dobrobytu okazuje się więc wolność, pozbawienie aspiracji i indywidualności. Co więcej, system sprowadza szczęście jedynie do aspektów materialnych i emocjonalnych. Widzi je jako stan niezmącony wątpliwościami, aspiracjami do przekraczania czegokolwiek. Stanowi więc hedonistyczną antyutopię, gdzie człowiek żyje jedynie dla błogostanu. Ten zaś osiągnąć może jedynie poprzez niewolę systemu-dilera.

Analizując oba dzieła, dojść można do kilku ważnych wniosków. Pierwszym z nich jest różnica między szczęściem a hedonizmem oraz prawdą i kłamstwem. Spełnienie fizyczne oraz emocjonalne nie stanowi jeszcze stanu szczęścia. Kłamstwo zaś upadla, nawet jeżeli system ze wszech miar stara się nagiąć do niego rzeczywistość. Co do samych systemów widzimy, że jak wszystko, co materialne są jedynie w stanie zapewnić nam pewne korzyści natury fizycznej. Będą to najprostsze potrzeby, czysty hedonizm. Mogą również dać złudne poczucie stabilności, odcinając propagandą od niepokoju prawdy. Zawsze jednak wiąże się to ze zniewoleniem, poddaniem ich kontroli. Zarazem też do prawdziwego szczęścia konieczna jest wolność. Tego stanu trzeba bowiem poszukiwać, odkrywać i budować. Niewolnik nie może tego robić, choćby jego smycz była wygodnym kawałkiem złota.


Przeczytaj także: Ide­ali­stycz­ne wi­zje spo­łe­czeń­stwa przy­szło­ści. Omów za­gad­nie­nie na pod­sta­wie po­wie­ści Rok 1984 Geo­r­ge­’a Or­wel­la. W swo­jej od­po­wie­dzi uwzględ­nij rów­nież wy­bra­ny kon­tekst.

Aktualizacja: 2022-08-11 20:24:02.

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.