Julianowi Tuwimowi
Poeta Przyczyniak nie znosi Tuwima,
na „takich” poetów poeta się zżyma,
Poeta Przyczyniak „podłoża” wymaga,
a „reszta” – powiada – to blaga…
Kolega poeta, poeta Przeczyca,
poetą kolegą głośno się zachwyca
i mówi nerwowo sięgając po kawę:
„Kolego Przyczyniak, wy macie p o s t a w ę !”
A na to Przyczyniak powiada Przeczycy:
„Ja tworzę poezję jutrzejszej ulicy”
– „Stronicie od łatwych doraźnych sposobów,
Którymi zdobywa się Grydza i snobów”.
Przeczyca dorzuca – „Wymieńcie, kolego,
choć jednego, zdolnego, młodego”.
A wtedy Przyczyniak wymienia Peipera,
a na to Przeczyca z zachwytu umiera.
A wtedy „Zawory”, „Zatory”, „Zwrotnice”
żegnają kolegę poetę Przeczycę.
A „Kadry”, „Studia”, „Promy” i „Zety”
podnoszą postawę zmarłego poety.
A na to Przyczyniak Przeczycy zazdrości,
że „tyle” reklamy dla „takich” zdolności.
Gorzknieje powoli, umiera powoli,
już widzi notatki, więc nic go nie boli…
A wtedy szykuje artykułów snycerski
poeta kolegów poetów… Napierski.
Po nocach wygłasza, usilnie przemyca:
„Bodler a Przyczyniak”, „Rębo a Przeczyca”.
I odtąd atrament, putrament i czernik
rozlewa się w szpaltach przez cały październik.
Na szczęście nie czyta i nie wie ulica,
co to Przyczyniak, a co to Przeczyca!
Tymczasem Przyczyniak znajduje się w niebie
i czasem Przeczycę zaprasza do siebie.
Kolega nieboszczyk zrozumieć nie może,
że „tacy” nieznani, a „takie” podłoże.
I wciąż się postawą kolegi zachwyca
nieboszczyk poety, kolega Przeczyca!
A wtedy nieboszczyk Przyczyniak się zżyma
na wiersze poety Juliana Tuwima.
Źródło: Szpilki, r. 1936, nr 42.