Zgoda

Gdy wśród rze­czy bez­mia­ru zmierz­chem zwąt­pię w sie­bie,
pió­ro na biur­ku pła­skiem znów ogar­niam wzro­kiem,
jak­bym pla­ne­tę śle­dził wscho­dzą­cą na nie­bie:
pro­sty, przed spra­wie­dli­wym ko­rzę się wy­ro­kiem.

Oręż spraw nie­wi­dzial­nych już za­ci­skam w dło­ni
i w bla­dem ser­cu mu­skam chwie­ją­cą się strza­łę,
aby przy­gwoź­dzić nie­bo ostrzem kru­chej bro­ni,
by stwo­rzyć sło­wo: Zgo­da — w kształ­cie do­sko­na­łe.

Po­śród przed­mio­ty głu­che idę i po­mię­dzy
gła­zy, któ­re ma war­ga ku brzmie­niom wy­ła­mie
— żą­dzę zrów­naw­szy śmier­ci, wszel­kie szczę­ście nę­dzy,
usta po­dam ob­ło­kom i wy­cią­gam ra­mię.

Czy­taj da­lej: Erotyk - Stefan Napierski