Dziewczę buriackie — gdy stoisz na złomie,
U wód jeziora, zmiennym gwarem głośnych,
Co wtedy kreśli się w twych oczach skośnych:
Lęk, czy zdziwienie, czy radości płomię?
Tam w dole pnie się ku brzegom łakomie
Kłąb fal zielonych, groźnych, nielitośnych,
Niosących postrach... Lecz i perłonośnych
Małż śpią tam krocie, ku nurków oskomie...
W perłach tych ładnie byłoby twej skroni,
Gdyby twym modłom Bóg wód czynił zadość;
Śmiechem-by kwitła, jak kwiat pełen woni,
Tak tajemnicza twarzy twojej śniadość —
Dziwnie złożona, jak maska ironii...
Co się w niej kreśli — lęk, czy dziw, czy radość?