Panna młoda, jak jagoda,
Stojąc we drzwiach płacze:
„Kiedyż ja cię,
„W naszej chacie,
„Tu znowu obaczę?“
Przed dziewczyną, przed maliną,
Stoi chłopak zbrojny,
A koń wrony,
Kulbaczony,
Rwie się niespokojny.
Ciężka droga, bo na wroga,
Nie rwij się koniku!
W krwawym polu,
W srogim bolu,
Legnie was bez liku.
„Idź, gdy trzeba! niech Cię nieba,
„Niech Cię bóg prowadzi!
„Lecz ten krzyżyk
„I szkaplérzyk
„W boju nie zawadzi.
„Za wygraną zmów co rano:
„Trzy Zdrowaś i Wierzę;
„Kto pobożny
„I ostrożny,
„Tego i bóg strzeże.“
Rzekła — płacze. — Wrona kracze,
A to wrzask złowrogi.
Nie pomoże
święty boże!
Kraj nad wszystko drogi.
Przyjął krzyżyk i szkaplérzyk,
Westchnął — dosiadł konia —
Skinął głową:
„Bądź mi zdrową!“
I ruszył wzdłuż błonia.
Ale prędzéj z szaréj przędzy
Srebrna nić wypłynie,
Niż we swaty
Do jej chaty
Staś kiedy zawinie.