Lecą płateczki, zwiewne, skrzydlate,
Niby anielskie pierze;
Ja przez więzienną spoglądam kratę,
Duszę mi smutek bierze...
Ścielą się cicho srebrzyste pyłki
Na twardej, zimnej grudzie;
Gasną — jak próżne ludzkie wysiłki,
Mrą — jak skazani ludzie.
Wiosenne tchnienia śnieg wkrótce stopią,
Wyrośnie z ziemi ziarno;
Chorego więźnia wkrótce zakopią
W tę ziemię — krwawą — czarną...