Rozedniało w duszy
Zatrwożonej Kasi:
A wsak-zeć to nasi!
Wsak jadą Krakusy!
SIERŻANT
Malino! kochanie!
Kto ciebie dostanie?
KASIA
Oj, nikt nie dostanie
Mój cacany panie!
SIERŻANT
A to znów dla czego?
KASIA
Bo mam już mojego!
SIERŻANT
Gdzież on? moje zdrowie?
KASIA
Tam, gdzie i Panowie.
SIERŻANT
Jakto? on na wojnie?
KASIA
A cyzby spokojnie
Miał skryć się do dziury?
Kiedy inni zyją,
Kiedy inni biją?
Skądze to jedziecie,
Kiedy, wej, nie wiecie,
Gdzie dzisiaj Mazury?
SIERŻANT
Nie gniewaj się, mała!
Bo powiem ci szczerze,
Że prawie nie wierzę,
Żebyś męża miała;
Boś mi taka młoda...
A co! zgoda?
KASIA
Zgoda!
SIERŻANT
No, to twoje szczęście,
Żeś łatwa do zgody!
Bo by i zamęście
Nie strzegło przygody —
Ach, jak w boga wierzę!
Chciałem zsiąść z rumaka,
I za karę szczerze
Dać tobie buziaka!
KASIA
Co panu buziaki?
We dworze za rzeką,
Ot — stąd niedaleko
Rabują kozaki.
Sama Pani w domu:
Sama i to młoda,
A skoda jej, skoda!
Bronić niema komu;
Bo mąz jej w Warsawie:
A to Państwo nase!
Toć tam pośpies Wase!
Złapies ich na sprawie:
Was wprawdzie niewiele;
Ale tylko śmiele:
Wsak-ci to kozacy,
A wy, dyć, Polacy!
Rzekła. — Podskoczyli,
I dwór otoczyli.
W dworze brzękło... — jękło... —
Sześć kozaków padło,
A dwóch się wykradło,
A resztę uklękło. —