Urwiska skalne... na nich krzywe smreki,
Srebrzystą śniegu posypane warstwą,
Sterczą nad jarem pół-zakrzepłej rzeki:
Mroźnej natury wszechwładne mocarstwo.
Gdzieś po kotlinie rozrzucone budy,
Pośród nich ludzie — zaledwo widzialni —
Przewożą pokład złotonośnej rudy
Wydobywany z podziemnej kopalni.
Orły ze siedzib dawnych swych wyparte,
Niekiedy jawią się ponad doliną,
Smutno nastrzępią skrzydła rozpostarte
I gdzieś w oddali — za górami — giną.