Nie wiem. Fruwa czy stopą spoczywa na ziemi.
Cała naprzód podana. Napięta cięciwa.
Włosy jak żółty żagiel. Wiatr trzepoce niemi.
Płynie w przestrzeń zieloną. Obca i szczęśliwa.
Uśmiechem nieprzytomnym oddalona. Wzniosła.
Oczy ma przepełnione goryczą przeznaczeń.
Ręce miękko opadły. Porzucone wiosła.
Płynie z wiatrem. Naoślep. I nie chce inaczej.
Pęd oblepia jej suknie wzdłuż nóg. Wodospadem.
Łamanych fałd muśnięciem. Płynnością. Prostotą.
I zasłonięte ciało zarazem odsłania.
Ona dąży przed siebie. Twarz podniosła bladą.
Skamieniała przeczutą, radosną pieszczotą.
Niesie w oczach i udach zuchwałość kochania.
Źródło: Gałęzie, Lola Szereszewska, 1938.