Kiedy słońce poranne do życia mnie budzi,
wstaję z myślą o tobie i o tobie marzę,
gdy już dzień się rozświetli na ziemskim obszarze;
śnię o tobie na jawie pośród tłumów ludzi.
A gdy nocą powieka przymknie się zmęczona,
widzę śnieżne gór szczyty i alpejskie wody,
bluszcz na brzegach i róże i winne jagody,
i ciebie, róż królową z liljami u łona...
Zdaje mi się, że znowu u twych kolan klęczę,
ty mi dłonią włos gładzisz, a ja rozkochany
w bluszcz twe czoło i w piosnki nad bluszcz świeższe wieńczę...
Niegdyś dzieckiem do Boga modliłem się szczerze —,
dziś odmawiam w pamięci pacierz zapomniany
i przed tobą go składam, bo — w anioły wierzę!