Drzwi do cichej twej komnaty
Przetworzone, słońcem świecą:
Na tym oknie pachną kwiaty,
Na tym drugim książek nieco...
Czarny krzyżyk nad posłaniem,
Dante stoi na warsztacie...
Niby piosnką, niby łkaniem
Dźwięczą ściany w twej komnacie.
...A jak do mnie myśl uleci,
To niech ci się tak wydaje,
Żeś za wioski zaszła skraje,
Gdzie ogieniek lichy świeci...
Bo na skraju każdej wioski
Zwyczkiem siedzi jakieś licho...
Człek ni ludzki, ni to boski,
Śpiewa głośno, płacze cicho.
...A jak do mnie przyjdziesz w gości,
To jak gdybyś zaszła w progi
Chaty, wpadłej od starości,
W niekrzesany cierń a głogi...
Coraz głębiej chata wpada,
Coraz kwiecia mniej na grzędzie...
Dla starego, wierzaj, dziada,
Wprędce inszej trzeba będzie...
Jeszczeć na niej znaczna strzecha,
I bocianie z brony gniazdo,
A z pod strzechy biją echa:
— Ave, Miriam. Witaj, gwiazdo!
Bo ty może nie wiesz o tym,
Że twe imię — gwiazda znaczy.
Więc tak idziesz niebem złotem,
Bo nie możesz już inaczej...
Zaświeć-że mi do okienka,
Jak ta nasza po kolędzie!...
...Cichnie w piersi już piosenka,
I niedługo mnie tu będzie!