Deszcz jasne szyby moich okien plami
i świat stubarwny zasłania przedemną,
który tam życiem kipi. Rzeszę ciemną
zmarłych przyzwałem: rozmawiam z księgami.
I z każdej księgi wstaje duch zaklęty
z przed lat, z przed wieków lub tysiącoleci, —
zwolna przede mną przechodzi i świeci
i niknie zwolna, mrokiem pochłonięty.
A gdy go wstrzymam dłonią i rozkażę
mówić, to mówi, jako w Życia czarze
jest piana, pod nią męt, a treść jej tęga
jest na dnie samem. A gdy pytam jeszcze,
jak jej zaczerpnąć, słowa one wieszcze
słyszę: W głębiny sam Duch jeno sięga.