Jak pomyślał, tak i zrobił.
Zanim się spostrzegła wdowa,
Pimpuś w palcie, w kapeluszu,
Wali wprost do Ujazdowa.
Idąc, mruczy: — Choć raz przecie
Ulżę sobie szkolnej nudy!...
Aż tu jak wypadną za nim
Trzy zajadłe kundle z budy!
Jak nie zaczną naszczekiwać:
— Ham ham!... Ham ham!...
— Huź go kota!
Pimpuś w nogi. Patrzy tylko,
Gdzie jakiego dopaść płota.
Zgubił palto i kapelusz,
Obces za nim pędzą psiaki,
Ten po uchu, ten po grzbiecie,
— A ty taki!... A owaki!...
— Ach, panowie! — Pimpuś woła —
Chciałbym trochę się zabawić!
Nazywam się Pim...! —
Tu wrzasnął,
Bo go kundys począł dławić.
Postradawszy część ogona,
Skoczył Pimpuś, co ma siły,
Aż pod samą szkolną bramę
Psy go szarpiąc przepędziły.
Ledwo dowlókł się kocina,
I w kąciku legł zbolały.
A tymczasem inne kotki
W „ślepą babkę” sobie grały.