Kiedy wszystkim przedmiotom wmówię własną duszę,
lampa zaświeci, zegar cykać nie przestanie,
znów czekać będę na tej chwili zmartwychwstanie,
która wstrzyma sprężyny; lecz się nie poruszę,
gdy pustka skrzydłem nocy czoło me owionie,
nie wzdrygnę się, oddechu warg nic już nie zbudzi
— od luster zapomniany, księżyców i ludzi,
śpiący z uśmiechem, ramię przełożę pod skronie.