Czy to już gwiazda zaranna dnieje
Na tym toskańskim niebie,
Czy też mi w duszy wschodzą nadzieje,
Nadzieje, wzięte z ciebie?
Stoję i słucham, a wierzba cicha
Serce mi w snach kołysze,
I niby cieszy i niby wzdycha,
Zaczarowana w ciszę...
— Jeszcze my będziemy razem chadzali,
Pieśniarze duchem prości,
Od tych miesięcznych tumanów biali,
A czarni od żałości...
Jeszcze my pójdziemy tą drogą kmiecą
Pomiędzy siół opłotki,
Czyści, że przez nas gwiazdy aż świecą,
A drżący, jak polotki...
Jeszcze my będziemy rzucali ziarno,
Gorczyczne ziarno cudu,
Co drzewem wzrośnie nad ziemię czarną,
Nad ziemię łez i trudu...
I będą na niem miały spocznienie
Wędrowne rzesze ptasze,
I dusze w znoju znajdą tam cienie,
I pieśni znajdą nasze...
I tak zajdziemy, pielgrzymy boże,
Na drogę gdzieś rozjemną,
Ty się obrócisz na jasne zorze,
A ja na nockę ciemną!