Czym dla czło­wie­ka mogą być ma­rze­nia? Roz­waż pro­blem i uza­sad­nij swo­je zda­nie, od­wo­łu­jąc się do frag­men­tu Stu lat samotności Gabriela Garcíi Márqueza oraz do wy­bra­nych tek­stów kul­tu­ry.

Autorem opracowania jest: Piotr Kostrzewski.

Arystoteles miał kiedyś powiedzieć: "Marzenia senne na jawie - to nadzieja". Wydatnie obrazuje to, czym są one dla człowieka. Zgubiony ten, co stracił marzenia. Pozwalają nam one przecież iść do przodu, wiecznie czegoś szukać i do tego dążyć. Jednak mają też swoją mroczną stronę. Jako fikcja mogą być nieosiągalne, nadal jednak kuszące. Dlatego dla niektórych marzenia stają się obsesją i kierują ich na manowce. Aby udowodnić tą dosyć pesymistyczną tezę, w poniższej pracy zostaną podane analizie trzy teksty kultury odwołujące się do podanej tematyki. Będą to kolejno: Sto lat samotności Gabriela Garcíi Márqueza, Nie-boska Komedia Zygmunta Krasińskiego i Piotruś Pan J.M. Barriego.

Sto lat samotności opowiada historię miejscowości Macondo, założonej przez rodzinę Buendía. José Arcadio to nieformalny patriarcha wioski, człowiek o dużym autorytecie. Świadczy o tym fakt wzorowania wszystkich domów w osadzie na jego siedzibie, która istotnie posiadała imponujący wygląd. José zasługiwał na swoją pozycję, był bowiem człowiekiem przedsiębiorczym i obdarzonym zmysłem organizacyjnym. Inaczej nie potrafiłby stworzyć planu zagospodarowania Macondo w sposób odpowiadający wygodzie wszystkich mieszkańców, m.in. sprawiedliwego dostępu do wody pitnej oraz słońca.

Założyciel wioski posiadał wewnętrzną pasję, była nią mianowicie alchemia. Człowiek ten wkrótce poświęcił wszystkie siły zdobywaniu wiedzy, chociaż tutaj przypominało to raczej pogoń za mrzonkami. Wkrótce porzucił znany sobie sposób bycia na rzecz wiecznego zaniedbania, symbolu poświęcenia dla własnej wyimaginowanej sprawy.

Alchemia stanowi tu prawdopodobnie nawiązanie do postępu, tajemniczej siły nauki niezrozumiałej dla ludzi z Macondo. Niemniej sama w sobie jest też odwiecznym marzeniem człowieka polegającym na zgłębieniu tajemnic materii. José uległ jej czarowi, niestety ten zwodził go całkowicie. Mężczyzna dokonał własnymi siłami wspaniałej rzeczy, założył dobrze prosperującą osadę. To jednak było dla niego mało, on marzył o czymś więcej. Właśnie to marzenie sprowadziło go a manowce. Gdy wyruszył wraz z mieszkańcami wyznaczać na północ drogę ku cywilizacji, wręcz rytualnie odwrócił się od przeszłości. Dlatego wybrał kierunek odwrotny od tego, z którego przybył. Marzenia często bowiem oznaczają przyszłość, wiążą się z nadzieją na lepsze jutro.

José Arcadio Buendía wydawał się pod tym względem, chociaż słowo to nie do końca oddaje jego nastawienie, człowiekiem postępu. W tym pędzie do wiedzy zapomniał jednak o przeszłości i teraźniejszości, co spowodowało jego ostateczną porażkę. Porażkę ironiczną, bowiem budowę drogi przerwało morze. Morze, które przed założeniem osady chciał odnaleźć.

Nie-boska Komedia Zygmunta Krasińskiego może być odczytywana na wiele sposobów. Najbardziej oczywistym jest walka spróchniałego systemu feudalnego z rewolucyjnymi zapędami mas, pozbawionymi jednak wszelkiej moralności "starego" porządku rzeczy. Krasiński w swoim dziele ukazuje jednak również mrzonkę pogoni za ułudą, zniszczenie spowodowane przez oderwanie od rzeczywistości.

Obrazuje to rola Hrabiego Henryka i jego wyimaginowanej, podesłanej symbolicznie przez diabła, muzy. Doprowadza ona do rozbicia jego rodziny, szaleństwa żony oraz ułomności syna. Sam Hrabia odseparowuje się od wszystkiego wokół, niczym lunatyk "romansując" z ułudą. Krasiński zapewne krytykuje tym natchnionych, romantycznych poetów. Te jednostki wybitne często były właśnie wiecznymi marzycielami, wolnymi duchami. Prowadziło to jednak do ich kompletnego wyalienowanie z "prozaicznej" rzeczywistości. Czy tego chcieli, czy nie, stawali się powoli nieprzystosowani do życia. Hrabia, jako osoba odpowiedzialna za swoją rodzinę, rozciąga ten stan na swoich bliskich. Nie podejmując obowiązków ojca i małżonka doprowadza do zguby wszystko, co kiedykolwiek miał. Tak więc oddaje na swój sposób namacalną prawdę i szczęście za obietnicę, ulotne marzenie o "poezji".

Piotruś Pan może nieco dziwić w zestawieniu wcześniejszych, wielce poważnych utworów. Jednak historia chłopca, który nie chciał dorosnąć, idealnie wpasowuje się w koncept zgubnej mocy marzeń. Na początku należy jednak ustalić, jak rozumieć trzy kluczowe elementy dzieła: czym jest Nibylandia, kim jest Wendy oraz kogo reprezentuje sam Piotruś. Pierwsze to kraina, gdzie dzieje się cała opowieść. Jest to wyspa, gdzie Zagubieni Chłopcy przeżywają przygody pod wodzą Pana. Zamieszkała jest ona przez Indian, Piratów oraz Wróżki.

Geografia Nibylandii zmienia się, jest płynna. Wszystko to wskazuje, iż jest ona ucieleśnieniem dziecięcej wyobraźni, krainą splecioną z krain wcielanych w życia podczas zabaw. Nibylandia to więc również wyspa marzeń. Zamieszkuje ją Piotruś, chłopiec, który nie chce dorosnąć. Pytanie jednak, czy bohater nie chce, czy może raczej boi się dorosnąć? Woli bowiem pozostać w swojej krainie marzeń, wiecznie przeżywać przygody i na następny dzień nie pamiętać nawet ich przebiegu. Piotruś Pan to uosobienie wiecznego, nieskrępowanego niczym potencjału osoby niedojrzałej. również dziecka, ale obecnie rozumie się tę postać szerzej. Stanowi on archetyp kogoś, kto boi się podjąć odpowiedzialności osoby dorosłej, żyje wieczną zabawą oraz marzeniami wieku młodzieńczego.

Szczególnie dotyczy to mężczyzn, u których może rozwinąć się nawet postawa zwana "syndromem Piotrusia Pana". Osoba taka chce wiecznie pozostać w swojej Nibylandii, jednak to oznacza brak realizacji swojego potencjału. To wymagałoby bowiem dorosłości, wyznaczenia celów poza wiecznym "marzeniem o czymś". Tutaj pojawia się postać Wendy - bodźca który do tego zmusza, wyciąga chłopca z Nibylandii. Często jest to kobieta, ktoś dla kogo porzuca się marzenia i zaczyna działać. Bez Wendy Piotruś zostanie sam w Nibylandii i choć uśmiechnięty, nigdy do niczego nie dojdzie. Marzenia są bowiem jak sny, brak im namacalności.

Chociaż dla większości ludzi pojęcie marzenia wiąże się z czymś dobrym, należy pamiętać o zgubnej mocy za nimi stojącej. Życie polega na działaniu, podejmowanie decyzji i ocenie ryzyka. Marzyciel ma to do siebie, że albo nie robi nic, albo poświęca się niezdolnym do osiągnięcia celom. Istotnie, wielu wcieliło swoje wizje w życie mimo uważania ich przez tłumy za nierealne. Niemniej większość marzeń to jedynie płonna nadzieja, często zupełnie oderwana od rzeczywistości. Zgubiony ten, kto zgubił marzenia, jak mawiał pewien daleki lud spoza Europy. Niemniej zgubiony również ten, kto zbyt długo będzie nimi żył. Może bowiem sprzedać kiedyś rzeczywistość za garść cieni na ścianie.


Przeczytaj także: Nie-Boska komedia - plan wydarzeń

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.