Po­sta­wy czło­wie­ka w sy­tu­acji eks­tre­mal­nej. Omów za­gad­nie­nie na pod­sta­wie In­ne­go świa­ta Gu­sta­wa Her­lin­ga-Gru­dziń­skie­go. W swo­jej od­po­wie­dzi uwzględ­nij rów­nież wy­bra­ny kon­tekst.

Autorem opracowania jest: Piotr Kostrzewski.

Dwudziesty wiek jak żaden inny okres w dziejach zmusił ludzkość do zdefiniowania pojęcia człowieczeństwa. Okrucieństwa pół obu wojen światowych połączone ze straszliwymi doświadczeniami systemów totalitarnych uzmysłowiły wielu, jak krucha jest granica między człowiekiem i pozbawionym moralności zwierzęciem. Jak zawsze, prawdziwość wartości, jakimi się kierujemy, została poddana próbie sytuacji ekstremalnej. Ze wspomnień osób uczestniczących w tych wydarzeniach wynika, że człowiek doprowadzony do sytuacji skrajnej przyjmie dwie postawy. Jedni będą starali się niewielkimi gestami ratować woje człowieczeństwo, inni zaś kompletnie się go wyzbędą. Argumenty potwierdzające tę tezę zostaną przytoczone z trzech dzieł literackich. Pierwszym będzie Inny świat Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, drugim Opowiadania Tadeusza Borowskiego, trzecim zaś Władca much Williama Goldinga.

Gustaw Herling-Grudziński w swoim Innym świecie opisał rzeczywistość radzieckiego systemu obozów koncentracyjnych. Autor na własne oczy widział życie osadzonych, dlatego mógł relacjonować je z najbliższej możliwej perspektywy. Nie ukrywa przy tym emocji, stara się dokonać swoistego nakreślenia portretów psychologicznych swoich bohaterów.

Grudziński rozpościera przed czytelnikiem obraz systemu niszczenia ludzi pracą oraz odczłowieczającymi warunkami. Refleksja autora dotyczy mocno właśnie tego ostatniego zagadnienia. Twierdzi on, iż nie można wymagać od ludzi ludzkiego zachowania w nieludzkich warunkach. Niemniej jednak podkreśla on również te niewielkie akty dobra czynione przez współosadzonych, które pozwalały mieć, chociaż cień nadziei na pozostanie człowiekiem pośród obozowego życia. Czasami były to zachowania zwyczajnie pozwalające zachować godność.Dobrym przykładem może być tutaj Kostylew, który uparcie opalał sobie rękę nad ogniem, by nie pracować na rzecz oszukującego go systemu. Z drugiej strony można postawić zachowanie urków, zbydlęconych więźniów, którzy nocami polowali na innych osadzonych i bezwzględnie okradali, kogo tylko mogli.

Tragizm dzieła Grudzińskiego polega na tym, że nie widzi on możliwości oceny moralnej zachowania ludzi w obozie, ze względu na panujące tam warunki. Zarazem jednak podkreśla, że utrata człowieczeństwa to tylko jedna z możliwości, którą mieli osadzeni. Drugą było kurczowe trzymanie się godności istoty ludzkiej na tyle, o ile pozwalała sytuacja.

Często konfrontowanym z powyższym autorem jest Tadeusz Borowski. W swoich Opowiadaniach przytacza on historie więźniów Niemieckich obozów koncentracyjnych. Oba dzieła po porównaniu ukazują, jak działa system totalitarny, niezależnie czy brunatny, czy też czerwony.

Borowski nie skupia się w swoim dziele na psychologii bohaterów, jest bardziej behawiorystą. Próżno też szukać tutaj przykładów "ludzkiego odruchu" pośród osadzonych oraz ich oprawców. Poprzez eksploatację fizyczną i metody mentalnej represji stają się oni bardziej podobni rzeczom, zaczynają nawet postrzegać siebie w ten sposób. Ciągłe obcowanie ze śmiercią powoduje zaś wyzucie z wszelkich odruchów współczucia czy szoku wywołanego cierpieniem innych. Mentalność osadzonych zostaje cofnięta ku atawistycznemu odruchowi przetrwania, który bardziej ceni chleb od bliźniego.

Największym zarzutem Grudzińskiego względem Borowskiego było jego pominięcie w opisach gestów świadczących o zachowaniu człowieczeństwa. Istotnie, więźniowie obozowi zwyczajnie wyzbyli się wszelkich wartości w obliczu sytuacji ekstremalnej. Czy mogli tego nie robić? Najprawdopodobniej tak, jednak taka osoba nie mogła długo przeżyć. Dlatego też Opowiadania Tadeusza Borowskiego stanowią przykład na odrzucenie przez ludzi człowieczeństwa, jeżeli tylko pozwoli im to pożyć choć trochę dłużej od innych.

Ostatni przykład nie ma swojego odzwierciedlenia w rzeczywistości, stanowi jednak swoiste studium nad rolą cywilizacji w życiu człowieka. Mowa rzecz jasna o Władcy much Williama Goldinga. Autor opisuje sytuację, gdzie na bezludnej wyspie uwięziona zostaje grupa młodych chłopców. Początkowo udaje im się zachować porządek, organizują się wokół Ralpha. Ten ustala zasady, zręby swoistej "małej cywilizacji". Niemniej sprzeciwia mu się Jack oraz jego grupa członków chóru. Przekształcają się oni w łowców, a potem dzikich barbarzyńców negujących jakiekolwiek prawa.

Golding ukazuje tutaj kontrast między ludźmi porzucającymi zasady w sytuacji ekstremalnej a tymi, którzy je zachowują. W świetle poprzednich dzieł istotne jest skontrastowanie tych dwóch postaw oraz konkluzja o potrzebie istnienia zasad. Tylko one bowiem, rozumiane jako cywilizacja, pozwalają człowiekowi uniknąć stoczenia w otchłań zwierzęcego barbarzyństwa. Istotne jest również to, że tutaj nie było odgórnego systemu "niszczącego" człowieczeństwo. Bohaterowie byli ofiarami ekstremalnej sytuacji, stali się jednak szybko katami dla siebie nawzajem, sami odrzucili ludzkie odruchy.

Zazwyczaj zdajemy się pewni swojej moralnej postawy i wyższości nad światem zwierzęcym. Przyzwyczajeni do cywilizowanego trybu życia, wygód oraz strzegącego porządku systemu prawnego łatwo popadamy w przekonanie o nienaganności naszego gatunku. Wydaje nam się, że oglądane w telewizji okrucieństwa czasów wojny, potworni mordercy z gazet albo opowieści o traumatycznych przeżyciach na drugim końcu świata to jedynie wynaturzony margines. Niestety, XX wiek pokazuje, że mamy zwyczajnie zniekształcone pojęcie o nas samych. Pozbawieni wygód w wielu wypadkach szybko porzucilibyśmy arbitralną moralność na rzecz zwierzęcego instynktu przetrwania. Nihiliści zapewne uznaliby to za koronny dowód braku wyższego sensu tych praw oraz samego pojęcia człowieczeństwa. Grudziński sam jednak polemizował z takim podejściem, zarzucając je (prawdopodobnie niesłusznie) Borowskiemu. Nieludzki człowiek z nieludzkich warunków koegzystował w nich bowiem z nielicznymi przypadkami dobra, które ratowały płomień ludzkiej duszy. Dlatego wydaje się raczej, że człowieczeństwo i moralność to nie puste frazesy a bardzo kruche idee. Niezwykle ważne, niemniej łatwe do podeptania przez ogrom zła, które człowiek może wyrządzić innemu człowiekowi.


Przeczytaj także: Mo­ral­ność obo­zo­wa jako wy­nik znie­wo­le­nia czło­wie­ka. Omów za­gad­nie­nie na pod­sta­wie In­ne­go świa­ta Gu­sta­wa Her­lin­ga-Gru­dziń­skie­go. W swo­jej od­po­wie­dzi uwzględ­nij rów­nież wy­bra­ny kon­tekst.

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.