Przebudziłaś się wiosno — a znudzona nader
Długą drzemką, rozplotłaś złotych blasków pukle
I nieodziana pląsasz, najmilsza z bajader,
A kibić twa rozkwita i strzela wysmukle.
Oddechem swoim wonnym całujesz mnie w usta
I lubieżne ramiona na szyi mej kładziesz,
Choć mam nieosobliwy wygląd drapichrósta,
O niebieskich migdałów winionego kradzież.
Potem, jak Ewa, nagość swą przystrajasz w liście
I wstydzisz się, że takie ponętne masz biodra
I piersi, co świat cały karmią macierzyście —
Wiosno, młodzieńcza zawsze, zawsze życiem szczodra!
Corocznie nam w dziewiczej pojawiasz się krasie,
Kasztany, jak choinkę, obwieszasz w ozdoby
I budzisz skrzętne pszczółki i świegoty ptasie,
A w słońcu miliardowe hołubisz mikroby...