Gdy piszesz to uważaj aby
Nie dotknąć jakiej czarnej baby.
Bo baba zaraz pióro — cap!
I w krzyk za sto tysięcy żab!
I wnet napisze czarna baba,
Że szargasz, a że ona słaba.
I nagrzmi basem, nałka — w alt,
Na kilkanaście bitych szpalt.
I dalej szarpać cię jak wilk.
Że miała rację, boś ty zmilkł
A wtedy znowu w krzyk straszliwy,
Ty nie odpowiesz boś leniwy
Gdziekolwiek zjawisz się skrzydlaty,
Już jest i już rozdziera szaty.
Uciekniesz, złowi jak we śnie
I drze... I drze... I drze... I drze...
Aż ziewniesz i odruchem pierwszym
Wysmagasz satyrycznym wierszem,
Jak pejczem, poprzez końce łap!
Nieszczęsny. Nie znasz czarnych bab.
Bo wtedy wszystkie czarne baby
Wypełzną z mroku, niby kraby
Tysiące chwycą starczych piór
I w rechot, w sabat, w tarło, w chór!!!!
Źródło: Szpilki, r. 1938, nr 14.