U mego łoża wiecznie stoją
W miesięcznych blasków majestacie
Wybladłe, ciche i ponure
Trzy mary, duchy, trzy postacie.
Pierwsza tak rzewna i tak smutna
Pieści rozwianych snów zawiłość,
Skrwawioną pierś mi pokazuje —
Ach! to zdeptana moja miłość!
Druga powiewna, cicha, senna
W swe nici serce moje mota,
Wiedzie mą duszę w dal bezmierną —
Ach! bo to moich snów tęsknota!
A trzecia postać z harfą stoi
I w srebrne struny ręką trąca,
I śpiewa pieśni mi tak łzawe —
Ach! bo to żalu postać drżąca!
Gdziekolwiek pójdę — one idą
I wspomnień dzwonią mi łańcuchem,
Za moim sercem, myślą suną
I za mym smutnym płyną duchem.