Korespondencja z prowincji
Co tu dużo gadać: miasto Wielechowa przeżyło sensację. To fakt o znaczeniu przede wszystkim kulturalnym. Ni mniej ni więcej, odbył się odczyt. W Sokole. Tutejsze stronictwo Bardzo Narodowe powiedziało sobie: „zarzucacie nam barbarzyństwo? My wam pokażemy kto tu prowadzi akcję kulturalną!‘“ I sprowadzono prelegenta z Warszawy, stawiając mu jeden tylko warunek: odczyt ma mieć temat ściśle naukowy.
Już od tygodnia wisiały wielkie afisze, a dwa, konkurujące ze sobą radykalizmem narodowym, pisma wielechowskie drukowały co dzień najczerniejszymi czcionkami tytuł odczytu: „O odruchach warunkowych według Pawłowa“. No i odczyt odbył się właśnie wczoraj. Szanujące się redakcje dwu pism wysłały, oczywiście, swych sprawozdawców.
Pierwszy z nich napisał co następuje:
„Ponieważ jestem absolwentem W. S. H. więc prowadzę w naszym poczytnym organie felieton naukowo-literacki, z tej racji udałem się na odczyt o „Ruchach warunków" (znana w nauce teoria Pawłowskeigo). Prelegent trzeba stwierdzić z przyjemnością, spełniał wszystkie warunki: blondyn, piegowaty, bezwarunkowy aryjiczyk. Już pierwsze jego słowa (dobra teoria zawsze się sprawdza w praktyce) wywołały ruch na sali. Prelegent podniósł rękę zwykłym pozdrowieniem i rzekł: Rodacy! Ruch nasz postępuje od zwycięstwa do zwycięstwa. Odbieramy wrogom to co było nasze. Nie tylko od morza do morza, ale przede wszystkim od procesu do procesu widać zatknięte nasze sztandary. Młoda nauka narodowa także szczy ci się swymi światowymi sukcesami. Mam dzisiaj mówić naukowo o nauce. Więc weźmy naukę, która dotychczas najbardziej była zaniedbana: psychologia, rodacy! Dotychczasowe prace na tym polu nie dawały pożądanych rezultatów. Gdzie jest np. psychiczny typ prawdziwego Polaka? Nie można go było stworzyć, skoro się nie uwzględniało w dostatecznej mierze idei niemieckiego rasizmu. Trzeba stworzyć typowo nasze, rdzennie nasze odruchy! (Prelegent stale mówi „odruchy" za miast „ruchy", co budzi na sali wśród bojowo zgromadzonych przedstawicieli naszego Ruchu lekkie rozgoryczenie. Muszę jeszcze jutro sprawdzić w encyklopedii, czy on się naprawdę omylił). Otóż do odruchów... (W tym miejscu prelegent cytuje parę zdań z — jak mówi, czemu jednak nie bardzo ufam — dzieł genialnego Pawłowa (?), zdań, których nie przytaczam, ponieważ wywołały na sali niesmak, i zresztą, nikt ich nie rozumiał. Prelegent orientuje się w sytuacji i mówi:) Odruchy warunkowe, żeby to lepiej wytłumaczyć... Na przykład: żydzi (oklaski) Odruch nie jest sprawą natchnienia ani specjalnej łaski (znowu zniecierpliwienie na sali, bo cóż to niby, atak na religię?) Organizacja jest tu wszystkim Co by na moim miejscu" powiedział Pawłów? Otóż powiedział by tak: Np. żydzi... Psychologia polska musi znaleźć rozwiązanie tej sprawy! Cho dzi o rzecz nie małą, o stworzenie warunków, w których duchowe reakcje (jednak prelegent wyraża sę jak lewo-rządo-wiec!) narodowe rozwiną się w sposób korzystny dla gospodarki narodowej. W tym celu porozumiewamy się... (Awantura! Z sali jakiś młody nar. radykał krzyczy: „wiadomo, że się porozumiewacie, z Rządem się, zdrajcy, porozumiewacie!“ Rzuciła się na niego nasza sprawna „samoobrona*** i po chwili prelegent mówi dalej) Musimy się porozumieć, np. w takiej sprawie jak ta: nie wystarczy naznaczyć godzinę i umówić J swych ludzi. Potencjalnie (znowu, niepoprawny, ale to oni pewnie tak już w Warszawie zmanierowani) wszystko będzie gotowe, ale jednakowoż żydzi mogą zawieść! Nauka wymaga, aby... (i jeszcze jakieś niezrozumialstwa) Taktyka psychologiczna jest najważniejsza, wyczucie taktyki...
(„Teraz to już, zdaje się, nie skończy się tak łatwo. „Tam- tych“ przyszło więcej i rzucają jajkami i krzyczą: hańba zdradzieckim taktykom! Policzkować!!“ Rzeczywiście, trzaski policzków leciały w powietrzu tak szybko i gęsto, że nawet mnie nie minęły. Zanim wkroczyła policja, upadłem i straciłem przytomność. Kiedy się ocknąłem, odczyt, widać, dawno się juz skończył. Spisywano protokuł. Ale mimo wszystko pa miętam, że prelegent wypowiedział parę zdań, które Ruch nasz powinien sobie wziąć do głowy i do serca, ponieważ to jest właśnie nauka")
Zaś drugi sprawozdawca pisał mniej, ale za to wyraziściej:
„Do miasta naszego, gdzie żydzi od wieków wysysają krew naszą, przybył z odczytam znakomity mówca i głęboki uczony, red. Partych z Warszawy. Odczyt wywołał ogromny oddźwięk w tutejszym nar. radykalnym społeczeństwie. Prelegent w mocnych słowach przedstawił konieczność przepędzenia żydów z handlu i tworzenia Wielkiej Narodowo Ra dykalnej Ojczyzny. Niestety, odbywający się w atmosferze wysokiej kultury, odczyt został zakłócony napadem żydowskiej bojówki, która rzucając bomby sprowokowała krwawe zajście. Ale dość tego!!! Nauka w las nie pójdzie! Jutro o godzinie 18 wszyscy narodowo uświadomieni obywatele naszego miasta stawią się pod pomnikiem gen. Hallera, skąd rozpocznie się protestacyjny pochod. Wzywamy!!!“
Niestety, ani jedno sprawozdanie nie ujrzało czerni farby drukarskiej. Sprawozdanie pierwsze wydało się redaktorowi zbyt melancholijne, i kazał je napisać na nowo, ale już świeżo zaangażowanemu kierownikowi działu „Sztuki", znanemu dentyście (Aleja 13). Zaś druga recenzja, tak gorąca i szczera, nie ukaże się ani dzisiaj, ani jutro. Szanuje© się bowiem pismo zostało zamknięte na skutek pewnych niejasności w budżecie. Mianowicie wydawca i administrator pisma pobrał...
...Śledztwo jest już w toku i pierwsze jego wyniki będzie my znali pewnie pojutrze.
Źródło: Szpilki, r. 1939, nr 2.