Marek Edelman podczas swojego wywiadu z Hanną Krall wspomina powstanie w sposób bardzo osobisty. Dotyka bowiem pamięci o swoich towarzyszach i przyjaciołach. Opisuje, co mówili oraz robili, przybliża ich ludzie twarze. Zdarza mu się też uczynić rzecz niezwykłą dla relacji zdarzenia historycznego - oddaje sposób postrzegania jakiegoś zjawiska przez jego uczestników. Jak sam przyznaje, w powstaniu zawsze chodziło o śmierć. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że to właśnie końcowi człowieka poświęca on tyle wspomnień. Ujmuje on również enigmatyczne rozumienie "wartości" śmierci. Na kanwie przemyśleń tego tematu pojawia się problem samobójczej śmierci Adama Czerniakowa - przywódcy gminy żydowskiej w getcie. Powstańcy mieli do niego pretensje właśnie z powodu "wartości" jego śmierci.
Adam Czerniaków to postać historycznie niezwykle tragiczna. Prezes warszawskiego Judenratu, zmuszony był do współpracy z Niemcami w celu zachowania getta. Sprawował rządy nad uwięzionymi, bez jego przewodnictwa ich los byłby zapewne jeszcze gorszy. Czerniaków popełnił samobójstwo 23 lipca 1942 roku, dzień po rozpoczęciu przez Niemców akcji likwidacyjnej getta. W liście pożegnalnym napisał, że nie był w stanie wywozić do Treblinki dzieci własnego narodu. Zdawał sobie sprawę, że wiele osób odbierze jego gest za tchórzostwo, on widział go jednak raczej w charakterze bezsilnego oporu wobec bestialstwa okupanta.
Członkowie ŻOB również dalecy są od posądzania Czerniakowa o tchórzostwo. Ich pretensja względem prezesa Judenratu wynika z oceny jego samobójstwa jako mało "wartościowego". Całe powstanie bojownicy zorganizowali w celu zachowania wolnego wyboru odpowiadającej sobie śmierci ale również zwrócenia uwagi reszty świata na horror getta. Chcieli wiec nadać swojemu końcowi jak największy sens, uczynić przez to śmierć "wartościową".
Czerniaków łykając cyjanek, ich zdaniem odebrał sobie możliwość "głośniejszego" końca bądź służenia swojej gminie w jakiś inny sposób. Przez to jego śmierć stawała się cicha, niewnosząca wiele dla sprawy. Jako osoba wysoko postawiona, Czerniaków mógł ze swojego samobójstwa uczynić olbrzymi akt, godnie nagłaśniający sprawę powstania. Wybrał jednak swoisty "bierny opór", czego ŻOB nie mógł mu do końca wybaczyć.
Sytuacji takie jak zamknięcie w getcie warszawskim są momentami skrajnymi. Człowiek zostaje wtedy zmuszony do podjęcia decyzji, które mogą nawet podważyć jego dotychczasowe poglądy moralne. Adam Czerniaków stanął niewątpliwe wobec historycznie tragicznej posługi. Aby pomóc swoim, musiał współpracować z ich katami. Zapewne samo to mogło w oczach wielu ludzi uczynić go kimś gorszym. Niemniej gest prezesa Judenratu wskazuje, jak ciężko mu było postępować w taki sposób oraz gdzie leżały granice jego człowieczeństwa. Groza posłana na śmierć dzieci była większa niż strach przed śmiercią. Być może ŻOB miał rację, uznając samobójstwo tak znacznej osobistości za niewykorzystany dostatecznie gest. Niemniej Czerniaków postąpił zarazem wedle wyznawanej przez Edelmana idei wolności. Nie mogąc wybrać inaczej, postanowił chociaż nie brać udziału w zbrodni.
Aktualizacja: 2022-08-11 20:24:11.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.