Talia

Wielkie to sprawy i wysokie dzieła,
co Mądrość wieczna w Dzieciątku sprawiła,
ale i imię JEZUS z nieba niesie
kaganiec w ciemnym tego świata lesie.

A jako miedzy lilija kwiatkami,
jako i balsam miedzy olejkami,
jako dyjament miedzy rubinami,
tak imię JEZUS miedzy imionami.

Jezus zhołduje od ranej świat zorze,
aż gdzie słoneczny zapada wóz w morze
i tam skąd mokrym skrzydłem Auster wieje,
i skąd Akwilo białym śniegiem sieje.

Jezus w pośrzodku krwawych zbójców zdrowie,
Jezus tarcz piersiom i przyłbica głowie,
Jezus pręt prawdy w Piotrowym Kościele,
a błędów połknie siarczysty piec wiele.

Jezus miód w uściech i w sercu pogoda,
w głodzie Chleb żywy, a w nędzy swoboda,
muzyka słodka nabożnego ucha,
pociecha Jezus strapionego ducha.

Z Nim mężna wiara szła na ostre miecze,
ani dba, acz ją na rószcie kat piecze.
Jezus pokruszył bałwany toczone,
Jezus pociągnął sofy nauczone.

Jezus lekarzem w nasroższej chorobie,
Jezus da żywot i umarłym w grobie,
Jezus żeglarzów duchownych port pewny,
gdy biały żagiel porze wicher gniewny.

Jezus do nieba uliczką i progiem,
Jezus człowieka sam pojednał z Bogiem,
Jezus nas zbawił, tenże będzie sądził
i odda, jako w ciele się kto rządził.

Czytaj dalej: Lutnia Jana Kochanowskiego wielkiego poety polskiego - Kasper Miaskowski