Uprzątni, Kręto, kolebkę obłudną,
pokutuj, wziąwszy szatę na się brudną,
bo twoje rosło do nierządu plemię,
a to przyniosło z cnotą wstyd na ziemię.
Słyszałaś kiedy, że do Palestyny
przywiódł Bóg mocny Jakóbowe syny
z tą obietnicą, że się zyścić miało
złączone z Słowem przedwiecznym (dziw!) ciało.
Nie bijże więcej Jowiszowi czołem,
co się zmyślonym pokazawszy wołem,
dał dosieśc grzbietu dziewce urodziw
Fałsz to twój dawny, a Bóg nasz prawdziwy.
Prawdziwie Bóg nasz, przejźrzany przed wiekiem,
żeby nas zbawił, zstał się sam Człowiekiem,
a co podali w cieniu nam prorocy,
tego na jawi oglądały oczy.
Temuż śpiewajmy głosy wesołemi,
niech się rozciąga wesele po ziemi,
bo noc minęła, a rozkwitłe słońce
z nowym promieniem rozsyła swe gońce.
Ono i gwiazda prowadzi pogany
do Niemowiątka od zarze różan
i jako wryta stanie im nad oną
odartą szopą, lecz błogosławioną.
Szczęśliwi oni niemniej, co weń wierzą,
równe pociechy i pożytki bierzą.
Dajmyż Mu i my ukłon w żłobie niski,
dokąd dopuszczą lata i wiek śliski.