„Obozowe zmory” - głód, choroby i śmierć – przedstawione w Innym świecie

Autorem opracowania jest: Piotr Kostrzewski.

Gustaw Herling-Grudziński, przeżywszy w Jarcewie prawie dwa lata uwięzienia, doświadczył wszelkich potworności łagru. Podkreślał przy tym na łamach swojego Innego świata, iż był to obóz miarodajnie dosyć łagodny, mający się nijak do budzącej trwogę Kołymy, a nawet innych okolicznych łagpunktów. Mimo to warunki tam panujące urągały ludzkiej godności, doprowadzając do powolnego opadania więźniów z sił. To z kolei powodowało kolejne problemy z ich zdrowiem i w konsekwencji zbierało straszliwe żniwo śmierci.

Pierwszym i chyba najbardziej oczywistym problemem obozu w Jercewie był głód. Grudziński opisał go jako wiecznie towarzyszący więźniom, otępiający i prowadzący do obłędu. Nie był one jednak wywołany przez warunki łagru a sztucznie podtrzymywany odgórnym zarządzeniem. Racje żywnościowe przydzielano wedle wydajności pracy, ale nawet najbardziej obfity "kocioł stachanowski" wynosił absolutne minimum potrzebne do podtrzymania życia skazanego. Zawierał on łyżkę kaszy i soloną rybę na więźnia. Drugi jedynie kaszę, trzeci zaś rozwodnioną kaszę.

Grudziński na przykładzie "lesorubów" podaje jeszcze dzienne dawki wydawanego wieczorem chleba. Było to kolejno 700, 500 i 400 gramów. Dodatkowo stachanowcy około południa otrzymywali "primbludę" - łyżkę gotowanej soi ze 100 gramami chleba. Pito również "chwojkę", czyli wywar z igieł sosny. Miał on niejako pomagać na awitaminozę. Nie należy się więc dziwić, że głód odczuwano prawie zawsze.

Autor twierdzi nawet w wyniku tych doświadczeń, że nie ma rzeczy, której człowiek nie zrobiły z głodu i bólu. Dlatego też kradziono pożywienie oraz handlowano nim. Tragarze obozowi jako nieliczni mieli możliwość wyniesienia pewnych racji z transportów kolejowych. Zawsze jednak było to za mało i słabsi więźniowie często zapadali na głodowe szaleństwo.

Wraz z głodem przychodziły choroby oraz okaleczenia. Najczęściej spotykaną była kurza ślepota. Całe rzesze ludzi na nią zapadających błądziło nocą po obozie, wpadało w zaspy a rano torowało kolejki do jedzenia. Choroba ta była wynikiem małej ilości tłuszczów w diecie skazańców. Jeżeli więzień miał odrobinę szczęścia, mógł trafić do obozowego szpitala. Kierowany był tam w wyniku okaleczenia lub gorączki powyżej 39 stopni. Dostawał tam leki na jej obniżenie, margarynę i cukier. Braki w witaminach leczono przy pomocy łyżki z kiszonką. Grudziński w wyniku strajku głodowego był również leczony zastrzykami z mleka. Można więc określić poziom leczenia w jarcewskim obozie jako bardzo prymitywny.

Warunki panujące w łagrze powodowały bardzo szybkie wycieńczenie organizmu. Osoby niezdolne do pracy trafiały do tak zwanej Trupiarni. Był to specjalny obozowy barak, którego rezydenci nie musieli już pracować, otrzymywali jednak najniższy przydział pożywienia. Podlegali procedurze selekcji medycznej, w której lekarz dzielił ich na specyficzne grupy. Pierwszą była "Aktirówka". Więźniowie tej grupy rokowali jeszcze szansę na wydobrzenie i powrót do pracy. Kwalifikowani do "Słabosiłki" zostawiani byli sami sobie, nie mogli już bowiem wrócić do zdrowia. Osoba u kresu sił w Trupiarni nazywana była "dochodiagą". Sam Grudziński po głodówce znalazł się w tej grupie.

Śmierć w obozie towarzyszyła jego mieszkańcom na każdym kroku. Była o tyle bardziej przerażająca, że anonimowa. Nie stawiano bowiem pomników, więźniowie sami musieli ryć daty z imionami umarłych w barakach. Nocami słychać było jęki wywołane strachem przed nagłą, cichą śmiercią. Zginąć zaś można było nie tyle z wycieńczenia. Okaleczenia przy pracy czy zastrzelenie przez strażnika były równie częste co zabijanie się między więźniami. Prym wiedli tutaj urkowie-brutalni recydywiści obozowi. Istniała też specyficzna forma linczu, polegającą na zabiciu nielubianego więźnia pracą. Można więc powiedzieć, że w innym świecie Jarcewa nawet sami więźniowie byli swoją własną zmorą.


Przeczytaj także: Inny świat - kompozycja, styl i język

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.