Malarz, rzeźbiarz, poeta — gonię bez wytchnienia
za pięknością, co wiecznie z przed ócz mych ucieka;
dłoń ma w rytmy perliste blaski jej obleka,
w barwy, marmur, by zakląć niknącą śród cienia.
Świat jest szkicem, a dłoń ma w obraz go przemienia!
Wszak ja tworzę te bogi widzialne z daleka
tu na ziemi i niemal aż w niebie, dla człeka,
choć istnieją jedynie w mych włościach marzenia!
Ja to sławę ich śpiewam i rzeźbię ich twarze!
Dość mi przestać, a świat się chaosem każe
bez harmonji, gdzie myśl się w żaden kształt nie wciela.
Nie chcę jednak takiego sprowadzać rozruchu:
lubię tworzyć te byty, którym przeczę w duchu,
gdyż lud czcząc je, uwielbia mnie, ich stworzyciela.