Rozkosz w burzy

Ocknij z marzenia
Zniewieściałego,
Ze snu martwego
Serce, do życia!
Burza i wiatry
Wichrzą po dębach,
Walą się dęby,
Łamią się lipy;
Gromy i groty
Szybkie, ogniste
Padają, biją
W skały i wody.
Pienią się rzeki
Jak morskie bałwany,
Ryczą i szumią,
Mięsza się piana
Z obłoków strugami.
Z płaczliwym jękiem
Ptastwo się kryje
W głąb ciemnych lasów,
Błądząc w powietrzu
Szuka schronienia
Próżno i wraca
Z płaczliwym jękiem.

Ocknij z marzenia
Zniewieściałego,
Ze snu martwego,
Serce, do życia, —
Burza to rozkosz!
Burza przytłumi
Wrzące w nim żale,
Ona wygasi
Gorące bóle;
Ona wymyje
Ślady i znaki
Ran zabolałych,
Ona wytępi
Ostatnie szczątki
W niem pozostałej
Bolesnej łuny —
Miłości...

Ocknij z marzenia
Zniewieściałego,
Ze snu martwego
Serce do życia!
Burza i gromy
Jasne, ogniste
Złamią i skruszą
Serce niewiernej.

I już się może
I ptak spłoszony
Serca jej lęka,
Szukając spokoju,
Przytułku w przestrachu,
Zgryzocie i trwodze,
Lecz darmo — darmo!
O niechaj je znajdzie,
Ale złamana.
Wierność i słowo
Są jakby kwiaty,
Co burza złamała.
Nigdy już, nigdy
Się nie podniosą,
Nigdy już, nigdy
Nie kwitną na nowo.

Czytaj dalej: Powrót wiosny - Konstanty Damrot