Ares jako młody wojownik, rzymska kopia greckiej figury, Jastrow
Ares (Ἄρης, Áres ) był, jak podaje Hezjod, synem Zeusa i Hery. Należał do elitarnego grona dwunastu Olimpijczyków. I w antyku i współcześnie jest znany przede wszystkim jako bóstwo wojny, zwłaszcza ofensywnej, czy, by lepiej rzecz ująć, walki zbrojnej i ducha wojennego. Wraz z rodzeństwem – boginiami porodu Eileithyią i młodości Hebe, stanowią odzwierciedlenie początku, rozkwitu i kresu życia. Kres ten przyjmuje często formę śmierci gwałtownej na polu walki lub od ran odniesionych w boju (np. Kuros z Anawisos– pomnik nagrobny poległego młodego wojownika o tym imieniu z inskrypcją mówiącą o zabiciu go przez „dzikiego Aresa”).
Spis treści
Siostrą Aresa jest również kolejna córka Zeusa i Hery – Eris (Homer, Iliada 4.440 i n.). Hezjod jednakże podaje w Teogonii 225, że Eris to córka Nyx – Nocy. Mamy zatem do czynienia z dwiema wykluczającymi się w zasadzie tradycjami. Iliada wkłada w usta Zeusa słowa, że jego syn to najbardziej znienawidzony wśród Olimpijczyków (Iliada 5.890). Anegdotyczny i nieco humorystyczny charakter zdaje się mieć jego wyjaśnienie wad charakteru Aresa nie brakiem paidei i troski ojca (zajętego swymi licznymi kochankami), lecz odziedziczeniem ich po Herze z jej nieopanowanym i niespokojnym duchem (Iliada 5. 892 i n.).
Ares Ludovisi, rzymska wersja greckiego pomnika datowanego na 320 p.n.e.. Odnowiony przez Berniniego w XVII wieku, fot. Marie-Lan Nguyen
Najpóźniej od czasów epiki Homera Ares występuje „jako bóg wojny w całym tego słowa znaczeniu. Jest to duch walki, którego cieszy widok rzezi i krwi” (P. Grimal). Herodot pisze o kulcie „Aresa” wśród Scytów (Hist. 4.62). O „Marsie” u Celtów zaś Cezar w Bell. Gall. 6.17.2-5. Mars celtycki – Teutates, podobnie jak archaiczny Mars italski to bóg zarówno wojny jak i obrońca pól (świętych granic), tożsamy zdaje się być i słowiański Svętovit („Światowid”). Bóstwa te, odmiennie niż Ares (wiązany nie z rolnikami, lecz koczującymi jeźdźcami) chronią uprawy przed zarazą i zapewniają dobre zbiory (zob. np. M.L. West, Indo-European Poetry and Myth, s. 147-8).
Homer powiada, że Ares to „Trak” (Iliada 13.301; Odyseja 8. 361). Nie chodzi tu jednak o przynależność plemienną. Mamy do czynienia ze środkiem poetyckim mającym na celu podkreślenie „antyspołecznego” czy też wojowniczego, agresywnego i impulsywnego charakteru boga, żyjącego poza murami uporządkowanej polis arystokratów – wychowanych nie w szale wojennym, lecz w arete i sportowej rywalizacji. Tracja nadawała się świetnie na kraj Aresa, bowiem uchodziła za obszar półdziki, o surowym klimacie, bogatym jednak w konie, cenione przez tamtejszych wojowniczych koczowników (por. lamenty Owidiusza po zesłaniu do Tomis). W Tracji miały również zamieszkiwać nieodrodne córy Aresa – Amazonki.
Wulkan zaskakuje Wenus i Marsa, Alexandre Charles Guillemot
Ares jest bogiem od dawnym rodowodzie, zwłaszcza że imię występuje na tabliczkach zapisanych pismem linearnym B pochodzącym z Knossos. Przynajmniej jeden raz występuje tam ono w kontekście z pewnością religijnym, poza tym funkcjonuje jako składowa imion własnych (Albert Schachter). Alter ego Aresa jest Enyalius, mający tożsame cechy. Grecy doby archaicznej i zapewne wcześniej identyfikowali ich ze sobą. Być może imię Enylaius było w epoce brązu epitetem Aresa. Wobec tego omawiany tu bóg wojny nie należy do tzw. bogów młodszych (Albert Schachter z powołaniem się na Martin P. Nilsson Geschichte der griechischen Religion 1, C.H. Beck, Munchen 1955, s. 517-519). Poeci używali imienia Aresa i Enyaliosa jako synonimów walki orężnej, wojny i bitwy. Imię Ares jest powiązane z żeńskim rzeczownikiem ἀρή - ruina, destrukcja, oraz nijakim ἄρος – zniszczenie, spustoszenie itp. Deimos to męska forma nijakiego rzeczownika δεῖμα – strach.
Boga przedstawiano jako wojownika podobnie jak bohaterów homeryckich: w pancerzu, hełmie, z tarczą, włócznią i mieczem. Był nadludzkiego wzrostu, wydawał również straszne okrzyki bojowe (por. „war cry” np. z filmu Full Metal Jacket Kubricka i podobne okrzyki znane do dziś np. w Wojsku Polskim). Ares zwykle nie walczył, wbrew zwyczajom arystokratów doby archaicznej i „ciemnych wieków”, konno, lecz pieszo. Poruszał się jednak, zgodnie z dobrą tradycją tak Olimpu jak i świata Myken i Orientu, na rydwanie – kwadrydze zaprzężonej w cztery rumaki. Woźnicami byli Dejmos i Fobos. Towarzyszyły mu chętnie Eris – Niezgoda i Enyo - Wojna. Cały orszak Aresa wskazuje na akceptowanie w politeizmie i społeczeństwie tak greckim jak i rzymskim, wojny, również ofensywnej i bezprawnej z ludzkiej perspektywy, jako swego rodzaju normy naturalnej, powszechnego zjawiska, które można tylko w jakiś sposób obłaskawić albo wykorzystać w swoim interesie. Można tu dopatrzeć się swoistego wywiedzenia normy z zastanych okoliczności: skoro powszechny jest gniew, napaści i okrucieństwa wojny, to jest w tym jakiś zamysł boży i jakieś wojenne, nieokiełznane sacrum władające człowiekiem, wiodące go ku przelewaniu krwi.
Afrodyta i Ares, fot. welcome collection
Mity związane z Aresem to w dużej mierze mity bitewne, dotyczące bezpośredniego starcia w szyku, chociaż on sam nie zawsze w nich zwycięża. Pierre Grimal zauważa, że od czasów homeryckich Grecy znajdują przyjemność w opowiadaniu o przechytrzeniu lub hamowaniu prymitywnej siły „wojaka” Aresa przez roztropnego stratega – Atenę i odpowiedzialnego herosa – Heraklesa, wybierającego dobrze na rozstajnych drogach. Stąd np. niepowodzenie pod murami Troi, gdy Ares atakujący Diomedesa, zostaje zraniony własną włócznią, której kierunek uderzenia odwraca Atena. Humorystyczny wymiar ma podniesienie przez owego miles gloriosus wielkiego krzyku i ucieczka aż na Olimp, gdzie Zeus poleca zrobić Aresowi opatrunek.
Eposy podają, że jego dziećmi z Afrodytą były Harmonia (Teogonia 937), Deimos i Phobos (Teog. 934, też por. Iliada 13.299) oraz Cycnos (Hezjod, Tarcza, 57-59). Mitograf hellenistyczny Apollodoros wzmiankuje też Pyrene (Bibliotheke 2.114), Ziemię i Pelopię (ibidem 2.155). Liczne były związki Aresa ze śmiertelnymi kobietami, miał z nimi wiele dzieci, które wdawały się niestety w ojca. Były to osoby grubiańskie, niegościnne, raubritterzy i okrutnicy (np. synowie z Pyrene: Kyknos, znany z jedzących ludzi klaczy Diomedes oraz Lykaon). Pierre Grimal pisze również o przekonaniu, że to właśnie Ares wręczył swemu synowi Ojnomaosowi oręż, który pozwolił na mordowanie zalotników swej córki. Na beockiej lekane czarnofigurowej z końca V wieku widzimy Heraklesa zabijającego syna Aresa Cycnosa (zob. Apollodoros 2.114; 2. 155). Ares był również ojcem smoka urodzonego z Tilphossa Erinys, pokonanego przez Kadmosa (Apollodoros 3.22). Pięciu wojowników urodzonych z zębów tegoż smoka – Spartoi – to protoplaści najważniejszych rodów Sparty. Ares mógł być również rodzicem smoka strzegącego Złotego Runa w Kolchidzie (Apollonios z Rodos 2. 1268-1270).
Ares i bogowie w Iliadzie, The story of the Iliad, Church, Alfred John, 1829-1912
Najbardziej znana i chętnie przedstawiana przez artystów europejskich jest opowieść o przyłapaniu go przez Hefajstosa na cudzołóstwie z Afrodytą (Odyseja 8.266-366). Afrodyta i Ares są jednak zwykle przedstawiani jako „normalna”, akceptowalna para (subtelna piękność i nieokrzesany wojownik, por. np. kino hollywoodzkie). Nietypowe czy wręcz groteskowe jest małżeństwo bogini urody i pożądania z bogiem o chromych nogach, chociaż może odzwierciedlać wierzenia z Lemnos. Afrodyta, zazdrosna o swego kochanka, karze Eos za zadawanie się z nim (Apollodoros 1.27). Motyw Aresa w łańcuchach (czasami zakutego przez Hefajstosa wraz z Afrodytą) ma swój początek w kulcie – posągi mocowano w sanktuarium, by z niego „nie wyszły”. Ares doczekał się też skrępowania przez synów Posejdona i Ifimedii Otusa i Efialtesa, którzy wepchnęli go do beczki z brązu. Przebywał tam 13 miesięcy aż uwolnił go Hermes (Iliada 5.385-391).
Homer, przekazując sporo wiadomości i tradycji jeszcze z epoki mykeńskiej, przedstawia Aresa jako ucieleśnienie tych zjawisk związanych z wojną i postacią wojownika czy zawodowego żołnierza (por. najemnicy greccy w Egipcie), które budzą najwięcej sprzeciwu, gniewu i żalu. Można powiedzieć, że w jego postaci nie odnajdziemy nic szlachetnego, ani śladu godności arystokratycznego rycerza, brak wstydu. Stąd Aojda przedstawia Aresa jako tchórzliwego na polu bitwy oszusta i cudzołożnika. Obraz nakreślony przez Homera przejęli i utrwalili późniejsi autorzy. Etymologie znane z czasów antycznych wywodzą jego imię od słowa ἀρή, ἄρος (arḗ, áros), zatem ruina i zniszczenie. Albert Schachter pisze, że Mykeński Ares i Enylaius byli być może bóstwami patronującymi roli wanaks jako wodzów i dowódców wojowników. Tacy wodzowie-naczelnicy przetrwali do czasów wczesnej epoki archaicznej, gdy ich rolę przejęli (przemocą?) władcy polis arystokratycznych.
Wenus i Mars (Afrodyta i Ares), fot. livioandronico
Jednakże wraz z Afrodytą Ares patronował władzom polis (w Tebach Kadmos – syn oikistesa był żonaty z Harmonią – córką Aresa i Afrodyty). Często para bogów – stróżów miasta pojawia się w czasach archaicznych, gdy duch wojenny i siła militarna odgrywały dużą rolę (Ares – Enyalios jako reprezentant mocy arystokratycznych wojowników). Ateński Areopag zwał się właśnie w ten sposób, gdyż bogowie odbyli tam są nad Aresem, oskarżonym o zabicie Halirrhothiosa, syna Posejdona. Bóg dopuścił się zabójstwa, jednak uniewinniono go, gdyż uczynił to broniąc swej córki z Argaulos, Alkippe, którą zabity syn Posejdona próbował zgwałcić. W Atenach efebowie składali przysięgę wzywając m.in. Aresa, Atenę Areia, Zausa, Thallo, Hegemone i Heraklesa. Traktat między Beotami i Etolami zachowany w IG 9/2 1,170 był potwierdzony przed obliczem Zeusa, Ge, Heliosa, Posejdona, Aresa i Ateny Areia.
Rozwój obywatelskiej armii hoplitów mógł sprzyjać zmniejszeniu roli Aresa, zastępowanego w dużej mierze np. przez Atenę lub miejscowe bóstwo pełniące rolę opiekuna miasta - poliouchos. Sanktuaria znajdowały się m.in. w Hermione (Pauzaniasz, Graec. Descr. 2.35.10), w Geontrae (idem 3.22.6) i w Trojzenie (idem 2.35.10; 2.32.9). Nie zachowały się świadectwa kultu powiązanego z ateńskim Areopagiem. W Hermione i Orchomenos w Arkadii byli ustanowieni kapłani Aresa Enyaliosa. Pauzaniasz pisze również o dawnym wizerunku kultowym Enyaliosa w łańcuchach (Graec. Descr. 3.15.7). Aresa wraz z Afrodytą czczono w Atenach i Tebach. W Olimpii odbierali kult w świątyni Hery.
Mars był jednym z najstarszych bóstw italskich. Jego pierwotne funkcje i rola są trudne do dokładnego odtworzenia i dookreślenia, jednak zapewne wiązały się z wyznaczaniem i kontrolą granic w sensie dosłownym (na gruncie, obrzędy) jak i sakralnym i społecznym (czas wojny – czas pokoju itp.). Boga wzywano w trakcie lustratio agri jako chroniącego pola i zwierzęta gospodarskie (Cato, Agr. 141). Carmen Arvale sugeruje związek Marsa z ochroną granic przed skalaniem czy naruszeniem ich statusu. Na rolę w obrzędzie ver sacrum, odprawianym w sytuacji wielkiego zagrożenia, wskazuje okoliczność, że zwierzęta poświęcone Bogu (dzięcioł – picus oraz wilk – hirpus) wskazywały również drogę osobom oddanym pod władzę bogów (Hirpini, Picentes). Gordon L. Richard zwraca też uwagę, że Mars czasów pre- i protohistorycznych mógł pełnić rolę podobną do Apollina, strzegąc i ucieleśniając granice między porządkiem społeczności (wewnątrz) i chaosem natury – tego co poza siedliskiem ludzkim. Trudno tu jednak uniknąć spekulacji, podobnie jak w wypadku tezy, że Mars najdawniejszej religii Italików panował nad cyklem odradzania się i zamierania przyrody.
Wenus i Mars, Mars ma twarz Hadriana, cesarza rzymskiego, fot. Alphanidon
Gordon L. Richard zauważa ponadto, że ograniczenie sfery aktywności Marsa do spraw wojny odpowiadało interesom arystokracji rzymskiej, gdyż zapewniało pewną kontrolę nad społeczną rolą wojny (por. etymologię rzymskich starożytników: Mars – quod maribus in bello praeest, „bo kieruje mężami (maribus) na wojnie”, Varro, De lingua latina 5.73). W czasach historycznych Mars był znany prawie wyłącznie jako bóg wojny, łączony z falangą (w ten sposób walczyła armia rzymska czasów królestwa i początków republiki) i szczęściem wojennym. Starodawne święta związane z Marsem wyznaczały początek sezonu wojennego w miesiącu tegoż boga (Martius). Wtedy swój archaiczny taniec i towarzyszącą mu carmen wykonywali Saliowie. Składano ofiarę suovetaurillia z okazji cenzorskiego lustrum, odbywało się też lustratio exercitus oraz lustratio classis. Do czasów Oktawiana Augusta jedynym miejscem świętym złączonym blisko z kultem i postacią Marsa położonym w granicach pomerium była komnata w regia, gdzie przechowywano włócznie boga – hastae Martis. Ich poruszanie się z „woli boskiej” oznajmiać miało wolę boską (Liwiusz, 40. 19.2, Gellius 4.6.2). W tymże pomieszczeniu – sanktuarium odbywał się rytuał zadzierzgnięcia specjalnej więzi (magicznej?) między dowódcami a bogiem. Wódz przed opuszczeniem Rzymu dotykał jednej z włóczni i wypowiadał słowa „Mars vigila” - Marsie, czuwaj (Servius, Aen. 8.3; Plutarch, Romulus 29.1). Mars miał być również ojcem Romulusa (np. Liwiusz, 1.4.2; Horacy, Carm. 3.3.16), co legitymowało jako wolę Opatrzności ekspansywną politykę Rzymu, chcącego rozszerzyć swe granice nie tylko za opanowany już za Republiki obszar basenu Morza Śródziemnego, lecz i poza Dunaj i Ren na Zachodzie, a Syrię i Armenię na Wschodzie. Wzywano jego imienia 1 stycznia (Januarius – miesiąca Janusa, również związanego z wojną i pokojem) jako pater oraz victor. Trudno nie wspomnieć też o świątyni Marsa Ultora konsekrowanej za Augusta po oddaniu przez Partów sztandarów legionowych zdobytych w bitwie pod Karrami (Carrhae) w roku 53 p.n.e..
Utożsamienie Marsa i Aresa nastąpiło przed pierwszym lectisterium dwunastki bogów olimpijskich w roku 217 p.n.e.. Lectisterium było uroczystością polegającą na umieszczaniu wizerunków bóstw z ich atrybutami na przyozdobionych łożach z baldachimami i stawianiu przed nimi potraw. Praktykę przejęto zapewne z Grecji, gdzie odprawiano θεοξένια (theoxenia) – ucztę dla wędrownych lub rezydujących „daleko” bogów (Dioskurowie, Asklepios). Apollo Delficki gościł w swym sanktuarium pozostałych Olimpijczyków.
Podczas owej uczty bóstw Mars tworzył parę z Wenus (Liwiusz 22.10.19). Wcześniej łączono go z boginią wojny i dzielności Nerio (Gellius, Noctes Att. 13.23, jej imię może pochodzić z praindoeuropejskiego rdzenia *h₂nḗr- związanego z gr. ἀνήρ) i z Belloną (Liwiusz 8.9.6). Owidiusz pisze o Marsie jako nie mającym ojca synu Junony – Hery, która poczęła go dotknąwszy pewnego kwiatu (Fasti 5.229-260). Mars doczekał się również identyfikacji z bóstwami Galii i Germanii rzymskiej, na co wskazują epitety oraz łączenie w pary z miejscowymi bogami.
Na attyckiej amforze czarnofigurowej z ok. 545-535 r., przypisywanej Malarzowi grupy E, przedstawiającej narodziny Ateny z głowy Zeusa, Ares znajduje się obok tronu swego ojca wraz z Hermesem, Eileithyią i Herą. Każde z bóstw ma swoje atrybuty. Ares jest zatem przedstawiony jako hoplita, w hełmie korynckim, z nagolennikami, włócznią i dużą okrągłą tarczą z wizerunkiem trójnogu (https://www.theoi.com/Gallery/K8.11.html).
Ze swym nieodłącznym atrybutem – hełmem hoplity – przedstawiono Aresa wraz ze swą kochanką Afrodytą na attyckim kyliksie czerwonofigurowym (pocz. V wieku?) z Tarkwiniów, przypisywanemu malarzowi Oltosowi. Bogowie biorą udział w uczcie olimpijskiej. Również Afrodyta trzyma w dłoni jedno z poświęconych sobie zwierząt – gołębia. Drugie malowidło na naczyniu przedstawia Dionizosa i menady (https://www.theoi.com/Gallery/K9.3.html).
Ustawiony w ogrodzie willi posąg nagiego Aresa, przypominającego posturą i wyglądem efeba, nie zaś poważnego, brodatego mężczyznę – hoplitę z malarstwa wazowego, namalował twórca fresku z Pompejów. Nagi bóg nie ma na sobie zbroi (odmiennie zatem niż np. tzw. Mars z Todi, August z Prima Porta czy też Mars z Forum Nerwy, wzorowany na oryginale z czasów Oktawiana, opartym na posągu hellenistycznym). nie przedstawiono go również na podobieństwo zasiadającego między trofeami Aresa Ludovisi. Wydaje się być przede wszystkim ornamentem, elegancką ozdobą, oderwaną od funkcji religijnej, a zwłaszcza znaczenia w armii rzymskiej czasów swego powstania. Biały kolor posągu przypomina jasne ciała kobiet, w tym Afrodyty, z innych malowideł willi. Nie towarzyszą mu kapłani, żołnierze i generałowie, lecz bujna roślinność i śpiewające ptaki (https://www.theoi.com/Gallery/F9.2.html) .
Wenus i Mars, Sandro Botticelli, 1485
Około roku 1483-5 powstał obraz Sandro Botticellego Wenus i Mars (Venere et Marte, tempera na desce, obecnie National Gallery w Londynie). Wpływ na jego kształt miały studia Botticellego nad plastyką starożytną, zwłaszcza dekoracjami sarkofagów rzymskich. Obraz wykazuje podobieństwo do Wiosny, Narodzin Wenus oraz Pallas i Centaura. Warto też zwrócić uwagę na dzieła malarza florenckiego, który wywarł znaczny wpływ na Botticellego, Antonio del Pollaiolo, pokazujące gniew i agresję (Ercole e l'idra oraz przedstawiające potyczkę studium anatomiczne Battaglia di dieci huomini nudi
Rozmiary dzieła Botticellego – 69 na 173 centymetry – pozwalają sądzić, że obraz stanowił dekorację specjalnego mebla florenckiego zwanego cassone – skrzyni upamiętniającej zawarcie małżeństwa lub pełni rolę ozdoby wezgłowia łoża małżeńskiego. Wenus występuje jako alegoria miłości, piękna i kobiecego powabu, zaś Mars jako alegoria dzielności i odwagi. Trudno tu mówić o Aresie Homera, jedyną jego pozostałością jest dość niedbała poza śpiącego z otwartymi ustami Marsa (utrudzonego turniejem?). Wokoło pary odpoczywającej w lesie bawią się mali satyrowie – piccoli fauni. W tle widać morze – miejsce narodzin Bogini, wokół postaci rośnie zaś mirt – drzewo Afrodyty. Kompozycja jest symetryczna, bardzo zrównoważona, wskazując na potrzebę uporządkowania – humanistycznej aurea mediocritas tak na polu bitwy jak i w miłości.
Dostrzec można kolejną alegorię: Mars – Dzielność rycerska odpoczywa, Wenus – Miłość czuwa i spogląda na niego z troską. Z perspektywy neoplatonizmu, któremu patronował dwór Medyceuszy, Wenus to rzymska Humanitas, przezwyciężająca i podporządkowująca sobie siłę wojownika (Mars nie jest przedstawiony jako wódz – kopia i hełm wskazują na rycerza, może niższego dowódcę). Ciekawą analogią jest transformacja Andrzeja Kmicica pod wpływem jego Wenus (kobieca miłość rozbraja i cywilizuje, szykując do prawdziwej, patriotycznej i sprawiedliwej walki).
Obraz Botticellego może też odnosić się bezpośrednio do zamawiającego – spokrewnionych w Medyceuszami Vespuccich. W roku 1482 Lorenzo di Pierfrancesco de Médicis ożenił się z Semiramidą Vespucci. Postać Wenus jest dość podobna do Simonetty Vespucci (1453 – 1476) słynącej m.in. ze swej urody, na co wskazują jej portrety: dwa pędzla Botticellego oraz Piero di Cosimo (ok. r. 1480). Na płótnie umieszczono też gniazdo os – vespe, nawiązując tym samym do nazwiska poważanego florenckiego rodu, znanego m.in. z mecenatu artystycznego.
W roku koronacji Jana III Sobieskiego ojciec jezuita Jan Kwiatkiewicz, ogłasza panegiryk ku czci nowego króla. Dzieło sławi przede wszystkim męstwo monarchy – zwycięskiego wodza i obrońcy Rzeczypospolitej. Znajduje to odbicie już w samym tyle, rozpoczynającym się od słów Mars Poloniae coronatus. Sobieski to dowódca niezwyciężony, podniesiony z pozycji obywatela do roli ojca ojczyzny (tak jak pater patriae August i kolejni cesarze). Zasługi, dzięki którym niczym Piast został wybrany przez wolnych panów braci to pokonanie Turków, Tatarów i Kozaków, zatem bezbożnych pogan, barbarzyńców i zatwardziałych wschodnich schizmatyków i zdrajców (vide ugoda perejesławska). Wobec tego wstępuje na królewski tron … dzięki nieśmiertelnym zasługom. Ojciec Kwiatkiewicz odwołuje się też do dobrze znanych wykształconej szlachcie i klerowi toposów starożytnych, mówiąc o Polonus Hercules oraz Martiale ferrum.
Jan III swym zwycięstwem chocimskim zmusił mahometański księżyc sułtana do wygięcia się w łuk tryumfalny, tym samym ukazując pogromienie „buty szaleńców” (arrogantia lunaticorum, tj. Turcji i Tatarów). Mars polski cieszy się błogosławieństwem Niebios, tak jak wodzowie Rzymu i władcy Polski (Bolesław Krzywousty, Bolesław Śmiały, Batory, Zygmunt III Waza). Sobieski wręcz przeważa nad swymi poprzednikami, tym bardziej, że nowy król szczególnym szacunkiem darzy Stolicę Piotrową i papieża. Również Societas Iesu opierało się na posłuszeństwie Ojcu świętemu, zwłaszcza podejmowaniu się zadań najtrudniejszych, a ponadto podobnie jak władca, kierowało się przymnożeniem chwały Boga (ad maiorem Dei gloriam). Stąd nie może zabraknąć w panegiryku ojczystych świętych: Jacka, królowej Jadwigi i Stanisława Kostki. Jan Sobieski znosi cierpliwie wojenne trudy i niewygody, jest wytrzymały i krzepki (w domyśle: odmiennie niż słabego zdrowia zmarły król Michał Korybut Wiśniowiecki). Nawet sama bitwa pod Chocimiem toczy się w dzień „marsowy” - stoczono ją we wspomnienie św. Marcina z Tours, którego imię ma przecież źródłosłów w imieniu boga Marsa.
Panegiryk ku czci Jana III opierał się na dawnej tradycji. Jedna z rycin uwieczniających uroczysty pochód króla Francji Henryka IV podczas wjazdu do Lyonu 4 IX 1595 r. przedstawia bramy triumfalne. Znajdują się na nich rozmaite postaci mitologiczne oraz słynni władcy i wodzowie dziejów Grecji i Rzymu (Aleksander Wielki, Cezar, Saturn i Minerwa). Centralne miejsce zajmuje jednak statua króla – Herkulesa Galii, który restytuuje złoty wiek (alegorią jest postać Saturna ze złotym rogiem obfitości). Ważnym elementem dekoracji jest kolumna wykonana na podobieństwo Kolumny Trajana. Wobec tak bogatego wizualnego podkreślenia militarnych przewag władcy, poczesne miejsce zajmują też Minerwa i Mars, zdobiący wierzchołek frontonu jednej z bram triumfalnych. Entrady królewskie stanowiły pompę triumfalną, można je określić "teatrami tryumfu" na wzór rzymski, z dość nikłą rolą symboliki chrześcijańskiej (zob. Jadwiga Bednarska, s. 163-164). Ryciny z almanachów przedstawiały Henryka IV Burbona jako Marsa, tym samym dopełniając boskością wodza zwycięskiego Rzymu dzielność i wysiłek Heraklesa - postaci mitologicznej do której był porównywany równie często. Przykładem jest rycina upamiętniająca wjazd króla do Rouen 16 X. 1596 r.: na obelisku znalazły się motywy heraldyczne (zatem origo gentis, virtus rodu), zwycięstwa królewskie na polu bitwy i paralelnie do nich prace Heraklesa (władca jako wódz pokonuje zło, przynosi zatem salus Rei Publicae). Inna rycina, tym razem przedstawiająca bramę triumfalną zbudowaną z okazji wjazdu do Paryża, wyobraża Henryka nie na zwykłym rumaku, lecz na Pegazie szykującym się do lotu nad Ziemią (oświecony i natchniony władca jako wykonawca woli boskiej - rex Dei gratia, zastępca Boga samego; zob. J. Bednarska, s. 163-164 i passim).
W czasach Medyceuszy, kondotierów i Sobieskiego Ares – Mars jeszcze nie uległ dekonstrukcji i degradacji. Wciąż był otoczony nimbem Imperium, tryumfu i kunsztu wojennego. Wiele lat później stanie się bogiem drugorzędnym, posiłkowym, powszechnie pogardzanym (Z. Herbert, Olimpijski Generał). Będzie podlegał procesom umasowienia, zawędruje do popularnego imaginarium karykatur i komiksów, podobnie jak Cezar z Asteriksa i Obeliksa. Bóg nie jest już uosobieniem władającego człowiekiem gniewu i szału wojennego, staje się zaburzony, chory, zostaje przebadany i zanalizowany. Owocem rozwoju nauki jest krótka dziennikarska formuła: jest jedynym i potężnym neurastenikiem pośród bogów olimpijskich (Herbert, Olimpijski generał).
Świadomie zastosowane przez poetę uproszczenie i stylizacja na tekst reportażowy czy popularno naukowy odrywa całkowicie postać bóstwa od jego otoczenia kulturowego, czyni go beznadziejnie anachronicznym, na nowo antropomorfizuje: jego ulubiona strategia – furiacka rejterada – trochę przypomina Napoleona. Może się kojarzyć ze zniszczonymi wojną żołnierzami amerykańskimi z Full Metal Jacket Cubricka, może z sierżantem Hartmanem. Nie wiele zostało z generała broniącego pokoju i sprawiedliwości. W „gazetowym” tekście Herberta nie ma też miejsca na refleksję lub odwołania do toposów. Dziennikarz i komentator mass-mediów widzą mechanizm, organizm, ekonomię. Ares zostaje zdegradowany, już nawet nie zapraszają go do sztabów – tam zasiadają obskurni doradcy, cyniczni kapitaliści (vide współczesne media o polityce USA, nie tylko na tle „czarnej narracji” o Trumpie a wcześniej G.W. Bushu i R. Reganie). Ares ulega demitologizacji, a zatem anihilacji medialnej i kulturowej – kochają go tylko młodzi rekruci. Są przekonani, że wojna to wesoła zabawa, jednak nie wracają nigdy by potwierdzić to złudzenie (por. Full Metal Jacket, The Deer Hunter, Apocalypse Now). Ares razem z nimi popija, klnie i niczym Rocky – Rambo wygraża się, że każdego pokona na rękę. Z dawnej domeny, sięgającej królewskich tronów, zostają spiski, gangi i organizacje przestępcze. Cywilizowane społeczeństwo wiele wypiera, wiele ukrywa, krew i wulgaryzmy nie pasują do yuppies. Ares staje się zatem bogiem terrorystów, zerkając na zegarek czeka przy kawie na moment wybuchu bomby w centrum miasta. Pozorny spokój maskuje nadchodzącą hańbę. Znowu będzie gościł w mediach, a mimo to nie dostanie ani jednego lajka, nie będzie nawet dyskusyjny i kontrowersyjny. Zostanie niezwłocznie anatematyzowany i odesłany do groty przeklętych wraz z Bin Ladenem i ISIS (nie mylić z Izydą).
Rafał Marek
Literatura:
Artykuł w Wikipedii o obrazie Sandro Botticellego Wenus i Mars https://it.wikipedia.org/wiki/Venere_e_Marte
Jadwiga Bednarska, Z dziejów polskiej ilustracji panegirycznej pierwszej połowy XVII w., cz.2, Muzeum Śląskie, Katowice 2005
Michał Czerenkiewicz, Rzymski bóg wojny, władca i ojciec Ojczyzny – Jan III Sobieski, https://www.wilanow-palac.pl/rzymski_bog_wojny_wladca_i_ojciec_ojczyzny_jan_iii_sobieski.html
Pierre Grimal, Słownik mitologii greckiej i rzymskiej, przekł. Maria Bronarska et al., Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław et al. 2008;
Richard L. Gordon, Anne Ley s.v. Mars [w:] Brill's New Pauly, Antiquity volumes, ed. Hubert Cancik et al, Leiden – Boston 2006;
Albert Schacher, Anne Ley s.v. Ares [w:] Brill's New Pauly... op. cit.;
M.L. West, Indo-European Poetry and Myth, Oxford University Press, Oxford 2007.