Pytacie się, miłe dziatki,
Co też Pimpuś robił wtedy?
— Pimpuś?... Ależ ten niecnota
Znów nawarzył świeżej biedy!
Właśnie pani Matusowa,
Uczuwszy się zdrowszą nieco,
W nocnym czepku i w pantoflach
Do sypialni szła ze świecą,
Kiedy nagle w korytarzu
Wrzask piekielny się odzywa...
— Nic innego, dom się pali! —
Myśli wdowa ledwo żywa.
Bez tchu biegnie, drzwi otwiera,
Patrzy... Aż tam, koniec świata!
Prześcieradła, kołdry, jaśki,
Cała pościel z wiatrem lata.
Filuś miauczy przyduszony
Poduszkami wśród pokoju,
Sofinetka biegnie skarżyć,
W negliżowym bardzo stroju.
Łupiskórka i Trojaczek
Drą się, jakby w lesie żbiki,
A na łóżku Pimpuś stoi,
Wódz tej całej bijatyki.
— Jezus Marja!... — Pani woła,
Załamując łapki obie. —
Co ja, wdowa nieszczęśliwa,
Z tym hultajem dzisiaj zrobię?
Jak tam poszła cała sprawa,
Jak się wszystko to skończyło,
O tem nawet, drogie dziatki,
I wspominać mi niemiło.
Tyle tylko wam opowiem,
Że nazajutrz przez dzień cały
Filuś, Lizus i Trojaczek
Prześcieradła z łóżek prały.
A zaś Pimpuś, w pustej sionce,
Bez munduru dla pokuty,
Od samego musiał rana
Z całej pensji czyścić buty.