Zgęstniała biała woda przeczuciem przedświtu.
Stężała rudym blaskiem. Zaraz wstanie słońce.
W niebo jak w stół drewniany, słojami chmury kryty,
Twardo uderza zorza brzęczącym czerwońcem.
Zafalowało morze winem i mosiądzem.
Prysnęły iskry w niebo. Płonie złoto płynne.
Zda się dzień wstanie parząc purpurą i żądzą.
Dzień wstał blady, niebieski. Taki dzień jak inne.
Źródło: Gałęzie, Lola Szereszewska, 1938.