Niebo - szklana kopuła meczetów zielonych,
nakrywa szmer powietrza nasiąkłego złotem,
śpiewające daleko ciszy dzwonią dzwony...
Słońce zakrzepło w ciele metalicznym brązem,
pachnącym bladym kwiatem dzikich rozmarynów...
O1odź ze mną w słońce pękające złotem,
pianą morską i słońcem pachnąca dziewczyno.
W głąb daleko pod nami morze się rozlało,
wypełzłe z wypukłości nieba między skały;
z nienasyconym słońcem czarnych winogradów
chcę wypić cisz e morza, peh1e i dojrzałe.
W powybielanym skwarem napuchłych obłokach
brodzą krzaki o liściach cierpkich i surowych.
Ręce błądzą pod błękit prażącego nieba,
by zerwać z sZtyWnych krzaków szklisty